Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Biedniejsza część świata nie jest w stanie korzystać z dobrodziejstw dostępu do internetu, tracąc przy tym szansę na szybszy rozwój gospodarczy. Przepaść między Afryką a Europą czy Ameryką Północną może się pogłębić.

Zaledwie 21 procent mieszkańców krajów rozwijających się posiada dostęp do internetu, podczas gdy w rozwiniętych wskaźnik ten wynosi 69 procent. Sprawia to, że biedniejsza część świata może mieć spore problemy z dalszym rozwojem, który w coraz większej mierze oparty jest na szeroko rozumianej branży IT. Państwa rozwinięte czerpią duże korzyści z faktu posiadania rozbudowanej infrastruktury telekomunikacyjnej. Uczestnicy konferencji poświęconej internetowi w stolicy Kenii, Nairobi, uznali, że bez jego rozwoju Afryka i Azja mogą mieć poważne problemy. O konferencji pisze agencja Reuters.

Czytaj także: Afryka dostanie internet z satelity

W rozwiniętych gospodarkach internet odpowiada już za 21 procent wzrostu gospodarczego. Afryka nie jest w stanie czerpać korzyści z ogromnego potencjału, jaki tkwi w tym medium właśnie ze względu na duże braki w infrastrukturze. Jej rozbudowa wymaga z kolei dużych nakładów finansowych, których państwa Czarnego Lądu nie są w stanie zapewnić. Z pomocą przychodzą prywatni inwestorzy, jak chociażby France Telecom (obecny już w Egipcie, Tunezji, Senegalu oraz Kenii), które rozbudowują infrastrukturę telefonii komórkowej.

Podczas sponsorowanej przez ONZ konferencji podkreślono również konieczność polepszenia połączeń między Afryką a resztą świata, głównie poprzez podwodne kable, a także telefonię bezprzewodową. Obecnie odbywa się ona głównie za pośrednictwem satelitów, mających ograniczone możliwości transferu danych. Brakuje jednak nie tylko połączeń pomiędzy krajami, ale także wewnątrz poszczególnych państw (pamiętacie gołębia szybszego od łącza w Republice Południowej Afryki?), co sprawia, że ceny za dostęp do sieci są bardzo wysokie, niewspółmierne do lokalnych zarobków. Skutecznie ogranicza to możliwości zwykłych obywateli w zakresie uzyskania dostępu do sieci.

Bitange Ndemo, przedstawiciel kenijskiego ministerstwa ds. komunikacji, wezwał do uznania dostępu do internetu za jedno z praw człowieka. Jego zdaniem sprawi to, że rządy śmielej wkroczą do akcji i rozpoczną niezbędne inwestycje, by jak najwięcej osób w jak najkrótszym czasie zyskało możliwość korzystania z internetu. Póki co dwa państwa uznały dostęp do sieci za podstawowe prawa obywatelskie - Szwajcaria oraz Finlandia.

Czytaj także: Internet w Kenii: Wszystko zaczyna sie w iHubie (wideo)

Rozwiązania Kenii pokazywane są jako przykład do naśladowania dla innych rozwijających się państw. Rząd w Nairobi poświęca bardzo wiele uwagi rozwojowi telekomunikacji, przyjazne są regulacje prawne, w budowie jest sieć LTE. Nie wszędzie jednak widać wystarczająco dużo determinacji czy potrzebę rozwoju opartego o IT. Wreszcie brakuje pieniędzy. Bez pieniędzy rozwiniętych gospodarek będzie trudno przeskoczyć ten ostatni problem.

Czytaj także: Nokia: Nowe telefony dla Afryki


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *