W sieci pojawiła się strona z danymi rosyjskich żołnierzy, którzy zginęli lub zaginęli na Ukrainie. Jej twórcy chcą pomóc rodzinom żołnierzy, które mogą nie mieć pojęcia o ich losie.
reklama
Konfliktowi rosyjsko-ukraińskiemu od początku towarzyszą ciekawe zjawiska związane z internetem. Najnowszym z nich jest strona LostIvan.ru, która ma być katalogiem zabitych lub zaginionych na Ukrainie rosyjskich żołnierzy. Strona jest rzekomo tworzona przez wolontariuszy, którzy chcieliby pomóc rodzinom i bliskim żołnierzy w uzyskaniu informacji o ich losie. Trudno powiedzieć, na ile ta strona jest wiarygodna. Sami jej twórcy podkreślają, że nie mogą wziąć odpowiedzialności za dokładność treści.
Na stronie znajdują się zdjęcia żołnierzy, nazwiska oraz tabelki z różnymi informacjami. Są też... reklamy i prośba o datki.
Oczywiście klikając w zdjęcie z nazwiskiem, przejdziemy na strony poświęcone poszczególnym żołnierzom. Poniżej przykładowa strona mówiąca o Siergieju Żdanowiczu, który rzekomo wyjechał na ćwiczenia, ale zginął w czasie szturmu na lotnisko w Doniecku.
Niektóre karty żołnierzy na LostIvan.ru zawierają odnośniki do kont w serwisach społecznościowych. Przykładowo Stas Nikolas (zob. profil VKontakte i na LostIvan.ru) miał zginąć w czasie szturmu na Antracyt.
Inny taki przykład to Siergiej Aleksandrowicz Arhipow. Po profilu na Vkontakte widać, że jest to wojskowy. Na LostIvan.ru figuruje on jako żołnierz pojmany w czasie ataku na Nowoazowsk.
Nawet jeśli strona LostIvan wygląda na prowizoryczną, to trzeba mieć na uwadze, że władze Rosji raczej nie przyłączą się do inicjatywy dla dobra rodzin żołnierzy. W Rosji po prostu nie wypada mówić o tych żołnierzach. Ich własny kraj albo się do nich nie przyznaje, albo robi z nich ofiary losu, które mają poważne problemy z orientacją w terenie lub nie potrafią bezpiecznie spędzić urlopu.
Nakładają się na to wszystko tak dziwne wypadki, jak pobicie Lwa Szlosberga, redaktora gazety Pskowskaja Gubernija, który angażował się w publikowanie informacji na temat żołnierzy zabitych na Ukrainie. Były też inne ataki na dziennikarzy, którzy publikowali takie informacje, a przedstawicielka OBWE ds. mediów Dunja Mijatović apelowała o wyjaśnienie tych spraw. Pytanie brzmi, czy władzom Rosji naprawdę zależy, by to wyjaśniać (zob. Russian authorities must end impunity for attacks on journalists, says OSCE Representative following another attack in Pskov).
Niedawno mogliśmy oglądać zdjęcia satelitarne NATO dowodzące, że Rosjanie są na Ukrainie. Dziś natomiast Reuters cytuje oficera NATO, który twierdzi, że kilka tysięcy rosyjskich żołnierzy jest na terytorium Ukrainy i są oni zaopatrzeni w setki czołgów i pojazdów opancerzonych.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|