Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Do redakcji Dziennika Internautów dotarło zgłoszenie odnośnie przetwarzania danych osobowych bez zgody i wiedzy internauty, którego to dotyczy. O wyjaśnienie poprosiliśmy przedstawiciela firmy zarządzającej stronami, które wzbudziły wątpliwości Czytelnika. W aktualizacji podajemy opinię prawnika.

Jeden z Czytelników Dziennika Internautów, w liście z dn. 3 września, napisał:

Znalazłem w sieci stronę, która gromadzi stare ogłoszenia internetowe. Zdziwiłem się, widząc swoje ogłoszenie z 2002 roku zawierające imię i nazwisko oraz numer kontaktowy. Wszystkie swoje nieaktualne ogłoszenia zawsze usuwam z Usenetu. Przeglądając stronę, zauważyłem, że nie tylko z grup dyskusyjnych zgromadzone są ogłoszenia, ale i z portali ogłoszeniowych i innych stron bez wiedzy ogłoszeniodawców oraz administratorów. (...)

Właścicielem jest firma antygen.pl, która wykorzystuje skopiowane archiwum jako miejsce do zamieszczania linków pozycjonujących. Po dłuższych poszukiwaniach znalazłem kolejną stronę wymienionej firmy, która udostępnia bazę z 2001 roku. (...) Proszę o opinię. Wydaje mi się, że jest to po prostu nielegalne.

Dziennik Internautów skontaktował się z firmą Antygen, która świadczy usługi pozycjonowania stron i szeroko pojętej reklamy w internecie. Marcin Duraj potwierdził, że witryny wzbudzające wątpliwości Czytelnika należą do reprezentowanej przez niego firmy, dodając: posiadamy jeszcze kilka serwisów tego typu. Są to archiwa ogłoszeń zawartych na grupach dyskusyjnych, przedstawione w prosty sposób z podziałem na wątki. Są one skierowane do osób, które szukają takich archiwalnych informacji.

Dziennik Internautów (DI): Czy na tworzonych przez Antygen stronach gromadzone są także ogłoszenia z portali ogłoszeniowych, jak sugeruje Czytelnik?

Marcin Duraj, Antygen (MD): Nieprawdą jest jakoby na powyższych serwisach wyświetlane były ogłoszenia z innych portali internetowych. Wszystkie dostępne tam ogłoszenia zostały umieszczone na ogólnodostępnych grupach dyskusyjnych dzięki publicznym serwerom, skąd zostały przez nas pobrane.

DI: Czy Czytelnik ma rację, twierdząc, że podane wyżej strony są wykorzystywane jako miejsce do zamieszczania linków pozycjonujących?

MD: Myślę, że na to pytanie już odpowiedziałem, pisząc, że są osoby, które szukają takich informacji. Mamy potwierdzenie tego w wiadomościach z różnymi pytaniami dotyczącymi takich archiwów.
Chciałbym jednak poruszyć tutaj inną sprawę, zdanie przytoczone wyżej wskazuje, jakoby posiadanie miejsca do zamieszczania linków pozycjonujących było czymś złym i nagannym. Przecież w większości serwisach znajdziemy linki do innych stron. Tylko mały ich procent to linki, które są umieszczone, by komuś coś polecić, a nie wpłynąć nimi na pozycje w wyszukiwarkach. (...) I jest to widoczne na malutkich stronach, jak i w dużych portalach internetowych. (...)
Czy naprawdę więc zamieszczanie linków pozycjonujących, jeśli robią to prawie wszyscy, jest czymś negatywnym? Nawet jeśli zamieszczane były one w witrynie stworzonej do tego celu, a przy okazji służącej także użytkownikom internetu.

DI: Na jakiej podstawie Antygen gromadzi stare ogłoszenia z grup dyskusyjnych?

MD: Z dostępnych nam informacji wynika, że treści zawarte na grupach dyskusyjnych, jeśli nie są osobnym oznaczonym utworem, nie podlegają prawom autorskim i można je powielać w jakiejkolwiek formie.
Zauważmy, że jakiekolwiek regulaminy grup dotyczą tylko danego jednego serwera, cały mechanizm grup nie posiada odgórnej administracji. W takich regulaminach nie ma informacji o tym, że nie można powielać umieszczonych na grupach wiadomości. Każdy człowiek może postawić sobie serwer grup i samodzielnie nim zarządzać.
Osoba, która umieszcza wiadomości na grupach dyskusyjnych, powinna być świadoma tego, że jest to przestrzeń publiczna, a wiadomości mogą być pobrane lub przetworzone przez kogokolwiek i gdziekolwiek.
Chciałbym też dodać, że w wielu poradnikach dotyczących grup dyskusyjnych są informacje o tym, by samemu dbać o swoje bezpieczeństwo i nie umieszczać informacji, których nie powinno się podawać publicznie.

DI: Czytelnik DI pisze, że znalezione przez niego ogłoszenie zawierało imię, nazwisko i numer kontaktowy, czyli dane pozwalające na ustalenie tożsamości ogłoszeniodawcy. Czy w związku z tym działalność firmy Antygen można uznać za zgodną z zapisami ustawy o ochronie danych osobowych?

