Wolne podręczniki to przyszłość nauczania
Pierwsze egzemplarze wolnych podręczników dla szkół powinny pojawić się w ciągu dwóch lat. Nad ich powstaniem będą w końcu czynnie pracować praktykujący nauczyciele, każdy z nich będzie mógł je edytować i poprawiać - zapowiada w wywiadzie dla Dziennika Internautów Jarosław Lipszyc, autor projektu Wolne Podręczniki. Zdaniem Lipszyca akceptacja tych podręczników przez MEN nie powinna stanowić problemu.
reklama
ciąg dalszy...
DI: Czy w planach tylko podręczniki szkolne, czy akademickie również? Może w przyszłości materiały do nauczania w przedszkolach??
JL: Nie, na razie nie planujemy podręczników akademickich, instrukcji obsługi ani żadnych innych materiałów. Chcemy mieć dobrze zdefiniowany cel. Ludzie, którzy wspólnie pracują mogą różnić się poglądami, propozycjami metodologicznymi i tak dalej, ale muszą być zgodni co do tego, nad czym pracują. Bez jasno zdefiniowanego celu projekt będzie klęską. Nasz cel to stworzenie podręczników do szkół. Kropka.
DI: Jeśli już mowa o różnicach, to czy nie obawia się Pan tego, że dyskusja na ich temat przyćmi prawdziwą pracę? W podobnych projektach to czasem się zdarza.
Obawiam się. Czy to powód, by w ogóle nie rozpoczynać projektu? Zawsze są różnice zdań, w każdej organizacji, i zazwyczaj ludzie jakoś dochodzą do konsensusu. Nie wiem, dlaczego tutaj miałoby być inaczej.
DI: W każdym razie z pewnością obserwował Pan projekty takie jak Wikipedia czy przedsięwzięcia open source. Co uważa pan za największą wadę, a co za największą zaletę takich projektów?
JL: Największą zaletą jest otwartość. Każdy może pomóc, każdy może poprawić, każdy może wziąć udział. To ogromna zmiana, to bardzo ważne narzędzia pozwalające na całkowitą zmianę układu sił - do tej pory nauczyciel był niemym i biernym odbiorcą przemysłu edukacyjnego. To się może zmienić. Wadą jest nieprzewidywalność. Bardzo trudno jest wspólnie zaplanować a następnie od samych siebie wyegzekwować konkretne posunięcia w otwartych projektach opartych na wolontariuszach. To wymaga uzgodnienia odpowiednich mechanizmów społecznościowych i jest najtrudniejszą częścią zadania.