Media zawsze informują o tym, że policjanci zabierają komputery "piratom". Potem sprawa cichnie i nikt nie mówi o tym, że niektóre zatrzymania były zwyczajnie zbędne. Tak! Dowody piractwa nie znajdują się na wszystkich komputerach, a organy ścigania działają nadgorliwie zatrzymując maszyny na podstawie adresów IP ustalonych w niepewny sposób.
reklama
Dziennik Internautów już kilka razy pisał o tym, że w Polsce dochodzi do nadmiernie krzywdzących zatrzymań komputerów kiedy tylko jakiś posiadacz praw autorskich zgłosi naruszenie. W praktyce wygląda to tak, że np. dystrybutor filmowy zgłasza policji rzekome udostępnianie filmu na BitTorrencie i dostarcza listę adresów IP naruszycieli. Organy ścigania potrafią zatrzymać setki komputerów nie upewniając się, czy dostarczona lista adresów IP jest wiarygodna. Co gorsza, posiadacze praw autorskich mogą dążyć do tzw. copyright trollingu, a więc nie zależy im na faktycznym ściganiu piratów. W rzeczywistości chodzi o wystraszenie ludzi, pozyskanie danych osobowych i możliwość rozsyłania wezwań do zapłaty.
Kiedy policja wchodzi do domów i zabiera sprzęt, media zwykle się tym interesują. Większość mediów pisze, że policja zabiera sprzęt "piratom" choć tak naprawdę nie wiadomo czy internauci zrobili coś złego. Dziennik Internautów postanowił robić coś więcej niż zwykłe media. Co jakiś czas pytamy prokuratury jak poszło sprawdzanie komputerów i co z tego wynikło. Czy wszyscy internauci naprawdę okazali się piratami?
W październiku ubiegłego roku w Świdnicy zatrzymano około tysiąc komputerów. Prokuratura przyznała, że przed zatrzymaniami nie sprawdziła środków technicznych użytych do namierzenia rzekomych "piratów". To samo w sobie było oburzające, ale dodatkowo pojawiły się informacje, że policjanci proponowali obywatelom zawarcie ugody z posiadaczami praw autorskich.
Dziennik Internautów wrócił do tej sprawy w marcu tego roku. Spytaliśmy Prokuraturę Okręgową w Świdnicy o to, ile z tysiąca zatrzymanych komputerów zostało sprawdzonych przez biegłego w okresie 4 miesięcy po zatrzymaniach. Okazało się, że tylko 30.
W tym miesiącu znów wróciliśmy z tymi samymi pytaniami do prokuratury w Świdnicy. Oto odpowiedzi, jakie otrzymaliśmy dnia 7 lipca od jej rzecznika Tomasza Orepuka.
DI: Ile komputerów zatrzymanych w ramach tego śledztwa poddano kontroli biegłych?
Tomasz Orepuk: Dotychczas biegły zbadał około 30 komputerów, kolejne 25 zostało mu przekazane do badań.
Czy w absolutnie wszystkich przypadkach analiza biegłego potwierdziła fakt udostępniania filmu?
Tomasz Orepuk: Przeprowadzona przez biegłego analiza przekazanych mu komputerów potwierdziła w kilku wypadkach fakt udostępniania filmu.
Zauważcie, że liczba zbadanych komputerów w ogóle nie zmieniła się od marca. 30 przebadanych maszyn w okresie od października do lipca! Co więcej, potwierdzono fakt udostępniania filmu "w kilku przypadkach", co oznacza raczej marne żniwa. Nie wiem jak rozumieć "kilka wypadków" ale to chyba mniej niż 10. Zbadano już 30 maszyn, zatem musiało być więcej zatrzymań zbędnych niż tych naprawdę uzasadnionych!
Rozumiem, że na zbadanie czeka wiele komputerów i liczby będą się zmieniać. Niemniej nawet kilka zbędnych zatrzymań powinno dawać wszystkim do myślenia. Jest czymś wysoce absurdalnym, że policja wchodzi do domów i zabiera ludziom rzeczy na podstawie listy adresów IP wskazanych przez pokrzywdzonego.
Przyjrzyjmy się jeszcze innemu postępowaniu. W lutym tego roku w Częstochowie zatrzymano przynajmniej 25 komputerów osób, które miały udostępniać film "Drogówka". Osoby odwiedzone przez policję wcześniej mogły dostać wezwania do zapłaty z kancelarii Artura G. Prokuratura nie sprawdziła narzędzi antypirackich użytych do namierzania internautów.
Na początku lipca zwróciliśmy się do prokuratury z pytaniem o losy sprawy. Prokurator Robert Wypych w zastępstwie rzecznika prasowego przekazał nam następującą informację.