MD: Jak wiemy, Usenet to zbiór tematycznych grup, udostępniany przez serwer news. Każdy użytkownik internetu może prowadzić dyskusję z innymi użytkownikami poprzez wysyłanie wiadomości elektronicznych na serwery grup poprzez protokół NNTP. (...) Grupy dyskusyjne są publiczne i każdy, kto tylko chce, może czytać przechowywane na serwerach wiadomości i na nie odpowiadać.
W ustawie o ochronie danych osobowych z dnia 29 sierpnia 1997 r. w artykule 27, punkcie 2, podpunkcie 8 możemy przeczytać, że:
Przetwarzanie danych, o których mowa w ust. 1, jest jednak dopuszczalne, jeżeli:
- przetwarzanie dotyczy danych, które zostały podane do wiadomości publicznej przez osobę, której dane dotyczą
.
W związku z powyższym uważam, że umieszczenie na grupach dyskusyjnych swoich danych osobowych jest podaniem ich do publicznej wiadomości i ustawa zezwala nam na ich przetwarzanie.
Proszę zauważyć, że jeśli nie byłoby takiego zapisu w ustawie, to o nieuprawnione przetwarzanie danych osobowych można by było oskarżyć każdą wyszukiwarkę internetową.

DI: Czytelnik napisał: Wszystkie swoje nieaktualne ogłoszenia zawsze usuwam z Usenetu.

MD: Niestety to zdanie wskazuje na to, że nie do końca wie, na jakiej zasadzie działają serwery grup. Najczęściej usunąć wiadomość można jedynie do chwili, zanim nie zostanie ona przesłana na inny serwer. Usunięcie udaje się więc w ciągu kilku minut od nadania, próba usunięcia po kilku tygodniach niestety nie przyniesie żadnego rezultatu.
Rozumiem, więc zdziwienie Państwa Czytelnika znajdującego swoje stare i w Jego mniemaniu usunięte ogłoszenie na naszym serwisie.
Jestem w 100% pewny, że ogłoszenie, które znalazł w naszym serwisie, znajdzie także w wielu czytnikach online grup, np. na Google Groups oraz na innych stronach internetowych, prezentujących tą grupę.

DI: Czy istnieje możliwość usunięcia swego ogłoszenia z Państwa archiwum?

MD: Firma Antygen zawsze stara się dbać o interesy osób trzecich. Co jakiś czas dostajemy wiadomości z prośbą o usunięcie jakichś wątków, zdjęć, informacji czy też danych osobowych z naszych witryn.
Takie prośby, jeśli są zasadne, zawsze rozpatrujemy pozytywnie. Wystarczy po prostu do nas napisać lub zadzwonić. Dziwię się, że Państwa Czytelnik nie próbował najpierw wyjaśnić sprawy z nami osobiście lub za pośrednictwem GIODO, tylko skierował swoje pytanie do Dziennika Internautów. Czyżby bardziej niż na usunięciu jego danych, zależało mu na stworzeniu pewnej wrzawy wokół tej sprawy lub naszej firmy?

Dziennik Internautów poinformował już Czytelnika, który zgłosił problem, o możliwości usunięcia ogłoszenia. Wysłaliśmy też prośbę o skomentowanie zaistniałej sytuacji do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (GIODO). Zaraz po otrzymaniu treściwej odpowiedzi artykuł zostanie zaktualizowany.

Aktualizacja

Z redakcją Dziennika Internautów skontaktował się niezależny prawnik Olgierd Rudak, znany internautom jako autor bloga Lege Artis, który wyjaśnił, że przywołany przez Marcina Duraja art. 27 ust. 2 pkt 8 ustawy o ochronie danych osobowych odnosi się do danych wskazanych w ust. 1 (tzw. dane sensytywne), czyli "danych ujawniających pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub filozoficzne, przynależność wyznaniową, partyjną lub związkową, jak również danych o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach lub życiu seksualnym oraz danych dotyczących skazań, orzeczeń o ukaraniu i mandatów karnych, a także innych orzeczeń wydanych w postępowaniu sądowym lub administracyjnym" - jako żywo nie są to dane przetwarzane przez ów agregator zamierzchłych ogłoszeń z Usenetu.

Tak to jest, jak się czyta ustawę kawałkami - komentuje prawnik, na marginesie dodając, że warunkiem przetwarzania wspomnianych danych jest podanie ich do wiadomości publicznej przez osobę, której te dane dotyczą - tymczasem sczytując automatycznie posty z grup dyskusyjnych, przetwarzający nie może mieć wiedzy, kto te dane tam zamieścił.

Rudak skrytykował koncepcję, zgodnie z którą umieszczenie na grupach dyskusyjnych swoich danych osobowych jest podaniem ich do publicznej wiadomości, w związku z czym dalsze przetwarzanie takich danych ma być dozwolone. Idąc dalej tym tropem, dane te mogą być swobodnie i dowolnie przetwarzane np. przez marketerów; mało tego (po co ograniczać się do grup): przecież dowolne upublicznienie swoich danych, w jakimkolwiek miejscu (...), powinno powodować, że każdy może z nimi robić, co zechce - napisał redaktor Lege Artis, pokazując absurdalność wspomnianej koncepcji.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl

Wszystkie Listy czytelników kierowane do DI są czytane przez redaktorów. Niektóre pytania / prośby do redakcji mogą dotyczyć szerszego grona internautów, wymagać wypowiedzi ekspertów lub zainteresowanych stron, wówczas traktowane są jako tematy interwencyjne. Wszelkie sprawy, którymi Waszym zdaniem powinniśmy się zająć prosimy kierować na adres: interwencje@di.com.pl