Windows Live sparaliżowany?
Z Microsoftu odszedł kolejny ważny pracownik - Niall Kennedy. Twierdzi on, że firma jest w trakcie jakiejś dziwnej reorganizacji, a prace nad Windows Live są całkowicie sparaliżowane. To tylko narzekanie niezadowolonego pracownika, czy sygnał, że Microsoft ma jakieś większe problemy?
Niall Kennedy został zatrudniony w firmie z Redmond w kwietniu br. Jego zadaniem miało być skompletowanie zespołu, który zajmie się stworzeniem technologii wymiany informacji pomiędzy produktami z serii Live oraz internetowymi witrynami firm trzecich. Jak twierdzi na swoim blogu, Niall miał ochotę uczestniczyć w wielkim projekcie, który zmieni sposób użytkowania komputera u milionów ludzi na świecie.
Microsoft: praca wre!
Projekt Windows Live jest zdaniem Kennedy'ego "w trakcie wielkich zmian, reorganizacji i generalnego paraliżu". Były pracownik Microsoftu twierdzi, że jego inicjatywa była blokowana. Nie był w stanie nikogo zatrudnić i rozpocząć prac nad projektem, którego wykonanie było całkowicie wstrzymane.
Z kolei rzecznik Microsoftu zapewnia, że prace nad Windows Live trwają i nie są w żaden sposób zablokowane. Dodał, że w firmie da się wręcz zaobserwować spory ruch w pracach nad internetową wersją Windows.
Dodajmy, że firma z Redmond traktuje Windows Live, jako jeden ze swoich najbardziej przełomowych produktów, o czym na spotkaniu z analitykami mówił Ray Ozzie, który przejął od Billa Gatesa tytuł głównego architekta oprogramowania.
Problem z pracownikami?
Jak zauważa Antone Gonsalves z serwisu TechWeb, sprawa Nialla Kennedy'ego nie musi świadczyć o problemach z realizacją projektu Windows Live i może być traktowana jako narzekanie niezadowolonego pracownika. Może to być jednak wyraźny i kolejny sygnał mówiący o tym, że Microsoft z jakichś powodów ma problemy z utrzymaniem u siebie co cenniejszych pracowników.
Dość głośne było odejście z Microsoftu Kaia Fu-Lee, który zaledwie dzień później trafił do Google. Inny wysokiej klasy specjalista, który opuścił Redmond to Mark Lucovsky (odszedł również do Google). Steve Ballmer nie krył wtedy swojej wściekłości i publicznie rzucił pod adresem dyrektora Google wiązankę przekleństw połączoną z ciężkiego kalibru groźbami.
Jakby tego było mało, w zeszłym roku grupa niezadowolonych pracowników Microsoftu założyła witrynę, która ma służyć wyrażeniu niezadowolenia z pracy w Redmond. Na stronie tej znalazła się oczywiście informacja o odejściu Kennedy'ego.