ZAiKS i podobne organizacje zajęły się "obalaniem mitów" na temat nowych opłat od urządzeń, które miałyby im zapewnić dopływ nowych pieniędzy. Niestety organizacje unikają naprawdę trudnych tematów, a szerokiej debacie nie sprzyja okres wakacyjny.
reklama
Nie od dziś wiadomo, że ZAiKS i inne organizacje zbiorowego zarządzania chciałyby rozszerzenia opłat za prywatne kopiowanie na nowe kategorie urządzeń. Media skupiały się na tym, że ZAiKS chciałby opłat od tabletów i smartfonów.
Temat wzbudza duże kontrowersje od września 2013 roku, ale w ostatnim czasie organizacje ZAiKS, ZPAV i SAWP podjęły nowe wysiłki w tym kierunku. W marcu 2014 roku do ministerstwa kultury miała trafić zaktualizowana wersja katalogu z propozycjami tych organizacji, która została ponoć "potwierdzona w lipcu". To tłumaczy, dlaczego prasa odgrzewała temat. Udało nam się dotrzeć do kopii tego dokumentu. Zamieszczamy ją pod tym tekstem.
Poza tym ZAiKS, ZPAV i SAWP rozpoczęły działania "promocyjne" dotyczące nowych opłat. Wczoraj ZAiKS zaprosił przedstawicieli mediów na śniadanie prasowe, w czasie którego "obalano mity" na temat opłat od urządzeń. Tego samego dnia ZPAV opublikował na swojej stronie artykuł, w którym dowodzi, że wprowadzenie nowych opłat nie spowoduje wzrostu cen sprzętu.
Czy ZAiKS, ZPAV i SAWP naprawdę obaliły jakieś mity? Tak, ale chodzi o mity, które tym organizacjom wygodnie było obalać. ZAiKS i ZPAV zastosowały technikę manipulacji zwaną atakiem na chochoła. Zaatakowały te argumenty przeciwko nowym opłatom, które nie były głównymi argumentami strony przeciwnej albo w ogóle nie były argumentami.
Zarówno ZAiKS i ZPAV skupiły się na podkreślaniu, że opłaty reprograficzne nie są tak naprawdę podatkiem. Tylko czy ktokolwiek poważny twierdził, że są? Oczywiście, że nie są! Opłaty reprograficzne (lub opłaty CL) są tylko potocznie nazywane podatkiem od piractwa. To wcale nie oznacza, że ktokolwiek upiera się przy uznawaniu ich za podatek. ZAiKS nie obalił tu żadnego mitu, a krytykowanie nazw potocznych to żadna dyskusja.
Oczywiście nazwa "podatek od piractwa" nie wzięła się znikąd. Chodzi o to, że jest to pewna danina od określonych podmiotów, która jest ustalana przez państwo. Wpływy z tej daniny (ogromne pieniądze!) nie trafiają do państwa, tylko do kieszeni organizacji takich jak ZAiKS. Dlatego trudno mówić o podatku, ale nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z daniną ustalaną przez państwo.
ZPAV skupił się na przekonywaniu, że nowa opłata nie zmieni ceny urządzeń. ZPAV przytacza trzy argumenty:
Powyższe argumenty oczywiście mają znaczenie dla oceny sytuacji, ale nie można ich uznać za potwierdzenie tezy, że nowe opłaty nie zmienią cen urządzeń w Polsce.
Ani ZAiKS, ani ZPAV, ani inna organizacja zbiorowego zarządzania nie ma wpływu na ceny urządzeń. Ani ZAiKS, ani ZPAV nie może nas zapewniać, że ceny się nie zmienią. Możemy natomiast całkiem logicznie założyć, że obłożenie tych urządzeń nową daniną może skutkować wzrostem cen. Nie wiemy, jak będzie w Polsce, bo każdy rynek jest nieco inny.
Poza tym - wbrew temu co mówi ZPAV - w Hiszpanii najwyraźniej ceny spadły. ZPAV na potwierdzenie swoich tez przytoczył tylko ceny sprzętu... Apple.
