Wikileaks opublikował dokumenty, które mają stanowić dowód na szpiegowanie prezydentów Francji przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). Co ciekawe, znacznie wcześniej pojawiały się informacje sugerujące taką możliwość.
reklama
W skrócie:
Wikileaks opublikował wczoraj swój kolejny wyciek, tym razem noszący nazwę "Espionnage Élysée". Jest to zestaw tajnych raportów i dokumentów technicznych amerykańskiej Agencji Bezpieczeńśtwa Narodowego (NSA). Dokumenty dowodzą, że najwyższe władze Francji miały być szpiegowane przez służby USA. Szpiegowano nie tylko obecnego prezydenta Francois Hollande'a (zob. dokument na Wikileaks), ale także jego poprzedników - Nicolasa Sarkozy'ego i Jacquesa Chiraca. Opublikowano także zredagowane informacje na temat numerów telefonów osób z Pałacu Elizejskiego, o których władze USA najwyraźniej wiedziały.
Władze USA najwyraźniej wiedziały jakie były treści rozmów prowadzonych przez przywódców Francji w tak ważnych sprawach jak np. w kwestii globalnego kryzysu finansowego, kryzysu w Grecji, przyszłości UE itd.
Sprawa jest o tyle kontrowersyjna, że Francja jest jednym z najważniejszych państw UE, które formalnie jest bliskim sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ. jest członkiem G7, NATO i Światowej Organizacji Handlu (WTO). Już wcześniej mówiono o tym, że USA mogły szpiegować ważnych polityków Niemieckich. Wyciek Wikileaks poszerza zatem wiedzę o tym, w jaki sposób USA mogły traktować swoich sojuszników.
zrzut strony Wikileaks z wyciekiem
W tym miejscu należy dodać, że nie po raz pierwszy słyszeliśmy o możliwym szpiegowaniu władz Francji przez USA. W roku 2012 francuska gazeta L'Express podała, że robak przypominający Flame'a zainfekował komputery bliskich współpracowników Nicolasa Sarkozy'ego, gdy ten był jeszcze prezydentem Francji. Według L'Express szpiegowski robak mógł pozyskać państwowe poufne pisma i plany strategiczne. Atak został wreszcie wykryty przez francuską agencję ds. bezpieczeństwa informatycznego ANSSI i to ona zajmowała się oczyszczaniem elizejskiej sieci intranetowej z tego szkodnika.
Jedna z teorii na temat Flame'a mówi, że była to jedna z amerykańskich cyberbroni przeciwko Iranowi. W 2012 roku mogło się wydawać, że robak wymknął się spod kontroli i dlatego znalazł się w Pałacu Elizejskim.
Agencja Bezpieczeństwa Narodowego jak zwykle nie odniosła się do wycieków Wikileaks. Zrobił to natomiast Biały Dom, zaprzeczając wyciekom.
- Nie szpiegujemy i nie szpiegowaliśmy rozmów prezydenta Hollande'a - mówił Ned Price, rzecznik Narodowej Rady Bezpieczeństwa - Nie prowadzimy żadnych zagranicznych działań wywiadowczych dopóki nie ma szczególnego i zatwierdzonego celu dla bezpieczeństwa narodowego. Dotyczy to zwykłych obywateli i światowych przywodców - mówił Price (cytat za The Telegraph).
Zauważyliście zapewne, że Price nie odniósł się do szpiegowania poprzedników Holllande'a.
Pałac Elizejski nie komentował od razu tej sprawy, ale prezydent Francois Hollande zwołał nagle posiedzenie Francuskiej Rady Obrony. Przede wszystkim strona francuska chce ustalić z czym dokładnie związany jest wyciek.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|