Wikipedyści z całego świata w 2010 roku zawitają do Gdańska. Organizacja Wikimanii, bo tak nazywa się impreza, przyniesie Gdańskowi prestiż, a uczestnicy będą chwalić Gdańsk i polską organizację - wyraża nadzieję w rozmowie z Dziennikiem Internautów Wojciech Pędzich, pomysłodawca polskiej kandydatury.
reklama
Dziennik Internautów: Decyzja już jest, korzystna dla nas. Czułeś, że polska kandydatura zwycięży?
Wojciech Pędzich: Trudno powiedzieć - budżet, gdzie brakowało wpływów, a były tylko wydatki, nie jest na przykład silnym punktem oferty. Kilka silnych i ciekawych punktów jednak dawało mi sporą nadzieję, jak się okazało - uzasadnioną.
DI: Jak zareagowałeś na decyzję jury? Z pewnością czujesz satysfakcję, ostatecznie Gdańsk pokonał silne kandydatury Amsterdamu i Oksfordu.
DI: Nie masz żalu do jury, które dwukrotnie przesuwało termin ogłoszenia gospodarza Wikimanii 2010, ostatecznie określając datę jako "nieznaną"?
WP: To prawda, wprowadzało to trochę nerwowej atmosfery. Na liście dyskusyjnej poświęconej Wikimanii pojawiały się wiadomości sugerujące, że społeczność już się denerwuje, na kanale IRC atmosfera też była coraz gęstsza. Osobiście starałem się uspokoić nastroje, mówiłem, że solidny czas do namysłu oznacza podjęcie bardziej wyważonej decyzji, choć sam chciałem, żeby to było "już". Czy jest żal - w świetle decyzji nie, choć ciekawe, co na ten temat mogłyby powiedzieć pozostałe komitety organizacyjne.
DI: Jakie cechy oferty Twoim zdaniem stanowiły największą siłę Waszej propozycji?
WP: W uzasadnieniu decyzji czytamy o prężności komitetu i jasnym podziale zadań, elastyczności miejsca przeznaczonego dla Wikimanii, niskich kosztach pobytu w Polsce i zainteresowaniu mediów. Zaoferowane przez nas dodatkowe atuty (certyfikat "eko" dla konferencji, kreatywne plany na dodatkowe atrakcje) też znalazły uznanie w gronie jurorów.
DI: Jakie były najsilniejsze strony ofert konkurencji: Amsterdamu i Oksfordu?
WP: Amsterdam zaoferował najlepsze zakwaterowanie - jedno miejsce blisko teatru stanowiącego centrum oferty, mogące przyjąć większość uczestników. Miasto jest też centrum komunikacyjnym, do którego łatwo dotrzeć. Jeśli chodzi o ofertę Oksfordu, podkreślono charakter ratusza miejskiego, dobrze dostosowanego do podobnych wydarzeń.
DI: Co Twoim zdaniem ostatecznie przechyliło szalę zwycięstwa na rzecz Gdańska? Zdaje się, że kandydatury szły "łeb w łeb", szczególnie Amsterdamu i Gdańska.
WP: 26 kwietnia zamiast decyzji o miejscu zorganizowania Wikimanii 2010 komitety organizacyjne dostały wiadomości z kilkoma jeszcze pytaniami. W zasadzie większość z udzielonych wtedy wyjaśnień była powtórzeniem i doprecyzowaniem tego, co pojawiło się w samej ofercie, jak też podczas publicznej debaty 29 marca - głównie chodziło o zagospodarowanie miejsca na Ołowiance i opcje dla tzw. przestrzeni społecznej. Udało nam się dostarczyć kilku interesujących szczegółów, które mogły wtedy przeważyć, ale to jedynie moje domysły.
DI: Dlaczego postawiłeś na Gdańsk, a nie inne polskie miasto?
WP: Po części pewnie dlatego, że w Gdańsku mieszkam od kilku lat, a będąc na miejscu, wiem, czego się można lokalnie spodziewać. W miarę, jak oferta powstawała, okazywało się, że Gdańsk, szczególnie Filharmonia Bałtycka, dobrze nadaje się do tego typu wydarzenia. Niedawne obchody 25. rocznicy przyznania Pokojowej Nagrody Nobla prezydentowi Lechowi Wałęsie czy propozycja miasta, by na Ołowiance zorganizować losowanie grup eliminacyjnych do Euro 2012, potwierdziły tylko mój pierwotny wybór.
