Kolejny sprzedawca muzyki przeciwko DRM
Większość problemów z odsłuchiwaniem utworów zakupionych w sklepach online jest spowodowana przez antypirackie technologie DRM, które najzwyczajniej zniechęcają do kupowania legalnych w Sieci - mówią przedstawiciele Musicload, jednego z największych europejskich sklepów z muzyką online.
reklama
Przedstawiciele Musicload twierdzą, że aż 75% wszystkich zgłoszeń klientów dotyczących problemów technicznych, dotyczy właśnie problemów spowodowanych przez rozwiązania DRM.
Problemu nie można lekceważyć. Musicload zaznacza, że to wytwórnie muzyczne życzą sobie DRM, ale koszty wynikające z problemów z tą technologia (choćby koszty obsługi serwisowej) są przenoszone na sprzedawców detalicznych. Przedstawiciele Musicload uważają również, że DRM generalnie hamuje sprzedaż legalnych plików mp3 w internecie, a brak interoperacyjności jest wobec klientów nieuczciwy.
Zauważmy, że to nie pierwszy raz, gdy przedstawiciele dużego sklepu online krytykują DRM. Na początku lutego rozwiązania DRM zostały skrytykowane przez Steve'a Jobsa, szefa firmy Apple. Jobs w głośnym artykule opublikowanym na głównej stronie Apple stwierdził, że DRM utrudnia użytkownikom odsłuchiwanie muzyki i powoduje niezdrowe podziały na rynku. Szef Apple stwierdził również, iż wbrew poglądom wydawców technologia ta wcale nie chroni przed piractwem.
Sklep iTunes jak na razie nic w swojej polityce nie zmienił, ale inne sklepy już odcinają się od DRM poprzez podpisywanie umów z wydawcami i artystami niezależnymi. Na taki krok zdecydował się już sklep eMusic. Sklep Aime Street podpisał nawet z dość znanymi artystami umowy na dostarczanie muzyki bez DRM. Musicload również zaczął oferować muzykę niezależną i już zaobserwował 40% wzrost sprzedaży u tych artystów, którzy potrafią zrezygnować z uciążliwych dla użytkowników technologii.
W grudniu ubiegłego roku Blue Note Records (dział EMI) ogłosiła, że jedna piosenka autorstwa Nory Jones (znanej piosenkarki pop-jazzowej) zostanie udostępniona w serwisie Yahoo jako plik mp3 bez DRM. Spodziewano sie wtedy, że wielkie wytwórnie są już blisko porzucenia kontrowersyjnych zabezpieczeń, jednak późniejsze stanowisko wytwórni wobec wypowiedzi Steve'a Jobsa raczej oddaliło te nadzieje.