Marketing wirusowy szturmem wdarł się w wirtualną rzeczywistość. W dobie pokolenia 2.0 informacje rozprzestrzeniają się w oszałamiającym tempie, jednak stosowanie takie rodzaju marketingu nie powinno być dziełem przypadku, a przemyślanym działaniem, które można nawet poddać naukowej analizie.
Zaszczepić wirusa
Na czym polega marketing wirusowy? Jego idea polega na zaszczepieniu „wirusa”, czyli informacji dotyczących firmy bądź danej usługi lub produktu, w taki sposób, aby potencjalni klienci chcieli się nimi dzielić między sobą. „Wirus” reklamowy w postaci żartobliwych filmików, obrazków, gier, konkursów czy quizów, stanowi przekaz, z którym internauci się identyfikują i chcą go „podać dalej”. Poprzez takie działania, świadomość marki budowana jest w sposób niepozorny i mało inwazyjny, a przez co bardziej skuteczny, gdyż jako odbiorcy nie bronimy się przed takim reklamowym atakiem. Wręcz przeciwnie – sami stajemy się nosicielami marketingowego wirusa.
Obecnie wyraźnie zauważalne jest zjawisko rosnącej niewrażliwości społeczeństwa na tradycyjne formy reklamy. Znajduje to także wydźwięk w Internecie np. poprzez tzw. „banner blindness” czyli ignorowanie bannerów reklamowych. Konsumenci są obecnie wymagający, nie tylko wobec jakości produktów, ale również w odniesieniu do reklam. Aby osiągać wymaganą skuteczność, agencje reklamowe zmuszone są do tworzenia nowych, często zaskakujących, form i treści reklamowych – mówi Marcin Osak z firmy Avangardo, działającej w branży internetowej.
Dwie trzecie światowej populacji korzystającej z Internetu używa sieci społecznościowych, nie można przejść obok tego obojętnie, a marketing wirusowy to jedna z najlepszych metod jakie można w nich używać – komentuje Sylwester Kaczmarek, szef firmy ComAngle z Technoparku Pomerania, zajmującej się tworzeniem gier komputerowych. ComAngle wykorzystuje głównie ten kanał do promocji swoich produktów, a sam Kaczmarek prowadzi zajęcia z tego przedmiotu w ramach Akademii Programowania Gier ComAngle – bezpłatnego programu edukacyjnego firmy.
Wirus w liczbach, czyli od nauki do biznesu
Jak się jednak okazuje, marketing wirusowy można przełożyć na liczby i wskaźniki. Marcin Osak, jeszcze w czasie studiów na Wydziale Informatyki Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego (ZUT) nadał mu w swojej pracy magisterskiej mierzalne wartości liczbowe. W ten sposób stworzył model Systemu Wspomagania Decyzji, który pozwala ocenić skuteczność i metody rozprzestrzeniania się treści poprzez marketingowego wirusa w sieci. System zbiera informacje o odbiorcach treści wirusowych i relacjach między odbiorcami, przetwarza i prezentuje dane – wszystko w postaci usługi w chmurze. Praca dyplomowa stała się tym samym inspiracją do utworzenia firmy Avangardo i budowy systemów wspomagających działalność w Internecie. - Stworzone przeze mnie rozwiązania mogą zostać wykorzystane zarówno do wspierania osób decyzyjnych zajmujących się działalnością marketingową, jak i przez właścicieli serwisów, internetowych wokół których skupione są społeczności wirtualne – przekonuje Marcin. Większość naszego zespołu to absolwenci ZUT, stąd nasza codzienna praca praktyka ma podstawy w solidnym wykształceniu informatycznym. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że badania naukowe podjęte podczas studiów przełożyły się na praktykę i znalazły odzwierciedlenie w działalności komercyjnej, związanej z projektowaniem stron internetowych i powstaniem agencji interaktywnej – dodaje.
Marketing wirusowy udowodnił, że dotarcie do grupy docelowej danego produktu lub usługi nie zawsze musi wiązać się z angażowaniem dużych budżetów. W marketingu, nie tylko tym internetowym, jednym z najwyższych kosztów do poniesienia przez klienta jest zakup mediów. Może to być koszt emisji spotu w telewizji, reklamy w prasie lub zakup kampanii linków sponsorowanych. W przypadku marketingu wirusowego głównym kosztem jest natomiast sama kreacja przekazu, np. filmu, ilustracji, animacji lub gry online. Najważniejszy jest jednak pomysł, przez co reklama w formie zdjęcia lub ilustracji może osiągnąć dużo lepszy efekt wizerunkowy i dotrzeć do większej ilości potencjalnych klientów niż wysokobudżetowy, starannie zaplanowany film wirusowy. Dzięki temu nawet najmniejsze firmy są w stanie wykreować pozytywny wizerunek i zainteresować odbiorców własną marką - mówi Paweł Dziennik – Executive Director w Agencji Interaktywnej Magnetic Point, firmy zrzeszonej w Klastrze ICT Pomorze Zachodnie.
Należy mieć na uwadze fakt, że informacja przekazana przez znajomych, ma dla konsumentów większą wartość niż płatne formy reklamy. Ta większa wartość to przede wszystkim w odczuciu konsumentów obiektywizm opinii innych użytkowników, a to z kolei przekłada się na większe zaufanie do tego typu informacji. Dlatego między innymi warto wykorzystać „wirusa” w strategii marketingowej firmy – podsumowuje Krzysztof Szultka, konsultant w zakresie marketingu i właściciel agencji marketingowej RMS, także należącej do zachodniopomorskiego Klastra ICT.
Artykuł został przygotowany w ra mach kampanii „ICT LAB-MARKET – od wynalazku do produktu” współfinan sowanej ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Kampania prowadzo na jest przez firmę promocyjną GOS Polska Sp. z o. o. (www.gos-polska.pl) w partnerstwie z Technoparkiem Pomerania (www.technopark-pomerania.pl).
Więcej ciekawych informacji o wspieraniu innowacyjnego biznesu oraz rozwoju branży IT można znaleźć na stronie www.ictlabmarket.spnt.pl.
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Twórca Antykomora skazany na rok i trzy miesiące ograniczenia wolności (wideo)
|
|
|
|
|
|