Haktywiści mszczą się za schwytanie ich lidera, posługującego się w sieci nickiem Topiary.
reklama
Anonymous w ostatnich tygodniach byli mniej aktywni, po tym jak policja schwytała Jake'a Davisa - internautę znanego w sieci jako Topiary i domniemanego przywódcę grupy.
Serwis Gizmodo poinformował o wycieku około trzech gigabajtów e-maili Roberta Wienersa, szefa policji z Teksasu. Łatwo domyślić się, czemu Anonymous uderzyli właśnie tam, choć grupa przyznaje to otwarcie również w swoim komunikacie: Robimy to przez solidarność z "Anonymous 16", z oskarżonym członkiem LulzSec Jake'em Davisem "Topiary", z protestującymi podczas operacji OpBart (...), a także z innymi hakerami na całym świecie.
Okazuje się, że schwytanie lidera Anonymous tak naprawdę niewiele zmieniło w samej organizacji, która chwali się, że spędziła sporo czasu na serwerach teksańskiej policji, by przygotować się do udostępnienia całej masy niewygodnych dla funkcjonariuszy wiadomości.
Według informacji udostępnionych przez haktywistów policjanci nie stronili od wulgarnego nazywania przestępców. W prywatnych wiadomościach Wieners miał też pozytywnie wypowiadać się na temat działań policji, która przypadkowo zastrzeliła jednego z przestępców. To brzmi dla mnie jak dobra policyjna robota. Został wyleczony ze swoich nawyków kryminalnych. Jest gwarantowane, że nigdy więcej nie popełni przestępstwa - miał napisać w e-mailu szef policji z Teksasu.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|