Uważaj komu dajesz swoje dane!
Niektóre strony proponują użytkownikom różne treści w zamian za udostępnienie własnych danych osobowych. Niestety takie dane mogą po stosunkowo niedługim czasie znaleźć się w miejscu dostępnym dla spamerów i cyberprzestępców - ostrzega Chris Boyd z FaceTime Communications Inc.
reklama
Chris Boyd odkrył, że dane osobowe dotyczące tysięcy osób - głównie z USA - były przechowywane na pewnym serwerze znajdującym się we Francji. Strona internetowa z tymi danymi była dostępna w Sieci jeszcze wczoraj rano.
Dane dotyczące użytkowników nie zawierały danych finansowych, ale znajdowały się wśród nich adresy, adresy IP i pełne nazwiska. Znajdowały się w nich również adresy stron, za pomocą których dane zostały pozyskane (np. likefreestuff.com). Adresy stron sugerują, że ich operatorzy obiecywali dostęp do treści (lub jakichś upominków) w zamian za udostępnienie danych osobowych.
W zbieraniu danych osobowych, które użytkownicy sami decydują się udostępnić nie ma nic złego. Również wykorzystanie takich danych w celach marketingowych nie musi być nielegalne. Z pewnością jednak dane tego typu powinny być chronione przed dostępem osób do tego nieupoważnionych. Wspomniane dane znalezione na francuskim serwerze mogły być pozyskane w kwietniu 2006 roku, tak więc po stosunkowo niedługim czasie znalazły się one tam, gdzie nie powinny.
Nie jest do końca pewne kto i jak używał danych z francuskiego serwera. Jest natomiast pewne, że informacje na ich temat pojawiły się na kilku forach. Są też dowody wskazujące na to, że strona z danymi mogła być powiązana z jedną z dobrze znanych grup zajmujących się hackingiem.
Niezależnie od tego w jaki sposób i przez kogo dane trafiły do sieci, nic nie zmieni faktu, że były one przez jakiś czas dostępne i być może kilkakrotnie sprzedane. Wielu użytkowników, których te dane dotyczą, najprawdopodobniej nigdy nie dowie się o tym incydencie. Sprawa została dokładniej opisana na blogu Chrisa Boyda.