Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Inwigilacja zaczyna się od spłuczki - IT Fiction

22-11-2013, 21:18

"Za dwa lata kible i spłuczki będą nas szpiegować!" - krzyknął profesor Grzebak, uderzając dłonią w ekran tabletu. Tymczasem prof. Andrzej Pogodny poruszył się niespokojnie na krześle, przypomniawszy sobie swój najnowszy projekt badawczy...

robot sprzątający

reklama


- Mówię ci, Andrzej! Kible będą nas inwigilować! - powtórzył Grzebak, znów uderzając zewnętrzną stroną dłoni w tablet. Grzebak był starszym człowiekiem i przed laty przywykł do takiego uderzania w strony gazety, kiedy czytał coś oburzającego. Teraz czytał na tablecie artykuł w Dzienniku Astronautów dotyczący szpiegujących telewizorów firmy LH (Life is Horrible).  
- No, wiesz, Teofilu - odpowiedział Pogodny z nutą niepewności w głosie - postęp stawia przed nami nowe wyzwania...
- Co ty chrzanisz, Andrzej? To nie jest żaden postęp. To jest zwykłe sukinsyństwo!
- Grzebak złożył usta, jakby chciał splunąć.

W tym momencie rozmowę przerwał czyjś śmiech. Należał on do doktora Kowalskiego, który właśnie wchodził do pokoju wykładowców.

- Heh! Andrzej! Może od razu powiesz profesorowi Grzebakowi o tym projekcie dla firmy Booble? - powiedział Kowalski wesoło.
- O jakim projekcie? - zainteresował się Grzebak.
- Eeee... no... tego - wyjąkał Pogodny - dobrze przecież wiesz, że Uniwersytet w Paprotkach jako czołowa uczelnia musi zbliżać się do biznesu. Firma Booble postanowiła...
- Stworzyć szpiegującego sracza -
dokończył brutalnie Kowalski. - Wsolili ten projekt Andrzejowi. Chodzi o opracowanie takich funkcji sracza, aby wydawały się bardzo potrzebne, ale faktycznie chodzi o zbieranie danych dla marketingowców.

Zapadła chwila ciszy. Grzebak wpatrywał się w Pogodnego z twarzą, która wyrażała zdziwienie i nienawiść. Po chwili jednak odezwała się w nim żyłka naukowca.

- Powiedz mi, Andrzeju... w jaki sposób?
- No dobra... -
Pogodny westchnął. - Zaczęliśmy od spłuczki. Ona rejestruje zużycie wody i częstotliwość spłukiwania. Te dane są przesyłane do domowego komputera, że niby możesz monitorować wydatki na wodę. Oczywiście te dane mogą być wysyłane do producenta toalety, a ten na ich podstawie ustali, ile osób mieszka w domu. Informacje o tym mogą być potem sprzedawane marketerom.

Zapadła chwila ciszy.

- To nie wszystko - wyznał Andrzej. - Toaleta ma automatycznie opuszczaną i podnoszoną klapę oraz sedes. Totalny bezsens, bo ile to roboty podnieść klapę? To jednak uzasadnia wsadzenie tam czujnika, który rejestruje ruchy sedesu. Dane o tym pozwalają ustalić płeć domowników, bo przecież każdy facet woli sikać na stojąco...
- Paskudne! -
przyznał Grzebak.
- Jest jeszcze gorzej -
Pogodny zakasłał. - W kibel wbudowaliśmy dwie wagi. Jedna waży stolec, druga użytkownika. Dodatkowo w panelu na rezerwuarze można wklepać swój wzrost. Niby chodzi o to, że kibel powie, czy masz nadwagę, ale oczywiście wszystko jest zapisywane i wysyłane. Do tego podajnik na papier łączy się z kiblem przez bloetooth i przesyła informację o liczbie obrotów rolki, co pozwala na ocenę zużycia papieru...
- ANDRZEJ! PRZECIEŻ TO OBRZYDLIWE -
wybuchnął Grzebak. - Brakuje jeszcze, żebyście wbudowali tam laboratorium chemiczne do analizy kału i moczu!
- Te kible mają rozdrabniacz... -
przyznał Pogodny - i w czasie mielenia dochodzi do analizy. Oczywiście użytkownik myśli, że toaleta ostrzeże go przed chorobami i pasożytami, ale wszystko jest zapisywane i wysyłane. To miniaturowe laboratorium w młynku to mniejsza wersja tego, co wsadziliśmy do sondy Obscenity.

Znowu zapadła nerwowa chwila ciszy. Grzebak był wyraźnie zszokowany.

- Andrzej! Jesteś najwybitniejszym umysłem XXI wieku i pracujesz nad czymś takim?
- Takie czasy....

- No dobrze! - powiedział Grzebak - ale czemu ludzie mieliby się na to zgodzić? Kto kupi taki kibel?
- Kupią - wtrącił się Kowalski - i przez długi czas nikt nie będzie pytał o prywatność. Przecież to tylko kibel, no nie? Potem ktoś się zorientuje, ale będzie za późno. Będą nam wmawiać, że dzięki temu  wydalanie jest bezpłatne.
- Ale przecież jest bezpłatne! -
warknął Grzebak.
- Bo ciągle korzystamy ze starej technologii. To się kiedyś zmieni... 

UWAGA: Ten tekst nie jest newsem, a jedynie komentarzem do bieżących wydarzeń. Przedstawione wydarzenia są fikcyjne. Podobieństwo autentycznych nazw, osób i firm do tych występujących w tekście jest zamierzone przypadkowe. Cdn.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. DALL-E



fot. DALL-E



fot. Freepik



fot. DALL-E



fot. DALL-E