DI: Mógłbyś przybliżyć Czytelnikom Dziennika Internautów ideę hasła promującego Wikimanię w Polsce: "Gdańsk - miasto wolności"? Skąd pomysł na to hasło i czy rozważaliście także inne możliwości?
WP: W okresie międzywojennym Gdańsk był wolnym miastem - autonomiczną jednostką pod ochroną Ligi Narodów. W nowszej historii Gdańska wolność występuje też w innym kontekście - wydarzeń w Stoczni Gdańskiej i dążeń do nie tylko politycznej, ale też społecznej wolności. Z drugiej strony wszystkie projekty Wikimedia, z Wikipedią na czele, propagują wolną wiedzę - wolnodostępną, rozpowszechnianą na tzw. wolnej licencji, ale też w wolny, ochotniczy sposób tworzoną. Wolna wiedza znalazła więc swoje miejsce konferencyjne w mieście kojarzonym z ideami wolności.
DI: Jakie atrakcje, prócz osławionego zabytkowego tramwaju, szykujecie zwiedzającym Wikimanię 2010?
WP: W trakcie Wikimanii ma odbyć się impreza dla uczestników. Postawiliśmy na profesjonalnie przygotowane wydarzenie, pełne atrakcji typu "team building", z udziałem rycerzy, wiedźm, inkwizytorów i tancerzy ognia, które chcielibyśmy umieścić na Placu Zebrań Ludowych. Mamy też obietnicę wypożyczenia od gdańskiego ZKM symulatorów autobusów. W zespole organizacyjnym mamy też osobę, która zajmie się kreatywnym organizowaniem przestrzeni społecznej. Uczestnicy nie powinni się nudzić.
DI: Co teraz z organizacją Wikimanii w Gdańsku? Masz na oku jakichś sponsorów, partnerów przedsięwzięcia? Wiemy, że został podpisany w tej sprawie list intencyjny z przedstawicielami władz miasta.
WP: Liczę, że władze Gdańska nadal będą udzielać nam swojego poparcia - na decyzję jurorów przedstawiciele miasta zareagowali bardzo pozytywnie. Prowadzimy rozmowy z dwiema firmami - mamy nadzieje, że zakończą się sukcesem i pokryciem znacznej części wydatków. Do konferencji pozostał ponad rok, ale na pewno niedługo nawiązywać trzeba będzie pierwsze kontakty z konkretnymi ustaleniami.
DI: Czy myślisz, że organizacja Wikimanii w Polsce pomoże umocnić pozycję Wikipedii w naszym kraju? Jakie korzyści Twoim zdaniem Wikimania 2010 przyniesie Gdańskowi oraz Polsce?
WP: Wikipedia jest dość silnie umocowana w polskim internecie. Jest w pierwszej dziesiątce najczęściej odwiedzanych stron internetowych w naszym kraju. Nawet po zmianie zasad rządzących rankingiem językowym (wyświetlanych na stronie http://www.wikipedia.org projektów), kiedy to zadecydowano, że ranking ułożony zostanie ze względu na czytelnictwo, a nie liczbę artykułów - nadal jesteśmy w pierwszej dziesiątce międzyjęzykowego "układu sił". Gdańsk zyska prestiż - potwierdzi możliwość organizowania dużych imprez, sprowadzi ponad 1000 osób, częściowo przedstawicieli biznesu i nauki, którzy - o ile wydarzenie się uda - będą chwalić Gdańsk i polską organizację.
DI: Jak myślisz, czy padnie rekord frekwencji podczas Wikimanii w Gdańsku?
WP: Mimo tego, że nie istnieją oficjalne liczby uczestników na dotychczasowych konferencjach, w Aleksandrii (Wikimania 2008) mogło być nawet 1350 uczestników. Nie sądzę, żebyśmy byli w stanie przebić tę liczbę - sala koncertowa Filharmonii Bałtyckiej, największe dostępne pomieszczenie, może pomieścić około 1000 osób. Nie chodzi tu jednak o bicie rekordów, a o to, by konferencja była udana.
DI: Czy chciałbyś coś przekazać Czytelnikom Dziennika Internautów?
WP: Na pewno podziękować za słowa poparcia - wpisy na liście osób popierających ofertę, komentarze w portalach dziennikarskich, "wykopanie" wielu linków. To bardzo podnosi na duchu. I powiedzieć - do zobaczenia na Ołowiance w lipcu przyszłego roku!
DI: Dziękuję za rozmowę, do zobaczenia podczas Wikimanii 2010 :)
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*