Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

USA: Pobranie plików nie oznacza straty dla autora, ani wytwórni

23-01-2009, 07:01

Niedawno zapadł przełomowy wyrok w USA, w którym sędzia stwierdził, iż nielegalne pobranie pliku z muzyką czy filmem nie oznacza automatycznie straty dla posiadacza praw autorskich.

Pobieranie z internetu muzyki i filmów chronionych prawami autorskimi jest zjawiskiem powszechnym. Mimo że pliki w internetowych sklepach z muzyką sprzedają się coraz lepiej, przychody z tego tytułu nie są tak wysokie, jak mogłyby być, gdyby klienci kupowali w sklepach - twierdzą przedstawiciele przemysłu nagraniowego.

Międzynarodowa Federacja Przemysłu Fonograficznego (IFPI) szacuje, że w 2008 roku sprzedano o 25% więcej muzyki cyfrowej niż rok wcześniej, a wartość rynku szacowana jest na 3,7 miliardów dolarów. Mimo wyraźnego wzrostu przychodów związanego z omawianym wzrostem, który odnotowywany jest praktycznie z roku na rok, dla IFPI to wciąż mało. W opublikowanym niedawno raporcie organizacja ta zwraca szczególną uwagę na to, że w 2008 roku na całym świecie doszło do nielegalnej wymiany ponad 40 miliardów plików muzycznych, co oznacza piractwo na poziomie około 95%.

Szacunki wytwórni muzycznych oraz IFPI dotyczące rzekomych strat prawdopodobnie będą jednak musiały ulec zmianie. Za Oceanem zapadł precedensowy wyrok w sprawie Daniela Dove oskarżonego o udostępnianie plików, w której sąd uznał, że fakt pobrania zabezpieczonego pliku z internetu nie oznacza automatycznie straty dla właściciela praw autorskich. Obecnie właśnie na takim założeniu bazują firmy, licząc swoje straty.

Sędzia James Jones powiedział w uzasadnieniu do wyroku, że nie można zakładać, że każda osoba pobierająca utwór muzyczny bądź film kupiłaby go w sklepie, płacąc cenę rynkową. Nie można mieć pewności, że internauta byłby zainteresowany wydaniem dodatkowej kwoty pieniędzy, skoro ta sama zawartość dostępna jest za darmo - podaje serwis Ars Technica.

Sąd uznał Daniela Dove'a winnego udostępniania plików w latach 2004-2005 za pośrednictwem torrenta "Elite Torrents", jednak nie uwzględnił powództwa w całości. RIAA (stowarzyszenie amerykańskich producentów nagrań) oszacowała straty z tytułu pobrania udostępnionych przez Dove'a 183 albumów 17 281 razy na 124 769 dolarów, natomiast Lionsgate twierdził, że straty przemysłu filmowego wyniosły aż 22 miliony dolarów. Zdaniem sędziego te szacunki są zawyżone, gdyż - jak już wcześniej wspomniano - nie każdy pobierający pliki z utworami dokonałby ich zakupu.

Wyrok będzie miał zastosowanie w podobnych sprawach w Stanach Zjednoczonych, gdyż stał się on częścią obowiązującego prawa. Stanowić to może przełom, gdyż zmienia w sposób zasadniczy zasady szacowania strat i ewentualnych odszkodowań.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Następny artykuł » zamknij

UKE zaprasza do Telemuzeum

Źródło: Ars Technica