Inna rzecz, że sama dyskusja o cenach końcowych jest po trosze atakiem na chochoła. Nawet gdyby ceny urządzeń nie wzrosły, nie usprawiedliwia to wyższych opłat CL. Należy pytać o to, czy nowe opłaty są słuszne, sprawiedliwe, przejrzyste itd. Jeśli nie są słuszne, to trzeba się im sprzeciwiać nawet wówczas, gdyby nie miały wpływu na ceny detaliczne urządzeń.
ZAiKS nie od dziś lubi też powtarzać argument, że opłaty od czystych nośników i urządzeń to w gruncie rzeczy małe kwoty.
- Gdy za płytę CD płacimy 1,85 zł, opłata zawarta w cenie wynosi 3 grosze, przy pendrivie kosztującym 44 zł opłata to 21 groszy - czytamy na stronie ZAiKS.
To kolejny atak na chochoła, bo nikt nie twierdzi, że opłaty są ogromne w przypadku pojedynczych urządzeń czy nośników. Rzecz w tym, że takich urządzeń i nośników sprzedaje się dość dużo, a więc ostatecznie producenci i importerzy sprzętu muszą wysupłać sporo pieniędzy ze swojej kieszeni.
Sam ZAiKS w przeszłości przekonywał, że opłaty CL to zaledwie 7 mln zł rocznie. Czy to jest mało pieniędzy? Dla ZAiKS-u to może być niewiele, ale z jakiegoś powodu ZAiKS promował w mediach zaniżone liczby.
Według ustaleń producentów i importerów opłaty CL w Polsce to jakieś 26 mln zł rocznie. Tak jest teraz, a przecież ZAiKS i S-ka chcą podniesienia tych opłat. Czy ZAiKS nadal chce twierdzić, że mówimy o małych pieniądzach?
Powyżej wymieniliśmy te mity, które organizacjom "twórców" wygodnie jest obalać. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na te wady opłat CL, o których ZAiKS i S-ka nie chcą dyskutować, a są to znacznie trudniejsze tematy. Dziennik Internautów pisał o nich nie raz, a teraz tylko wymienimy je w punktach.
Byłbym bardzo wdzięczny ZAiKS-owi i podobnym organizacjom, gdyby w dyskusji o opłatach CL zaczęły mocniej akcentować powyższe tematy.
W swoim komunikacie na temat "obalania mitów" ZAiKS wspomniał, że "zabrakło na sali dziennikarzy skorych do podawania mijających się z prawdą informacji, z których potem (...) powstają liczne internetowe «rewelacje» na temat ZAiKS-u".
Nie wiem, jakich dziennikarzy ZAiKS ma na myśli, choć wiem, że ZAiKS krytycznie podchodzi do moich tekstów (próbował nawet je prostować, choć bez powodzenia). Ja akurat nie dostałem zaproszenia na to śniadanie prasowe, ale rozumiem, że ZAiKS rozsyłał jakieś zaproszenia. Śmiem tylko wątpić, czy organizowanie takiego spotkania pod koniec lipca rzeczywiście zapewni optymalną obsługę ze strony mediów. Im mniej dziennikarzy na sali, tym mniej trudnych pytań.
To jest kolejny problem, który moim zdaniem należy podkreślić. Dyskusja o niezwykle ważnej sprawie rozkręcana jest akurat teraz, w okresie wakacyjnym. Lepiej byłoby poczekać z tym do września. Nie twierdzę, że ZAiKS specjalnie uruchomił swoją akcję w lipcu, choć nie można tego wykluczać. Tak czy owak okres urlopowy nie jest najlepszy do takich debat.
Na spotkaniu ZAiKS-u Marek Kościkiewicz zaapelował do mediów: "Proszę nam nie wmawiać, że twórcy nie wiedzą, co się dzieje w ZAiKS-ie – to nasza organizacja, założona i prowadzona przez nas samych, i doskonale zdajemy sobie sprawę z jej działalności".
Niestety można poważnie wątpić w to, czy twórcy wiedzą, co się dzieje w ZAiKS-ie. Sam Marek Kościkiewicz może nie wiedzieć, czego nie wie. Poza tym przypomnijmy, że ZAiKS korzysta z danin ustalanych na jego rzecz przez państwo. W związku z tym powinien być przejrzysty dla każdego szarego obywatela. Apeluję do Marka Kościkiewicza, aby się nad tym zastanowił.
Poniżej kopia najnowszego projektu OZZ dotyczącego nowych opłat.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|