Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Adres IP nie jest dowodem naruszeń - "prawo trzech ostrzeżeń" do kosza?

09-02-2011, 13:40

Zidentyfikowanie adresu IP nie stanowi dowodu, że dany użytkownik sieci dokonał naruszenia praw autorskich - taki pogląd wyraził brytyjski sędzia Colin Birss, który wydał wyrok w sprawie 27 osób pozwanych przez ACS Law w imieniu firmy Media C.A.T. To nie tylko ostateczna porażka kontrowersyjnej kancelarii. Sędzia zakwestionował praktykę, która leży u podstaw proponowanego w różnych krajach "prawa trzech ostrzeżeń".

robot sprzątający

reklama


W Dzienniku Internautów wielokrotnie pisaliśmy o firmie ACS Law, która straszyła internautów pozwami za naruszenie praw autorskich (czyniąc sobie z tego źródło zarobku). Firma ta ostatecznie zdecydowała się na walkę w sądzie, odnosząc spektakularne porażki. Najpierw prawnicy stworzyli "nietypowy" pozew, potem chcieli po cichu zakończyć sprawę, ostatecznie chcieli otwarcie się wycofać, na co nie pozwolił sędzia.

Wczoraj sędzia Colin Birss badający wszystkie sprawy związane z ACS Law i Media C.A.T. wydał wyrok dotyczący 27 pozwanych. Informacje na ten temat podaje TorrentFreak, według którego wyrok jest "prawie encyklopedycznym katalogiem błędów, pominięć, błędnych interpretacji...", jakie popełniły ACS Law i Media C.A.T.

Wyrok podobno pokazuje, że sędzia Colin Birss był w pełni świadom motywów działań ACS Law. Birss był również pewien, że organizacji Media C.A.T. nie można nazwać organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Nie to było jednak najważniejsze.

Adres IP nie jest dowodem naruszenia prawa

Sędzia w swoim wyroku zakwestionował koncepcję, która pozwalała na działanie firmom takim, jak ACS Law, i stanowi podstawę dla takich rozwiązań prawnych, jak "prawo Hadopi". Chodzi o wykorzystywanie adresu IP jako dowodu naruszenia.

Sędzia wyraził wątpliwość co do tego, czy "proces identyfikowania adresu IP ustala, że miało miejsce naruszenie praw autorskich przez kogokolwiek powiązanego z tym adresem". Takie wątpliwości to nic nowego, ale istotne jest to, że wyraził je sąd.

Birss zwrócił uwagę na korzystanie z domowych routerów i problemy, jakie może to rodzić. Mogło się przecież zdarzyć, że muzykę pobrała osoba korzystająca z niezabezpieczonej sieci Wi-Fi. Brytyjskie prawo przewiduje kary za upoważnienie (ang. authorising) kogoś do naruszenia, co nie jest jednak tożsame z pozwalaniem na to (ang. allowing). Robi to różnicę w przypadku, gdy ktoś korzystał z domowej sieci Wi-Fi bez wiedzy właściciela.

Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że monitorowanie adresów IP niczego nie udowadnia. Taki adres nie wskazuje osoby dokonującej naruszenia, ale łącze internetowe oraz osobę, która za to łącze płaci. Według sędziego powód nie może wiedzieć, kto dokonał naruszenia i wie, że nie mógł tego wiedzieć.

Więcej na ten temat w TorrentFreak, w tekście pt. ACS:Law Judgment Has Serious Implications for Digital Economy Act.

>> czytaj też: MPAA grozi Google odłączeniem od internetu


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: TorrentFReak