Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Gdy mowa o zmianach, jakie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy wpływały na wygląd wyników w Google, pierwszym skojarzeniem są dwie aktualizacje algorytmu wyszukiwarki. Jedna to tropiący „złe” linki Pingwin, druga – walcząca ze słabą treścią Panda. Zmian było jednak więcej, a część spośród nich może jeszcze w przyszłości nieraz namieszać.

robot sprzątający

reklama


Top Heavy - na przekór banneromanii

Rzadko wspominaną, żeby nie powiedzieć, że wręcz przemilczaną, modyfikacją algorytmu wyszukującego był Top Heavy. Zmiana ta, czasem określana też jako Page Layout lub Above The Fold, wymierzona była w witryny przeładowane reklamami. Najoględniej mówiąc, chodzi tu o strony, na których wielkość i rozmieszczenie reklam sprawia, że właściwa treść jest widoczna dopiero poniżej linii przewijania.

W zasadzie nie jest to nic nowego. Google już dawno lepiej traktowało tekst umieszczony wyżej w kodzie strony. W ramach Top Heavy jednak reaguje mocniej. A skąd wie, że coś jest poniżej linii przewijania? Być może część z czytelników pamięta, że kilka lat temu w Google istniała opcja uzyskania na liście wyników spojrzenia na zrzuty ekranów z prezentowanych w wynikach stron. Skoro więc automat renderuje strony, to może również sprawdzać, gdzie właściwie znalazł się tekst.

Teoretycznie aktualizacje Top Heavy nastąpiły do tej pory trzykrotnie. W praktyce nie wiemy, czy nie były do niej wprowadzane mniejsze lub większe korekty. Co zaś do wpływu Top Heavy na wyniki – wcale nie muszą być jednoznaczne. Po pierwsze części stron może się upiec przy jednej aktualizacji, ale oberwać przy kolejnej. Po wtóre – może być i tak, że strona obroni się innymi parametrami, na przykład dużą ilością unikalnej treści. Jednak to wcale nie znaczy, że nie podpadając pod Top Heavy, nie uzyskiwałaby lepszych wyników.

Co istotne: sprawa dotyczy nie tylko witryn, na których bannery porozrzucane są jak nie przymierzając klocki w Tetrisie. Z własnego doświadczenia znam przypadek witryny, która na dzień dobry wywołuje wielki pop-up zasłaniający całą (dosłownie) stronę. Strona niedługo po jednej z aktualizacji Top Heavy spadła na istotnych dla niej frazach do drugiej dziesiątki wyników i już nie wróciła – właściciel witryny nie dał się przekonać do usunięcia pop-upu.

Koliber próbuje uczłowieczyć Google

Koliber (ang. Hummingbird) to nie tyle update algorytmu, co modyfikacja silnika wyszukującego, która nastąpiła w 2013 roku. Miała ona na celu przyspieszyć działanie Google, ale również – co istotniejsze dla użytkownika końcowego – poprawić rozumienie przez wyszukiwarkę języka ludzkiego. Chodzi tu o zapytania typu „gdzie...”, „co...”, „kiedy...” i inne typowe dla ludzkiej mowy. Dla języka polskiego działa to tak sobie, ale to wcale nie znaczy, że w przyszłości się to nie poprawi.

Co zmiana ta oznacza dla właścicieli stron? Przede wszystkim to, że warto tworzyć rozbudowane treści (co przy okazji będzie chronić też przed Pandą), nowy silnik nastawiony jest bowiem na rozbudowane, wielowyrazowe zapytania.

Jest jednak coś jeszcze – wprowadzenie Kolibra miało również za zadanie poprawienie wyszukiwania mobilnego. Nie był to pierwszy ani ostatni sygnał ze strony Google, że warto dbać o dostępność strony dla urządzeń przenośnych, więc warto mieć to na względzie jeśli prowadzi się własną stronę.

Gołąb – czyli Google szuka coraz bliżej Ciebie

Gołąb (ang. Pigeon) to dla odmiany modyfikacja mająca na celu poprawianie jakości wyników w skali lokalnej. W efekcie wzrosło znaczenie powiązania pomiędzy lokalizacją internauty a lokalizacją kojarzoną z daną witryną (np. podanym na niej adresem czy danymi wprowadzonymi w wizytówce Google Dla Firm). Inną z rzeczy, jakie wprowadził, to zmniejszenie różnic pomiędzy wynikami wyszukiwania ogólnego i w Google Maps.

Na razie zmiana ta została wdrożona tylko w kilku państwach – w lipcu w Stanach Zjednoczonych, natomiast w grudniu w Australii, Kanadzie oraz Wielkiej Brytanii.

Strony powinny się mieścić w kieszeni...

… a właściwie na ekranie smartfona. To kolejny front, na którym Google stosuje nacisk. Wyszukiwarkowy gigant już od jakiegoś czasu komunikuje, że przy budowie strony warto stosować technikę RWD – czyli budować je tak, aby dostosowywały swój wygląd do wielkości ekranu. Jeśli do tego doliczyć uwzględnianie w ocenie strony czasu jej ładowania czy rozsyłane niedawno powiadomienia o problemach z obsługą strony na urządzeniach mobilnych, można uznać, że czynnik ten będzie stopniowo przybierać na znaczeniu.

Ciekawie przyrządzić i ładnie podać

Drobnych zmian było znacznie więcej, nie wszystkie nawet nazwano. Zasadniczo jednak najważniejsze, co z nich wynika, to stopniowo rosnący nacisk na rozbudowane, unikalne treści na witrynie (Pingwin, Koliber) oraz konieczność dbania o użyteczność i dostępność (Top Heavy, zmiany związane z mobile). Przynajmniej teoretycznie, bo np. taki Gołąb chętnie premiuje katalogi firm, a te nie zawsze zawierają aktualne dane. Jednak koniec końców dla webmasterów zmiany te są jasnym sygnałem, iż warto kombinować nad tym, by strona była dla internauty ciekawa i wygodna w obsłudze.

Zobacz także: SEOspot.pl - seo sklep


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *