Urzędnicy z Pruszkowa zażądali 19 tys. zł za ksero dokumentów, o które poprosił obywatel. To się w Polsce zdarza. Warto wiedzieć, że takie działanie urzędników nie było całkiem zgodne z przepisami i warto wiedzieć, co w takich przypadkach robić.
reklama
To kolejny tekst z cyklu absurdy dostępu do informacji publicznej w Polsce, ale to także tekst poradnikowy.
* * *
Bardzo ciekawą sytuację związaną z dostępem do informacji publicznej opisała Gazeta Polska Codziennie. Chodzi o to, że pewien obywatel poprosił Urząd Miasta w Pruszkowie o dokumenty dotyczące budowy Centrum Dziedzictwa Kulturowego. Ten obywatel był zaniepokojony ciągle rosnącymi kosztami tej inwestycji i chciał poznać szczegóły.
Obywatel zwrócił się do Urzędu z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej. Urząd odpowiedział, że udostępni dokumenty po wpłaceniu kwoty 19,2 tys. zł. Na tę kwotę miał się złożyć koszt kserowania dokumentów (1090 zł za 3636 stron) oraz... opłata skarbowa za poświadczenie zgodności kopii dokumentów z oryginałem. Ta opłata wyniosła 5 zł za stronę, a więc w sumie 18180 zł(!). Sprawa była opisana w tekście pt. Obywatelom utrudnia się dostęp do informacji publicznej.
Nie jest to pierwszy raz, gdy polscy urzędnicy chcą bardzo dużo pieniędzy za ksero. Niemniej ta konkretna historia jest ciekawa, bo urzędnicy dodatkowo wymyślili sobie opłatę za poświadczanie zgodności dokumentów z oryginałem. W artykule GP Codziennie czytamy, że "z perspektywy prawnej wszystko jest jednak w najlepszym porządku, bo ustawa o udostępnianiu informacji publicznej mówi wprost, że koszty musi ponosić wnioskodawca".
Czy naprawdę wszystko jest w porządku?
Łatwo zauważyć, że w opisanej sytuacji koszty udostępnienia informacji publicznej zostały zawyżone przez opłatę skarbową. Czy poświadczanie zgodności z oryginałem jest naprawdę konieczne? Cóż... wielokrotnie czytałem Ustawę o dostępie do informacji publicznej i jakoś sobie nie przypominam, by to było konieczne. Ba! Wielokrotnie składałem wnioski o dostęp do informacji publicznej i otrzymywałem dokumenty bez takiego poświadczenia. Żeby mieć absolutną pewność, postanowiłem spytać ekspertów.
Pierwszym przepytanym ekspertem był adwokat dr Paweł Litwiński z Instytutu Allerhanda.
- Nie znam treści wniosku, więc nie wiem, czy informacja ma być udostępniona zgodnie z wnioskiem, czy nie – bo można sobie wyobrazić, że zawnioskowano właśnie o kopie poświadczone za zgodność z oryginałem, a wtedy wyliczenie w tym zakresie jest prawidłowe (opłata w wysokości 5 zł od strony wynika z ustawy z dnia 16 listopada 2006 r. o opłacie skarbowej). Natomiast jeżeli rzeczywiście wnioskowano o proste kopie dokumentów, to domaganie się opłaty za poświadczenie ich zgodności z oryginałem nie ma żadnych podstaw prawnych - powiedział dr Paweł Litwiński.
Podobnego zdania jest Krzysztof Izdebski, prawnik i ekspert Pozarządowego Centrum Dostępu do Informacji Publicznej.
- W przypadku dostępu do informacji publicznej nie poświadcza się zgodności. Wystarczy zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej wskazać, kto wytworzył i kto udostępnił informację. Poświadczenie zgodności jest wymagane wyłącznie wtedy, kiedy ktoś chce zrobić z takiego dokumentu użytek we własnej sprawie. Ta opłata jest zatem niezgodna z ustawą - mówił Krzysztof Izdebski.
Zauważmy, że gdybyśmy odrzucili tę opłatę skarbową, koszty udostępnienia informacji spadają magicznie z 18 tys. do 1 tys. zł. Czy dałoby się zaoszczędzić jeszcze bardziej?
Sposób udostępnienia dokumentów to kolejna rzecz, która w tym przypadku była problemem. Z artykułu w GP Codziennie wynika, że obywatel chciał dostać skany dokumentów. Dr Paweł Litwiński słusznie zauważył, że nie wiemy, jak dokładnie sformułowany był wniosek. Niezależnie od tego, jak było, warto widzieć jedno.
- Informację udostępnia się na wniosek w taki sposób, w jaki zażyczył sobie tego wnioskodawca - mówi Paweł Litwiński. - Informacja powinna być udostępniona w terminie 14 dni od dnia powiadomienia wnioskodawcy o wysokości opłaty – niezależnie od tego, czy wnioskodawca zapłaci, czy nie. Wnioskodawca może natomiast w ciągu tych 14 dni zmienić swój wniosek w zakresie sposobu udostępnienia informacji (w domyśle – żeby było taniej) albo w ogóle wniosek wycofać.
Mówi się, że gdzie dwóch prawników, tam trzy opinie, ale w tym przypadku drugi prawnik mówi to samo.
- To wnioskodawca wybiera formę dostępu (art. 14 ust. 1). Jeśli chciał skany, to powinien dostać skany. Z tym wiąże się również okoliczność, że co do zasady opłata ma odpowiadać kosztom rzeczywistym, tzn. rzeczowym za kartkę ksero. W przypadku skanów, takich kosztów nie ma - mówi Krzysztof Izdebski.
Dobrze będzie zakończyć ten tekst poradą. Co można zrobić w sytuacji, gdy urząd zażąda tych tysięcy złotych za ksero? Częściowa odpowiedź została przedstawiona powyżej. Wnioskodawca, nawet jeśli początkowo prosił o ksero, zawsze może zmienić swój wniosek i poprosić o skany. To dość istotne, aby zmienić lub wycofać wniosek.
- Jeżeli wnioskodawca nie zapłaci, wówczas podmiot, który informację udostępnił, może pozwać wnioskodawcę o zapłatę (takie zobowiązania są dochodzone w postępowaniu cywilnym). I wówczas to sąd będzie badał, czy opłatę określono w sposób zasadny. W szczególności sąd zbada, czy rzeczywiście wnioskowano o kopie potwierdzone za zgodność z oryginałem. Jeżeli nie wnioskowano, z dużym prawdopodobieństwem oddali pozew - tłumaczy dr Paweł Litwiński.
Oczywiście zakładamy, że wnioskodawca chce dostać tę informację, ale nie chce płacić za ksero. Wówczas zmienia swój wniosek i prosi o skany. Powinien je dostać.
- Jeżeli w dalszym ciągu uzależnia się udzielenie informacji od wniesienia opłaty, to organ pozostaje w bezczynności, a zatem wnioskodawcy przysługuje uprawnienie do złożenia w sądzie skargi na bezczynność - podsumowuje Krzysztof Izdebski.
Mamy nadzieję, że ten tekst będzie pomocny dla tych z Was, którzy starają się o dostęp do informacji publicznej i nie mają akurat 19 tys. zł na drobne wydatki, takie jak ksero. Musicie wiedzieć, jakie są Wasze prawa, ale też musicie pamiętać, by jasno określać we wniosku sposób przekazania dokumentów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
68% użytkowników zetknęło się w sieci z treściami niebezpiecznymi dla dzieci
|
|
|
|
|
|