Użytkownicy BitTorrenta częściej niż inni płacą za treści - twierdzi BitTorrent. Co prawda, firma powołała się na nieaktualne już badania, ale podjęła próbę wytłumaczenia wydawcom, że użytkownik P2P to też klient.
Firma BitTorrent Inc. ciągle stara się dotrzeć do artystów i przekonać ich, że warto udostępnić swoje utwory w P2P. Przypomnijmy tu, że BitTorrent nie od dziś współpracuje z artystami, którzy chcą się promować poprzez tzw. BitTorrent Bundle. Są też plany wprowadzenia paywalla od BitTorrenta.
Oczywiście, aby przekonać do siebie artystów, BitTorrent musi prowadzić pewną działalność promocyjną. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na prezentację firmy, która opisuje możliwości BitTorrent Bundle (zamieszczamy ją także pod tekstem).
Z prezentacji wynika m.in. że ponad 10 tys. wydawców już skorzystało z BitTorrent Bundle. Obejmowało to 2 mln tytułów i zaowocowało licznymi pobraniami treści (100 mln). Dodajmy, że BitTorrent ma w rzeczywistości więcej użytkowników miesięcznie niż Spotify, a dociera do ludzi młodych i aktywnych.
Najwięcej emocji w prasie wzbudził 12. slajd prezentacji, który mówi, że użytkownicy BitTorrenta 33% częściej płacą za całe albumy online i 100% częściej płacą za subskrypcje usług muzycznych.
Wygląda to dość efektownie, choć nie podano źródła informacji. Prawdopodobnie BitTorrent wykorzystał dane z artykułu TorrentFreaka z roku 2010, który z kolei bazuje na jeszcze wcześniejszych badaniach firmy Jupiter Research, przeprowadzonych na zlecenie IFPI. Te badania nie dotyczyły wyłącznie społeczności BitTorrenta, ale w ogóle osób dzielących się plikami w sieci.
Musimy uczciwie powiedzieć, że firma BitTorrent posłużyła się nieaktualnymi danymi w dość tendencyjny sposób. Gdyby coś takiego zrobiła organizacja antypiracka, ostro byśmy ją skrytykowali. Musimy skrytykować również BitTorrenta, chociaż... możemy się pokusić o bronienie go. Te przestarzałe dane nie przekreślają sensu takich inicjatyw jak BitTorrent Bundle. Ukazują też pewną istotną prawdę.
Prawdą jest, że użytkownicy P2P nie są tylko i wyłącznie "piratami". Są to nabywcy muzyki i filmów, którzy czasem płacą, a czasem nie. Dziennik Internautów pisał o nieco świeższych badaniach organizacji American Assembly, która w roku 2012 donosiła, że piraci kupują więcej niż nie-piraci oraz posiadają generalnie większe kolekcje muzyczne.
Nawet jeśli firma BitTorrent sięgnęła po przestarzałe dane, chciała uświadomić artystom istotną rzecz. Człowiek korzystający z P2P jest potencjalnym klientem. Ma jakieś pieniądze i może zapłacić. Najpierw jednak trzeba jakoś go do tego przekonać, a nazywanie go piratem i złodziejem nie jest najlepszą strategią sprzedażową.
Skoro już mowa o raportach sprzed lat, to warto zwrócić uwagę na badania polskiego Centrum Cyfrowego Projekt:Polska z roku 2013.
Centrum zauważyło, że powinno się mówić o nieformalnym obiegu kultury, nie o piractwie. Ten nieformalny obieg jest znacznie większy niż obrót formalny. W zasadzie obieg nieformalny nie konkuruje z formalnym. Jest on także "narzędziem włączenia w praktyki czytania książek, selektywnego oglądania filmów i słuchania muzyki dla osób, które wcześniej nie tylko ich nie kupowały, ale w ogóle nie miały kontaktu z takimi treściami".
Można więc powiedzieć, że nie jest istotne, czy użytkownicy BitTorrenta kupują muzykę lub filmy 33% częściej, czy może 20% częściej, a może w ogóle nie kupują jej częściej, tylko tak samo często? Nieważne, bo to tylko liczby. Istotne jest to, że te osoby w ogóle są w stanie płacić za treści. Wbrew powszechnej opinii nie są to osoby zdolne wyłącznie do piractwa. Czy można ten potencjał całkowicie lekceważyć?
Poniżej omawiana prezentacja BitTorrenta.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|