Ostatnio trwa nagonka na właścicieli terminali internetowych (zwanych też kioskami) za rzekome urządzanie nielegalnego hazardu. Na jednej z rozpraw w tego typu sprawie jeden z kontrolujących takie urządzenia funkcjonariuszy celnych stwierdził, że jak zajdzie potrzeba, służby celne będą również kontrolować oraz zatrzymywać laptopy i komórki (np. klientów w lokalach). Bo przecież można na nich grać w gry hazardowe.
reklama
Tzw. ustawa hazardowa jest absurdalna. Ostatnie obostrzenie przepisów, wprowadzające zakaz gier hazardowych online, przybliżyło jeszcze bardziej obowiązujące u nas prawo do Matrixa. Obecnie - przynajmniej teoretycznie - nie można ani urządzać gier hazardowych przez internet, ani nawet w nie grać. To samo dotyczy reklamy tego typu gier.
Oczywiście nie wszyscy się do tego stosują. Oto bowiem prawie codziennie widzę reklamę znanej gry hazardowej organizowanej przez serwis PokerStars.com (mam nadzieję, że mnie nie zamkną za użycie tej nazwy w tekście) w polskojęzycznym kanale Comedy Central na popularnej polskiej platformie cyfrowej. Dodajmy, że polatforma ta należy do tej samej grupy kapitałowej, co znana telewizja komercyjna o trzyliterowym skrócie, która jakiś czas temu w swym stałym magazynie reporterów w tonie afery przedstawiała problematykę hazardu uprawianego w Polsce na różnych publicznie wystawianych maszynach.
Niemniej jednak odpowiedzialne w Polsce za zwalczanie nielegalnego hazardu służby nie interesują się dużymi graczami, czytaj mass-mediami (bo tych stać na dobrych prawników, poza tym kto by chciał zadzierać z IV władzą?), choć reklama gier hazardowych jest w Polsce zakazana, tak samo jak urządzanie takich gier (również online) czy granie w nie (ponownie odsyłam do mojego artykułu o ostatniej nowelizacji).
Lepiej ścigać maluczkich. Np. tych, którzy wystawiają w lokalach (barach, restauracjach, sklepach) terminale internetowe i sprzedają czas internetowy. Można puścić w barze teledyski z YouTube, można sprawdzić pocztę. Można też - oczywiście - wejść na strony z hazardem, jak z każdego podłączonego do internetu komputera.
Dlatego osobom wstawiającym do lokali kioski internetowe zarzuca się nielegalne urządzanie gier hazardowych. Bo przecież klient po paru piwach może wykupić czas i wejść np. na PokerStars.com, tak pięknie reklamowany na kanale dostępnym w popularnej platformie cyfrowej, należącej do polskiego potentata mediowego.
Problematykę nagonki na terminale internetowe poruszałem już w kilku wcześniejszych artykułach (np. Kioski internetowe nielegalne w Polsce? - napisanym jeszcze przed zaostrzeniem ustawy hazardowej). Teraz jednak dochodzą do mnie nowe niepokojące sygnały. Oto bowiem – jak przekazał mec. Wiktor Zakrzyński – na jednej z rozpraw (sygn. VI Ks 114/11 Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach), w sprawie osoby oskarżonej w związku ze wstawianiem do lokali kiosków internetowych, zeznawał pewien celnik rutynowo dokonujący, w ramach swoich obowiązków służbowych, licznych kontroli i zatrzymań tego rodzaju urządzeń. Najpierw bez żadnego zażenowania przyznał on, iż legitymuje się wykształceniem średnim, ale nie posiada żadnych kompetencji merytorycznych (np. w postaci wiedzy technicznej lub informatycznej czy choćby jakichkolwiek kursów z tego zakresu) do kontroli takich urządzeń. Po czym stwierdził równie szczerze, że nie wie, czy telefon komórkowy z dostępem do sieci jest automatem do gier hazardowych (!), dodając przy tym, że jeżeli zwierzchnicy mu nakażą, to będzie kontrolował również prywatne komórki (!!) oraz laptopy (!!!) klientów lokali. Bo przecież na tych urządzeniach też można grać, jak tylko wejdzie się na odpowiednie strony...
Tak oto, wygrywając walkę z cenzurą internetu (jak się okazuje, niestety tylko nominalnie, o czym świadczą kolejne próby cenzury, już po rezygnacji rządu z pomysłu na słynny Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych), żyjemy w państwie, w którym przestępstwem może stać się posiadanie urządzenia choćby potencjalnie zdolnego do połączenia się ze stronami, na których można grać w gry, które zostały przez polskie prawo uznane za zakazane (bo są hazardowe, cokolwiek miałoby to tak naprawdę znaczyć - definicje w ustawie są bardzo nieprecyzyjne).
W tym momencie przypomina mi się kawał z brodą o bacy. Pytają bacy, czy pędził nielegalny bimber. Ten idzie w zaparte i zaprzecza. Milicja na to (bo to jeszcze "komunistyczny" kawał), jak nie pędziliście, skoro aparaturę macie? Baca na to: Skoro tak, to musicie mnie też oskarżyć o gwałt. - A niby dlaczego? - A no, bo aparaturę tyż mom!
Rafał Cisek, radca prawny, współpracownik Centrum Badań Problemów Prawnych i Ekonomicznych Komunikacji Elektronicznej (CBKE), twórca serwisu prawa nowych technologii NoweMEDIA.org.pl, ekspert w zakresie prawnych aspektów komunikacji elektronicznej.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*