Sąd uznał, że nie ucieknie on z Nowej Zelandii. Jego swoboda będzie jednak znacząco ograniczona, nie będzie mógł chociażby korzystać z internetu.
Gdy pod koniec stycznia nowozelandzka policja aresztowała Kima Dotcoma, założyciela serwisu MegaUpload, oraz jego trzech współpracowników, sprawa wydawała się jasna. 76 policjantów nie wysyła się, by zatrzymać mało znaczących przestępców. Dwukrotnie odmówiono mu możliwości wyjścia z aresztu za kaucją - sąd podzielił obawy prokuratury, że Dotcom może uciec z kraju i powrócić do Niemiec, których obywatelstwo posiada. A ekstradycja Niemców, zgodnie z niemieckim prawem, jest niemożliwa. Tymczasem wydania mężczyzny domagają się Stany Zjednoczone.
Jednak do trzech razy sztuka. Sędzia Nevin Dawson z sądu dla okręgu North Shore przychylił się do wniosku obrońcy i ustalił kaucję, zezwalając tym samym na opuszczenie przez Dotcoma aresztu - podaje serwis TorrentFreak. Nie oznacza to jednak, że będzie on cieszył się pełną swobodą na wolności. Sąd zabronił mu korzystania z internetu w obawie przed ponownym uruchomieniem MegaUpload. Uznał także, że pomimo posiadania wystarczających zasobów finansowych, jest małe prawdopodobieństwo, że może on opuścić Nową Zelandię.
Oprócz zakazu internetowego wprowadzono także inne obostrzenia. W jego posiadłości nie mogą lądować helikoptery, a sam Dotcom, chcąc ją opuścić, będzie musiał powiadomić o tym policję przynajmniej 24 godziny wcześniej. Nie będzie mógł się także oddalić na więcej niż 80 kilometrów.
Poza więzieniem będzie mógł przygotowywać się do rozprawy ekstradycyjnej. Stany Zjednoczone chcą go u siebie sądzić za gangsterstwo, łamanie praw autorskich i pranie brudnych pieniędzy.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|