Przejmowanie domen, cenzurowanie wyszukiwarek, odcinanie od wpłat, wywieranie presji na sieci reklamowe - takie środki walki z piractwem ma formalizować ustawa PROTECT IP, którą zaproponowano w USA. Jest to właściwie kolejna wersja odrzuconej wcześniej ustawy COICA, ale w jeszcze bardziej drakońskim wydaniu.
reklama
Z przecieków Wikileaks wynika, że Stanom Zjednoczonym udało się już skłonić m.in. Hiszpanię, do przyjęcia ustawy wprowadzającej cenzurę na potrzeby posiadaczy praw autorskich. W samych Stanach nie mają jednak takiego prawa, jakiego życzy sobie przemysł rozrywkowy. W ubiegłym roku zaproponowano ustawę o nazwie COICA, która wywołała duże kontrowersje i została odrzucona przez senat.
Znaną techniką polityków jest forsowanie po porażce kolejnego, podobnego projektu. Praktyka pokazuje, że rozwiązania wielokrotnie odrzucane zostaną przyjęte po kilku podejściach. Podobnie jest i będzie z COICA - już pojawiła się propozycja podobnej ustawy o zgrabnej nazwie PROTECT IP, co jest skrótem od Preventing Real Online Threats to Economic Creativity and Theft of Intellectual Property.
Podsumowanie ustawy PROTECT IP można znaleźć w serwisie Scribd. Jej proponowany tekst opublikowała m.in. organizacja Public Knowledge.
Mówiąc najprościej, PROTECT IP ma formalizować i rozszerzać już stosowane przez USA rozwiązanie, jakim jest przejmowanie domen stron podejrzanych o naruszenia własności intelektualnej. Organy ścigania będą mogły dodatkowo wywierać nacisk na dostawców wyszukiwarek, internetu, płatności oraz reklam.
Twórcy ustawy chcą, aby dostawcy płatności i reklam byli zwolnieni z odpowiedzialności, jeśli dobrowolnie wstrzymają współpracę ze stronami naruszającymi własność intelektualną, niezależnie od działań orzeczonych przez sąd. Chodzi więc o to, aby strony "robiące wrażenie pirackich" miały problemy ze znalezieniem źródeł przychodu. Operatorzy będą zrywać z nimi umowy na wszelki wypadek, aby nie mieć problemów.
Co więcej, nakazy sądowe nie będą wydawane tylko na prośbę instytucji rządowych. Twórcy PROTECT IP chcą, aby wydawcy mogli pójść do sądu i zażądać ocenzurowania danej strony. Jest to niebezpieczne, bo "sędziowie podpisują różne rzeczy", na co zwróciła uwagę Zoe Lofgren, zadając publicznie pytania dotyczące amerykańskiej cenzury. W przeszłości nie raz zdarzało się, że posiadacze praw autorskich rościli sobie prawo do dzieła będącego domeną publiczną lub takiego, do którego nie mieli prawa na wyłączność. PROTECT IP może sprawić, że zanim sprawa zostanie wyjaśniona, zostanie wydany nakaz cenzurujący niewinną stronę.
Najwięcej kontrowersji wzbudza jednak możliwa cenzura wyszukiwarek. Wśród podmiotów, których będą mogły dotyczyć nakazy sądowe, PROTECT IP wymienia "narzędzia do lokalizowania informacji" (information location tools). To oznacza, że wyszukiwarki będą musiały cenzurować swoje indeksy stron.
O możliwości wprowadzenia takiego rozwiązania wspominaliśmy w DI, gdy Mozilla odmówiła usunięcia rozszerzenia MafiaaFire. Stało się wówczas jasne, iż władze USA wiedzą, że jej cenzurę można ominąć. Kontrolowanie wyszukiwarek ma tę cenzurę wzmocnić, tzn. ma utrudniać znalezienie strony, która mogła się przenieść w inne miejsce. Przy okazji będzie można cenzurować inne podmioty, np. niektóre startupy, ale tym twórcy ustawy się nie przejmują.
Ustawa oczywiście daje możliwość odwołania się od zastosowanych środków. Sąd może nakazać zablokowanie strony, zablokowanie płatności dla jej operatora, wycofanie reklam i usunięcie strony z wyszukiwarki. Dopiero po takiej tragedii operator strony - jeśli jest niewinny - może starać się o zdjęcie tych wszystkich blokad...
Jedną z organizacji popierających już PROTECT IP jest stowarzyszenie Software & Information Industry Association (SIIA).
- Jeśli przestępcy zostaną odcięci od rejestrowanie domen i przeprowadzania transakcji finansowych, będzie o wiele trudniej odzierać firmy i żerować na konsumentach. Istota ustawy polega na eliminowaniu krytycznych technicznych i finansowych zasobów używanych do przemieszczania pirackich i fałszywych dóbr - czytamy w oświadczeniu SIIA.
Nie chodzi jednak o to, aby bronić przestępców. Problem w tym, że ustawy takie, jak PROTECT IP, mogą skrzywdzić wiele niewinnych osób, zresztą amerykańska cenzura już zrobiła sporo złego.
Widać, że władze USA chcą dać posiadaczom własności intelektualnej możliwość wywierania nacisku na strony zagraniczne. Nie można bezpośrednio zaatakować nieamerykańskiej strony, ale można ją zablokować w amerykańskiej wyszukiwarce lub odciąć wpłaty od amerykańskiego dostawcy. Twórcy PROTECT IP nie chcą widzieć konsekwencji ewentualnych pomyłek i błędów, które będą nieuniknione.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|