Ludzie chcą Nexusa 7, ale o dziwo nie w tej najtańszej wersji. Na rynku powstał niedobór, który tabletowi Google nie musi szkodzić.
Pod koniec czerwca firma Google zaprezentowała tablet Nexus 7, którego najciekawszymi cechami wydawały się: zmniejszony rozmiar (7 cali), układ Tegra-3 oraz cena zaczynająca się od 199 dolarów za model 8 GB. Niemal wszyscy obserwatorzy rynku przewidywali sukces wynikający z niskiej ceny urządzenia 8 GB.
Tablet mogą już zamawiać Amerykanie i Brytyjczycy przez Google Play i co się okazuje? Wersja 8 GB jest ciągle dostępna i może być dostarczona do 5 dni roboczych, natomiast wersja 16 GB jest niedostępna. W Google Play można podać swojego e-maila, aby otrzymać informację o dostępności. Cytowane przez Guardiana źródła zbliżone do Google mówią, że Google poważnie niedoszacowała zapotrzebowania na wersję 16 GB. Tymczasem wersja 8 GB okazała się mało popularna.
Prawdopodobnie osoby decyzyjne w Google przyjęły takie same założenia, jak analitycy. Mogło się wydawać, że ludzie kupią tablet Google przede wszystkim ze względu na cenę, a przeciętny użytkownik usług Google i tak polega na chmurze, zatem nie potrzebuje 16 GB pamięci. To było błędne założenie. Inna sprawa, że nawet 16 GB Nexus ma atrakcyjną wobec nowego iPada cenę 249 USD.
Wersję 16 GB można kupić też od innych sprzedawców, np. Best Buy w Kanadzie oraz w Tesco w UK. Z doniesień Guardiana wynika, że Tesco również musiało ograniczyć liczbę zamówień w związku z dużym zapotrzebowaniem.
Ciekawe jest to, że prasa już zaczyna nazywać Nexusa 7 hitem, ale dlaczego? Przecież żadne liczby dotyczące sprzedaży nie zostały ujawnione. Wydaje się, że niedobór urządzeń 16 GB sprzyja budowaniu atmosfery sukcesu. Firma Apple dobrze wie, że nic nie zaostrzy apetytu konsumenta lepiej, niż czekanie w porządnej kolejce. Google, być może niechcący, stworzyła internetowy odpowiednik długiego ogonka pod sklepem. Skoro ludzie tego chcą i nie mogą dostać, skoro muszą czekać, znaczy że sukces...
Poza tym ujawniając Nexusa 7, firma Google zadbała o kilka istotnych rzeczy. Odstęp miedzy premierą urządzenia a możliwością złożenia zamówień nie był zbyt długi. W materiałach promocyjnych odwołano się do odpowiednio prostych rzeczy, np. urządzenie jest małe, więc łatwiej utrzymasz je w dłoni. To przemawia do wyobraźni.
Firma Google zatroszczyła się też o to, aby w ramach promocji prezentować ludzi korzystających z urządzenia, a nie samo urządzenie. To ważne i Apple dobrze wie dlaczego. Jeśli widzisz zdjęcie lśniącego gadżetu, myślisz sobie "ojej, ale kosmos". Jeśli jednak widzisz zdjęcie człowieka przy kawie z tabletem w jednej ręce, myślisz sobie "też bym tak sobie przeglądał strony na tym 7-calowym ekraniku".
Mówi się, że Apple może odpowiedzieć na Nexusa 7, tworząc iPada mini. Mówi się też, że to wykończy Nexusa 7, ale nic nie jest przesądzone. Dostarczając mniejszy gadżet, firma Apple przyzna, że koncepcja Google była słuszna. Ustanowiony zostanie na dobre rynek "mini tabletów", a nowy rynek to zawsze szansa i niebezpieczeństwo zarazem. Microsoft już o tym wie.
Co do Microsoftu - powinien się śpieszyć z tym Windowsem 8 i Surface'em. Ludzie już się nauczyli, że iPad to ciekawa opcja, a teraz jest jeszcze Nexus 7.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|