Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Jest jednym z najbardziej poczytnych rosyjskich blogerów. Od lat tropi korupcję, a odkryte nieprawidłowości opisuje w internecie. Zwoływane przez niego manifestacje gromadzą tysiące przeciwników Putina i prokremlowskiej partii Jedna Rosja, którą nazywa "partią oszustów i złodziei". We wtorek sam usłyszał zarzuty.

Aleksiej Nawalny; fot. MItya Aleshkovskiy, CC BY-SA 3.0Znany nie tylko w Rosji opozycjonista Aleksiej Nawalny usłyszał zarzut spowodowania strat materialnych w państwowym przedsiębiorstwie przemysłu drzewnego Kirowles. Cztery lata temu, będąc społecznym doradcą gubernatora w obwodzie kirowskim, miał on namówić szefa tej spółki do zawarcia niekorzystnej umowy. Co ciekawe, sam nic na tym nie zyskał. Natomiast straty przedsiębiorstwa oszacowano pierwotnie na 1,3 mln rubli. W nowym akcie oskarżenia widnieje znacznie wyższa kwota - aż 16 mln rubli. Za działanie na szkodę spółki państwowej i spowodowanie tak dużych strat Nawalnemu grozi 10 lat więzienia.

Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, to stara, kilkakrotnie już odgrzewana sprawa. W styczniu 2011 r. badał ją Komitet Śledczy w Kirowie, który nie dopatrzył się w działaniach Nawalnego znamion przestępstwa i zamknął dochodzenie. Walczący z korupcją bloger niejednemu nadepnął na odcisk, media spekulują, że boi się go nawet prezydent Władimir Putin. Nikogo więc nie zdziwiło, że kilka miesięcy później - na polecenie Moskwy - dochodzenie wznowiono, ale w maju br. znów zamknięto.

Czytaj także: W Rosji przyjęto kontrowersyjne poprawki do ustawy o informacji. Teraz cała nadzieja w... Putinie?

Moscow rally 24 December 2011, Sakharov Avenue -20; fot. Bogomolov.PL, CC BY-SA 3.0Obecnie do akcji wkroczył Aleksander Bastrykin, szef Komitetu Śledczego Rosji, który - trzeba to przyznać - ma co najmniej jeden powód, by nie lubić popularnego blogera. W ubiegłym tygodniu Aleksiej Nawalny oskarżył Bastrykina o współpracę z zachodnim wywiadem. Z opublikowanych na jego blogu informacji wynika, że ten ważny rosyjski dygnitarz miał prawo stałego pobytu w Czechach, państwie należącym do wrogiego NATO. Był tam właścicielem firmy i mieszkania, a dokumenty świadczące o tym, że się ich pozbył, zostały prymitywnie sfałszowane. Na tej podstawie Nawalny domagał się zbadania, czy Bastrykin nie został zwerbowany przez obcy wywiad. Ta argumentacja tylko wygląda na zwariowaną, ale jest absolutnie zgodna z obłędną logiką, której trzymają się dziś opętane szpiegomanią władze Rosji - tłumaczy Wacław Radziwinowicz, moskiewski korespondent „Gazety Wyborczej”.

Komu jeszcze podpadł Nawalny?

Żeby to zrozumieć, warto wiedzieć, w jaki sposób bloger tropił korupcję. Otóż kupował niewielkie pakiety akcji różnych spółek z udziałem kapitału państwowego: Gazpromu, banku WTB, Transnieftu, koncernu paliwowego TNK-BP. Jako akcjonariusz - zgodnie z przysługującym mu prawem - domagał się raportów finansowych oraz informacji o kontraktach i działaniach zarządów spółek. Mógł je dokładnie przeanalizować, na uniwersytecie ukończył bowiem prawo i finanse, specjalizując się w operacjach giełdowych i papierach wartościowych. Wyniki swoich - szokujących nieraz - analiz publikował na blogu. Utworzył też stronę internetową RosPił (od słów Rosja i pilit´ - tu w znaczeniu okradać, nie piłować). Publikowane są na niej sygnały dotyczące malwersacji urzędników, a sam Nawalny bywa porównywany do Juliana Assange'a, twórcy Wikileaks.

Pod koniec ubiegłego roku informowaliśmy w Dzienniku Internautów, że znany bloger przymierza się do utworzenia własnej opozycyjnej partii demokratycznej, nie wyklucza też ubiegania się o urząd prezydenta. Ewentualny pobyt w więzieniu może mu te plany znacznie pokrzyżować.

Czytaj więcej: Rosyjski bloger zamierza utworzyć własną partię


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR