Podróże bez znajomości języka będą jeszcze łatwiejsze, ale coś dla siebie dostaną też duże marki. Nowy ChatGPT będzie mógł odczytywać nasze emocje "na żywo", a to dla reklamodawców może być wiedza bezcenna.
Każda godzina, która zbliżała do oficjalnej prezentacji wyszukiwarki OpenAI, tylko sprawiała, że napięcie rosło. Sławna już firma, twórca rewolucyjnego ChatGPT, rozpalała cały światek IT od dobrych kilkunastu tygodni. – Ciężko pracowaliśmy nad kilkoma nowymi rzeczami, które naszym zdaniem ludzie pokochają! Wydaje mi się to magią – podsycał emocje wpisami w serwisie X Sam Altman, CEO OpenAI.
O tym ostatecznie co tą magią ma być za chwilę, ale plotek było sporo. Nowe narzędzie OpenAI miało odpowiadać na pytania użytkowników, przeszukując internet i podając wyniki wraz ze źródłami. I to nie tylko z Wikipedii, oficjalnych stron, ale też z blogów i internetowych wpisów. Dodatkowo narzędzie miałoby podsuwać obrazy w ramach odpowiedzi. Ba, mowa nawet o tym, że jeżeli człowiek będzie poszukiwał sposobu na wykonanie jakiejś czynności (niech to będzie wymiana żarówki), to otrzyma graficzną instrukcję.
To ma być też odejście od algorytmów obecnych wyszukiwarek, w tym podsuwania opłaconych treści czy pominięcia natrętnych reklam, które utrudniają znalezienie wartościowej informacji. Słowem, odejście od tego wszystkiego, do czego przyzwyczaił nas Google.
Już te plotki zapowiadały, że może być przełom nie tylko dla odbiorców indywidualnych, ale też dla świata biznesu. To jest OpenAI i nie można ot tak bagatelizować choćby sugestii o nowych rozwiązaniach. Czekaliśmy na oficjalną prezentację z zaciekawieniem, ale też z przekonaniem, że od tego momentu czeka nas jeszcze więcej pracy, żeby w jakiś sposób zagospodarować nowe narzędzie. Po premierze pierwszego ChatGPT, po prostu jesteśmy pewni, że będzie to produkt, który w jakiejś formie zmieni naszą pracę.
Nadzieje dotyczące nowego produktu Open AI były wręcz rozbuchane
Jednak jest to w pełni uzasadnione. O firmie stało się głośno w 2022 roku, kiedy wypuściła na rynek ChatGPT, który przesunął granicę możliwości sztucznej inteligencji. Dla wielu stał się (i nadal jest) internetową zabawką, której zadaje się pytania i otrzymuje się odpowiedzi.
To, że swoją wyszukiwarką OpenAI dużo zmieni, było jasne od początku. Nowy produkt miał być – zgodnie ze spekulacjami – wyzwaniem dla Google.
Obecnie gigant z USA jest globalnym numerem 1. wśród wyszukiwarek.
Udział w rynku wynosi 90,91 procent.
Nikt inny nie może się zbliżyć do tego wyniku, choć wyścig zbrojeń trwa. Bing należący do Microsoft mocno rozwija AI w narzędziach wyszukiwania, ale nadal jest w tyle. A trzeba dodać, że to przecież Microsoft jest największym inwestorem w OpenAI. Czyli cel twórców nowej wyszukiwarki jest prosty do przewidzenia – zdetronizować Google.
Co działo się w ostatnich tygodniach na korytarzach Google i w gabinetach menadżerów pewnie na zawsze zostanie tajemnicą. Ale śmiało można przypuszczać, że było nerwowo. A jest się czego bać, bo jak spojrzy się dokładnie na liczby, to sytuacja Google nie wygląda już tak dobrze.
Udział giganta w światowym rynku, choć wysoki, to topnieje.
W marcu było to 91,338 proc. (teraz to, przypomnijmy, 90,91 proc.), a rok temu aż 93,11 proc.
Zdaniem analityków osłabienie pozycji Google to także wynik tego, że użytkownicy odchodzą do bardziej zaawansowanych narzędzi AI. Także do ChatGPT.
W 2023 roku ChatGPT miał ok. 100 milionów użytkowników i stał się najszybciej rozwijającą się aplikacją na świecie.
