Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Chińską cenzurą winna zająć się WTO - mówi Neelie Kroes

18-05-2010, 07:00

Unijna komisarz podczas wizyty w Chinach stwierdziła, że obostrzenia w korzystaniu z zasobów internetu stanowią skuteczne bariery w obrocie handlowym i dlatego też powinny stać się przedmiotem zainteresowania Światowej Organizacji Handlu.

robot sprzątający

reklama


Neelie Kroes, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej oraz komisarz ds. agendy cyfrowej (od 2009 roku), będąc z wizytą w Chinach, powiedziała dziennikarzom w Szanghaju, że sprawa blokowania przez Pekin pewnych serwisów internetowych powinna stać się przedmiotem zainteresowania Światowej Organizacji Handlu (WTO). Jej zdaniem obecne rozwiązania hamują wolny przepływ informacji, a przez to stanowią barierę gospodarczą - podaje agencja Reuters.

>> Czytaj także: Chiny: Linki widoczne, strony dalej zablokowane 

Problem w tym, że pomysł pani Kroes, bez powodzenia, próbowały wcielić w życie Stany Zjednoczone - WTO uznała jednak, że Chiny mają prawo cenzurowania internetu. Nawet gdyby jednak organizacja podjęła inną decyzję, nie jest pewne, czy Pekin by się do niej zastosował. Komunistyczne władze nie są znane z tego, że ulegają zewnętrznym naciskom - ustępstwa w czasie Igrzysk Olimpijskich w 2008 roku należy uznać za wyjątek potwierdzający regułę.

Wiele serwisów popularnych w innych krajach, jak YouTube, Flickr czy Facebook, jest w Państwie Środka niedostępnych - władze blokują je oficjalnie z powodu możliwości rozprzestrzeniania się pornografii lub innych podobnych treści. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że dzięki nim przeciwnikom Pekinu znacznie łatwiej byłoby dotrzeć do innych osób o podobnych poglądach i szerzyć swoje opinie na temat funkcjonowania państwa.

>> Czytaj także: Przedstaw się, zanim skomentujesz 

Nieangażowanie się w politykę wydaje się być jednym z głównych warunków w miarę spokojnego funkcjonowania w Chinach. Jeśli do tego firma walczy z pornografią czy ekstremistami, to raczej nie powinna obawiać się żadnych problemów - działalność bez cenzury jest de facto niemożliwa. Tudou, chiński konkurent serwisu YouTube, którego siedzibę odwiedzała unijna komisarz, kasuje miesięcznie aż 100 tysięcy filmów pornograficznych czy traktujących o tematyce politycznej.

Jednak przeszło 400-milionowa rzesza chińskich użytkowników internetu nie jest łatwa do kontrolowania. Konieczny jest olbrzymi aparat bezpieczeństwa, by zapewnić, że żadne niepożądane treści w sieci nie są rozpowszechniane. Mimo tych działań ze strony administracji w Chinach działa opozycja, która piętnuje korupcję czy politykę państwa w zakresie ochrony środowiska.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Następny artykuł » zamknij

Robot udzielił ślubu