Z uwagi na dużą ilość koniecznych do realizacji czynności procesowych opisana sprawa jest przedmiotem aktualnie 4 odrębnych postepowań przygotowawczych, które pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Częstochowie prowadzone są przez Komendy Policji w Częstochowie, Kłobucku, Lublińcu i Myszkowie. W zależności od potrzeb procesowych, zabezpieczane komputery są przedmiotem badań przez biegłego informatyka. Odpowiadam na przedstawione pytania :
Ad. 1. Nie wszystkie zatrzymane komputery były badane przez biegłego z zakresu informatyki;
Ad. 2. Nie na wszystkich przebadanych dotychczas komputerach odnaleziono ślady wskazujące na możliwość udostępniania chronionych prawem autorskim plików ;
Jak widzicie, kolejna prokuratura ma problem z przebadaniem wszystkich zatrzymanych maszyn. Dowody udostępniania nie znalazły się na wszystkich maszynach, czyli jakąś część komputerów zatrzymano niepotrzebnie i być może ucierpiały z tego powodu niewinne osoby. Oczywiście mogło być tak, że osoba faktycznie udostępniająca film po prostu zmieniła komputer. Być może "piraci" zostali ostrzeżeni pismami z wezwaniami do zapłaty. Jeśli faktycznie tak było to posiadacze praw autorskich są sami sobie winni - te pisma nie powinny być rozsyłane na tak wczesnym etapie postępowania.
Istniejące możliwości to jedno, fakty to drugie. Skoro dowodów nie znaleziono to musimy założyć, że nie udostępniano filmu. Zatrzymań dokonano niepotrzebnie, a więc niepotrzebnie skrzywdzono posiadaczy komputerów. Prokuratura powinna najpierw sprawdzić narzędzia antypirackie użyte do namierzania. Wiarygodność tych narzędzi jest kwestionowana od wielu lat.
Skoro organy ścigania w Polsce lekką ręką zabierają ludziom sprzęt to nasuwa się jedno pytanie. Czy nie da się czegoś z tym zrobić? Podobno mamy teraz rząd, który aktywnie troszczy się o sprawiedliwość!
Rząd na razie ignoruje problem, natomiast w czerwcu tego roku Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił uwagę, że zatrzymania komputerów przez policję mogą być krzywdzące. RPO zauważył, że dziś zabranie komuś komputera rodzi poważne skutki. Może to oznaczać utrudnienia w świadczeniu pracy, odcięcie od pieniędzy, odcięcie od edukacji.
Niestety partia obecnie rządząca ma dość lekceważące podejście do problemu, przynajmniej od czasu wygranych wyborów. Jeszcze przed wyborami poseł PIS Andrzej Jaworski proponował zmiany w prawie autorskim, które mogły wprowadzić pewną normalność do kwestii ścigania piractwa. Pan poseł udzielił nam nawet wywiadu na ten temat, ale po wyborach sprawa ucichła i Andrzej Jaworski przestał nam odpowiadać na pytania w tym zakresie.
Ministerstwo Sprawiedliwości od listopada(!) obiecuje nam komentarz dotyczący kontrowersyjnych działań organów ścigania w kontekście copyright trollingu. Nie wiemy nawet czy przedstawiciele tego ministerstwa jakkolwiek rozumieją problem. Jeśli zaś chodzi o prokuraturę krajową to otrzymaliśmy od niej następujące stanowisko.
Szanowny Panie Redaktorze,
Zagadnienie copyright trollingu oczywiście jest znane prokuratorom, którzy prowadzą lub prowadzili postępowania przygotowawcze w sprawie przestępstw związanych z naruszeniem praw autorskich lub praw pokrewnych. Natomiast nie był prowadzony monitoring lub analiza postępowań przygotowawczych, w których "w tle" pojawia problem copyright trollingu. Nie jesteśmy zatem gotowi do odpowiedzi na pytania dotyczące skali tego zjawiska. Natomiast jeśli zadane pytania będą dotyczyły konkretnych spraw i prokuratur, deklarujemy swoją pomoc w uzyskaniu interesujących Pana odpowiedzi.
Z poważaniem,
Maciej Kujawski
Prokuratura Krajowa
Nie pozostaje nic innego jak dalej przyglądać się pojedynczym sprawom i próbować łączyć fakty. Mamy nadzieję, że prokuratura krajowa naprawdę pomoże nam w zbieraniu informacji.
Prokuratura Krajowa co do jednego ma rację - prokuratorzy są coraz bardziej świadomi copyright trollingu i nie chcą przykładać do tego ręki (przynajmniej nie zawsze). Dzięki prokuratorom z Olsztyna można było ograniczyć pewne działania firmy Lex Superior. Prokuratura z Radomia wiedziała, że adres IP to za mało by zatrzymywać komuś sprzęt. Prokuratura z Poznania również umorzyła śledztwo, które zostało "zepsute" rozsyłaniem wezwań do zapłaty.
Czytaj: Więcej o copyright trollingu w Dzienniku Internautów
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Prawa autorskie do obrazu nieznanego autora z XVII wieku? Galeria twierdzi, że naprawdę je ma! - AWI
|
|
|
|
|
|