DRM przeszkodą dla bibliotek
Biblioteki potrafią się przystosować do nowej rzeczywistości i coraz więcej pieniędzy wydają na dzieła w formacie cyfrowym. Okazuje się jednak, że dzieła te nie potrafią dopasować się do idei bibliotek. Przeszkodą jest tu często krytykowana technologia DRM.
Szacuje się, że do roku 2020 aż 90% wydawanych pism, będzie dostępnych w formie elektronicznej. Tymczasem po technologie DRM, która uniemożliwia swobodne udostępnianie i kopiowanie dzieł, sięga coraz więcej wydawców czasopism i książek.
Książki elektroniczne, podobnie jak dzieła drukowane powinny być dostępne w bibliotekach, a te - zgodnie z ideą swojego powstania - powinny mieć też prawo do ich udostępniania, kopiowania i przechowywania. British Library już w tej chwili wydaje na nie ponad 2 mln funtów rocznie.
Obawy związane z DRM dotyczą przede wszystkim możliwości długoterminowego przechowywania elektronicznych książek. Kiedy prawa autorskie wygasną, technologia DRM nadal będzie chroniła je przed kopiowaniem.
W dodatku, kiedy zajdzie konieczność stworzenia kopii zapasowej, czy przeniesienia dzieła na inny nośnik, technologia DRM stanie się czynnikiem blokującym te działania.
Specjalna grupa brytyjskiego Parlamentu - The All Party Parliamentary Internet Group (APIG) - prowadzi już konsultacje społeczne w kwestii DRM.
W piśmie skierowanym do APIG przedstawiciele organizacji Libraries and Archives Copyright Alliance (LACA) stwierdzają wprost, że DRM nakłada na dzieła pisane nadmierną kontrolę, która uniemożliwia ich udostępnianie. Walka z tym problemem, została już uznana za jeden z głównych celów brytyjskich bibliotekarzy na najbliższe lata.