Facebook czy Instagram na osiągnięcie takiego wyniku potrzebowały kilku lat, a ChatGPT zrobił to w iście błyskawicznym czasie.
Jeśli miałbym użyć języka sportowego, to pojawienie się ChatGPT było dla Google jak zdobycie przez przeciwnika gola kontaktowego. Prezentacja wyszukiwarki może być kolejnym trafieniem doprowadzającym do remisu, a od tego momentu wszystko już będzie możliwe.
Nie można powiedzieć, że ten technologiczny gigant wywiesił białą flagę. Od kilku miesięcy testuje nowe możliwości swojej wyszukiwarki. Od kilku tygodni poszerza grono testujących o kolejnych użytkowników. Na razie z USA i Wielkiej Brytanii. Jak to działa?
Wyszukiwarka Google wyświetla odpowiedź wygenerowaną przez sztuczną inteligencję na wpisane przez użytkownika hasło.
Wypowiedź stworzona przez AI znajduje się na samym szczycie listy wyszukiwań, a czcionka i tło nieco różni się od tradycyjnych wyników.
Google zaznacza też, że ten fragment nie został stworzony przez człowieka i wskazuje cytaty, skąd jego model AI pozyskał informacje, aby udzielić odpowiedzi.
Następnie można prześledzić te cytaty i samodzielnie sprawdzić źródła lub kontynuować wyszukiwanie np. używając innego zapytania, lub przeglądając inne wyniki.
Pod wypowiedzią wygenerowaną przez sztuczną inteligencję pojawia się zwykła lista wyników wyszukiwania, do których użytkownicy przez lata się przyzwyczajali.
Google przekonuje, że przetestował już grubo ponad miliard zapytań, a użytkownicy mają być bardziej zadowoleni z tego, jak działa wyszukiwarka.
Może to w znaczący sposób wpłynąć na działanie witryn informacyjnych lub związanych z mediami, ponieważ w dużej mierze zależą one od ruchu z wyników wyszukiwania Google. Ktoś musi ustąpić miejsca odpowiedziom stworzonym przez AI.
Co oczywiste, w pierwszej kolejności tracić będą strony słabej jakości, które przetwarzają tylko informacje od innych.
Pierwsze zapowiedzi OpenAI sugerowały podobny model, więc tym większa praca przed tymi, których biznes zależy w dużym stopniu od wysokiej pozycji w wyszukiwarce.
Oficjalny czas startu ofensywy Open AI nastąpił w poniedziałek o godzinie 19 polskiego czasu. Co ogłoszono podczas konferencji?
Pokazano ulepszenia dotyczące ChatGPT oraz całkowicie nowy model – GPT 4o.
Rozmowy z ChatGPT mają odbywać się z pominięciem transkrypcji.
ChatGPT 4o, będzie miał swoje „oczy”, którymi będzie oczywiście kamera w aparacie.
Na koniec zademonstrowano coś „ekstra”.
Podczas konferencji przedstawiono uśmiechniętą twarz jednego z przedstawicieli OpenAI, a sztuczna inteligencja zapytała, dlaczego cieszy się. To właśnie Altman określił jako “magię”
Podsumowując, zaprezentowano nam kolejną formę asystenta głosowego. Na ten moment wydaje się, że najbardziej zaawansowaną.
Czy z nowych rozwiązań będziemy korzystać na masową skalę? Na pewno wzbudzają emocje i stanowią sporą wartość dla świata nowych technologii.
Z tłumacza na pewno będziemy korzystać, a dla polskich odbiorców najważniejsze będzie to, kiedy dostępny będzie język polski.
Na pewno dziś biznes będzie musiał przyjrzeć się jak wykorzystać to narzędzie w świecie reklamy. W niej emocje są ważne, a wiedza w czasie rzeczywistym o odczuciach potencjalnych klientów wydaje się być bezcenna.
Marcin Stypuła, założyciel oraz prezes zarządu Semcore, jednej z największych polskich agencji SEO, specjalizującej się w pozycjonowaniu stron internetowych w wyszukiwarkach internetowych oraz w marketingu internetowym
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Pierwszy robot zdał maturę z polskiego - co to oznacza dla przyszłości edukacji?
|
|
|
|
|
|