Przed takim dylematem stanęli właściciele amerykańskiego czasopisma i serwisu XY. W wyniku ogłoszenia bankructwa mogą stanąć przed koniecznością sprzedaży bazy danych zawierającej wrażliwe informacje. Na drodze stanąć mogą jeszcze amerykańskie władze.
reklama
Czasopismo XY, przeznaczone dla młodych gejów (w sporej części także niepełnoletnich), wydawane było w Stanach Zjednoczonych od 1996 do 2007 roku. Główną zawartość stanowiły artykuły o tematyce politycznej i kulturalnej, zdjęcia, a także porady i teksty przesyłane przez samych czytelników. W internecie działała jego wersja online, połączona jednak z serwisem randkowym.
Ostatnie wydanie czasopisma ukazało się w grudniu 2007 roku, serwis internetowy zamknięty został w roku 2009. Powodem było bankructwo wydawcy. Odpowiedni wniosek znalazł się w sądzie na początku tego roku. Pojawił się jednak niezwykle poważny problem. Jedyne aktywa, które mogłyby zostać spieniężone, to baza danych serwisu randkowego (ponad 500 tysięcy) oraz lista subskrybentów czasopisma (około 100 tysięcy).
Sama sprzedaż takiej bazy nie jest niczym nowym. Ta jednak ma szczególny charakter - nie tylko zawiera informacje o niepełnoletnich internautach, ale także o ich orientacji seksualnej. Można założyć, że zdecydowana większość zarejestrowanych tam osób jest gejami. Swoje obawy w tej sprawie wyraziła Federalna Komisja Handlu, broniąca m.in prawa Amerykanów do prywatności. Istnieją podejrzenia, że transakcja sprzedaży mogłaby naruszyć prawo federalne - podaje BBC News.
W liście skierowanym do Petera Larsona oraz Martina E. Shmagina Komisja stwierdza, że sprzedaż bazy jako część postępowania ugodowego może stać w sprzeczności z polityką prywatności oraz prawem w tym zakresie. Jej zdaniem zapisy regulaminu XY są w tej kwestii jasne i jednoznaczne - nikomu i w żadnych warunkach nie można przekazać danych zawartych w bazie.
W normalnych okolicznościach dane zawarte w konkretnej bazie danych mogą zostać użyte jedynie w takim celu, do jakiego zostały zebrane, chyba że w regulaminie znajdują się odpowiednie zapisy. Jednak w przypadku bankructwa administratora takiej bazy, praktycznie każda sytuacja jest możliwa.
Wiele zależeć będzie zapewne od interpretacji władz - czy pozwolą one na tę sprzedaż. W tym konkretnym wypadku należy bowiem wziąć pod uwagę nie tylko dobro wierzycieli, ale także osób, których dane znalazły się w bazie. Wydostanie się tej listy na światło dzienne i wykorzystanie jej w celach marketingowych może doprowadzić do wielu rodzinnych tragedii.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|