Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

"Roaming dla Netfliksa" w drodze, ale to wciąż nie koniec geoblockingu w UE

16-05-2016, 09:27

Zniesienie blokad terytorialnych w e-usługach było naczelną obietnicą związaną z tworzeniem Jednolitego Rynku Cyfrowego. Komisja Europejska robi pierwszy krok w tę stronę, wprowadzając "roaming dla Netfliksa". Pytanie, czy na tym się skończy?

Czy kiedyś będziemy mieli jednakowego Netfliksa w całej Unii Europejskiej? Czy będziemy mieli taki sam dostęp do e-usług jak np. Belgowie albo Niemcy? Osiągnięcie tego stanu wymagałoby zniesienia tzw. geoblockingu poprzez zmiany w prawie. 

Unia Europejska jest teraz na drodze do czegoś, co optymiści mogliby nazwać pierwszym krokiem do zniesienia geoblockingu. Niestety tę samą rzecz można pesymistycznie nazwać próbą utrzymania geoblockingu za wszelką cenę. Chodzi o tzw. roaming dla Netfliksa. Aby zrozumieć ideę, potrzebny jest mały wstęp "historyczny".

Roaming dla Netfliksa - o co chodzi? 

Komisja Europejska od dawna zapowiadała reformę praw autorskich, która miała być elementem tworzenia Jednolitego Rynku Cyfrowego (JST). Zniesienie blokad geograficznych w dostępie do treści było koronną obietnicą związaną z tymi reformami.

Niestety realizacja tej obietnicy wymagałaby sprzeciwienia się przemysłowi rozrywkowemu, który nie chce zniesienia geoblokad. Oficjalnie przemysł rozrywkowy tłumaczy, że geoblokady są "wpisane w DNA prawa autorskiego" a to DNA jest święte i nie można go zmieniać. Prawda jest natomiast taka, że geoblokady umożliwiają wielokrotne sprzedawanie wyłącznych licencji na tę samą treść, a licencje wyłączne są droższe niż licencje niewyłączne. Każda telewizja czy usługa VoD więcej zapłaci za możliwość emisji serialu, jeśli wie, że nie da się go obejrzeć gdzie indziej. 

W grudniu tego roku Komisja Europejska zaprezentowała kształt reformy prawa autorskiego, w którym nie znalazła się obiecana zapowiedź zniesienia geoblockingu. Komisja zaproponowała jednak roaming dla Netfliksa czyli zasadę, że obywatel kraju UE powinien mieć dostęp do zakupionych treści w czasie tymczasowego pobytu w innym kraju. Roaming dla Netfliksa nie jest tym samym co zniesienie geoblokad, ale jednak jest krokiem w tym kierunku. 

Przemysłowi filmowemu ten roaming i tak się nie podoba. 

Reuters donosił przed weekendem, że politycy z UE generalnie wspierają ideę roamingu dla Netfliksa. Najprawdopodobniej ministrowie państw UE zgodzą się na to rozwiązanie na spotkaniu 26 maja. Wiadomo, że obywatele krajów UE mają mieć dostęp do opłaconych treści, przez "ograniczony okres czasu" za granicą. Niestety nie wiemy jak bardzo ten okres może być ograniczony. 

Taki roaming to ciągle za mało

Jak już wspomniano, przemysł filmowy krytykuje wszelkie zmiany w prawie autorskim. Jego zdaniem roaming dla Netfliksa również jest ingerencją w święte i nienaruszalne DNA prawa autorskiego. Stan McCoy, szef stowarzyszenia filmowców MPA EMEA, porównywał nawet tak zmienione prawo autorskie do modyfikowanej genetycznie żywności! 

Tymczasem obywatele i niektórzy politycy pamiętają, że Komisja Europejska obiecała coś więcej niż roaming. W styczniu tego roku Parlament Europejski przypomniał o tym Komisji, przyjmując rezolucję w sprawie jednolitego rynku. Rezolucję poparło 551 europosłów, a przeciwko było tylko 88. Posłowie stwierdzili, że "roaming dla Netfliksa" nie może być rozwiązaniem ostatecznym. Może być to najwyżej pierwszy krok do pełnego zniesienia blokad terytorialnych w UE.

Geoblocking naruszeniem prawa konkurencji

Dość odkrywcze podejście do tematu zaprezentowała również jedna z członkiń Komisji Europejskiej. Komisarz Margrethe Vestager odpowiedzialna za konkurencję ośmieliła się zauważyć, że geoblokady mogą naruszać prawo konkurencji, przynajmniej tam gdzie zawierane jest jakieś porozumienie między e-usługodawcą i dystrybutorem (często są to dwa podmioty działające globalnie). 

Warto jeszcze odnotować, że choć posiadacze praw autorskich nie chcą zmian w "DNA prawa autorskiego" to jednak są gotowi dokonać brutalnej ingerencji w DNA prawa regulującego odpowiedzialność za treści w internecie. Ciągle żywy jest pomysł zwiększenia odpowiedzialności po stronie pośredników internetowych. To z kolei może wprowadzić "prywatną cenzurę" na życzenie posiadaczy praw autorskich, którzy jednocześnie wcale nie chcą udostępniać swoich treści bez geoblockingu. Czy w takim razie Jednolity Rynek Cyfrowy w UE ma być rynkiem trwale podzielonym, na którym wybrane podmioty z rynku "kreatywnego" kontrolują obieg informacji?


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca

              *