Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

XKeyscore: szpiedzy jednak mogą przeglądać e-maile i rozmowy bez nakazu?

01-08-2013, 08:55

Pracownicy NSA mogą przeglądać e-maile i rozmowy w sieci bez nakazu, siedząc przy swoim biurku, przy pomocy programu o nazwie XKeyscore - informuje The Guardian, znów powołując się na informacje od Edwarda Snowdena.

robot sprzątający

reklama


Od dłuższego czasu było jasne, że informacje na temat PRISM i innych form amerykańskiej inwigilacji elektronicznej to zaledwie część tego, o czym mógł wiedzieć Edward Snowden. Wiadomo też, że Snowden przekazał dziennikarzom więcej materiałów, które są stopniowo ujawniane.

XKeyscore - szpiegowanie zza biurka

Wczoraj brytyjski The Guardian ujawnił kolejne slajdy z prezentacji Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, których tematem jest XKeyscore - program pozwalający analitykom na przeszukiwanie e-maili, internetowych rozmów i historii przeglądanych stron.

Edward Snowden już wcześniej mówił, że siedząc przy swoim biurku, mógł śledzić aktywność każdego - od księgowego po sędziego, a nawet prezydenta, gdyby tylko miał on osobisty adres e-mail. Właśnie XKeyscore miał być narzędziem przeznaczonym do tego celu.

slajd
Jeden ze slajdów ujawnionych przez Guardiana

Przeszukiwanie bez kontroli

The Guardian pisze, że korzystając z XKeyscore, analityk po prostu wpisuje dane do formularza i otrzymuje wyniki. Proces ten ma się odbywać bez kontroli sądu i przełożonych.

Analityk może przeszukiwać zarówno metadane, jak i treść e-maili oraz rozmów. Kategorie wyszukiwania obejmują nazwiska, numery telefonów, adresy IP, słowa kluczowe, język, nawet typ używanej przeglądarki. Według dokumentów NSA system XKeyscore pozwolił namierzyć już 300 terrorystów.

Co istotne, dane w systemie XKeyscore nie mogą pozostawać za długo, bo jest ich zbyt dużo. Z dokumentów NSA wynika, że treści rozmów zostają w systemie na okres 3-5 dni, natomiast metadane na okres miesiąca (zob. The Guardian, XKeyscore: NSA tool collects 'nearly everything a user does on the internet').

Idea nie całkiem nowa

Warto zestawić doniesienia Guardiana z tym, o czym oficjalnie mówiło się wcześniej. W marcu tego roku Dziennik Internautów wspominał, że FBI stara się o takie zmiany w amerykańskim prawie, które dawałyby możliwość szpiegowania internautów w czasie rzeczywistym. Teraz można pomyśleć, że technologia służąca do tego celu istniała już wcześniej, a  FBI chciała tylko jej "legalizacji".

NSA się tłumaczy

Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) wydała już oświadczenie dla prasy dotyczące XKeyscore. Twierdzi ona, że publicznie ujawnione materiały są wyrwane z kontekstu, zagrażają źródłom i metodom pozyskiwania danych oraz wprowadzają w błąd co do kwestii bardzo ważnych dla kraju. 

Agencja postanowiła oświadczyć, że:

  1. XKeyscore faktycznie jest używany, ale w sposób zgodny z prawem i misją NSA;
  2. nie jest prawdą, że analitycy mają nieskrępowany dostęp do danych;
  3. systemy NSA dysponują różnymi poziomami dostępu i w system wbudowano funkcje ograniczania dostępu do danych dla każdego analityka - nie każdy może korzystać z każdej funkcji.

Czy można ufać NSA?

Wyjaśnienia te mogą brzmieć przekonująco, tym bardziej, że w jednej kwestii NSA ma rację. To, co ujawnia prasa, jest fragmentaryczne i wyrwane z kontekstu. Gazety chcą nam dawkować informację, chcą podgrzewać temat i również z tego powodu nie mówią od razu wszystkiego. One same nie wiedzą wszystkiego.

Z drugiej strony NSA sama jest winna temu, że opinia publiczna dowiaduje się o pewnych rzeczach dopiero teraz. Nawet jeśli szczegóły działania programów PRISM czy XKeyscore powinny być tajne, to agencja nie powinna ukrywać faktu, że na ogromną skalę zbiera billingi. Obywatele powinni znać skalę inwigilacji, nawet jeśli nie mogą znać szczegółów.

Sonda
Czy można ufać służbom specjalnym?
  • tak
  • raczej tak
  • raczej nie
  • nie
wyniki  komentarze

NSA chce dyskusji? Teraz?

Ciekawostką tegorocznej konferencji Black Hat w Las Vegas było to, że pojawił się na niej Keith Alexander, szef NSA. Chciał on nieco poprawić reputację swojej agencji, ale to się nie udało. Usłyszał, że gada bzdury i nie można mu ufać (zob. Forbes, NSA Director Heckled At Conference As He Asks For Security Community's Understanding).

Alexander powiedział, że ludzie nie chcą rzeczowej dyskusji o inwigilacji, tylko wierzą prasie. To prawda, ale Alexander zapomniał o jednej rzeczy. NSA nikogo wcześniej nie zapraszała do dyskusji. Nikogo nie pytała o pozwolenie na PRISM. Potrzebny był mocny wstrząs, aby w ogóle podjęto temat.

Czytaj także: NSA górą? Poprawka przeciwko inwigilacji nie przeszła. Snowden ciągle na lotnisku


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *