Zatrzymanie kolejnych członków grupy LulzSec, z których kilku działało również w ramach Anonymous, nie oznacza końca włamań inspirowanych przez internetowych aktywistów - uważają eksperci zajmujący się bezpieczeństwem w sieci.
Na początku tego tygodnia FBI poinformowało, że zatrzymało kolejnych członków grupy LulzSec, głównie dzięki pomocy jej byłego lidera posługującego się nickiem Sabu. Internauta oskarżony o udział w kilkunastu włamaniach postanowił współpracować z organami ścigania, by w ten sposób uzyskać mniej surową karę.
- Sabu był uważany za lidera - powiedział Mikko Hypponen z fińskiego F-Secure. - W ostatnich dniach ci ludzie wciąż na niego patrzyli i z pewnością mocno się zawiedli. Prawdopodobnie nie będzie to koniec grupy Anonymous, jednak zajmie im trochę czasu odbudowanie swojej siły.
Jak zauważają analitycy, istotnym problemem może być w przyszłości również brak zaufania między poszczególnymi członkami aktywistycznych grup. Biorąc pod uwagę, że Sabu przez długi czas współpracował z FBI, wciąż dokonując włamań, niezwykle trudno będzie sprawdzić, czy liderzy koordynujący operacje są godni zaufania.
W wyniku zatrzymań, których dokonano na terenie Wielkiej Brytanii, Irlandii oraz Stanów Zjednoczonych, w ręce policji trafili m.in. Ryan Ackroyd (znany jako Kayla), Jake Davis (Topiary), Darren Martyn (pwnsauce), Donncha O’Cearrbhail (palladium) oraz Jeremy Hammond (Anarchaos).
Polecamy:
Praca w IT
|
Tanie loty
|
Bukmacherzy
|
Multilac Baby
|
REMÉ kolagen do picia
Wirtualne biura w Warszawie
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.
|
|
|
|
|
|
Stopka:
© 1998-2025 Dziennik Internautów Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.