Unijna dyrektywa w sprawie tzw. retencji danych jest niezgodna z Kartą praw podstawowych - uznał Rzecznik Generalny Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Jego opinia nie jest wyrokiem, ale stanowi zapowiedź bardzo ważnych decyzji Trybunału.
reklama
Dużo się ostatnio mówi o inwigilacji w USA i niestety sprzyja to zapominaniu o tym, że w UE i w Polsce też mamy nadmiernie wścibskie służby.
Naruszeniom naszej prywatności sprzyja krytykowane od lat prawo w zakresie tzw. retencji danych. Operatorzy telekomunikacyjni zatrzymują informacje o tym, do kogo dzwonimy i co robimy w internecie, a policja i inne służby mogą bez nadzoru korzystać z tych danych.
Polskie prawo ma swoje wady, ale stworzono je na bazie prawa unijnego, które też ma poważne braki. Tak przynajmniej uznał Pedro Cruz Villalón, Rzecznik Generalny Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Przedstawił on dzisiaj opinię, z której wynika, że dyrektywa UE w sprawie retencji danych (2006/24/WE) jest niezgodna z Kartą praw podstawowych.
Pedro Cruz Villalón uważa, że dyrektywa stanowi daleko posuniętą ingerencję w prawo do prywatności. Świadczy o tym choćby fakt, że wykorzystując dane telekomunikacyjne, można opracować mapę sporej części działań określonej osoby. Rzecznik Generalny nie przesadza. Warto przypomnieć, że pewien niemiecki polityk udowodnił możliwość stworzenia takiej mapy w praktyce.
Pedro Cruz Villalón zauważył też, że przechowywane dane mogą być użyte do nielegalnych celów. Nie są one przechowywane przez organy publiczne, ani nawet pod ich bezpośrednim nadzorem, lecz jedynie przez operatorów. Dyrektywa nie wymaga nawet, by dane musiały być przechowywane na terytorium UE.
Z powyższego wynika, że dyrektywa powinna przede wszystkim ustalić ściślejsze zasady zbierania i przechowywania informacji. Obecnie dyrektywa nie reglamentuje dostępu do zebranych i przechowywanych danych ani ich wykorzystania. Przekazuje państwom członkowskim zadanie określenia tych gwarancji.
Zdaniem Rzecznika Generalnego, prawodawca Unii powinien ustalić zasady, które powinny kierować określaniem, stanowieniem, stosowaniem oraz kontrolą poszanowania niezbędnych gwarancji.
Ponadto Rzecznik Generalny uznał, że dyrektywa jest niezgodna z zasadą proporcjonalności w zakresie, w jakim wymaga od państw członkowskich zagwarantowania, żeby dane były przechowywane przez okres maksymalnie 2 lat.
Dlaczego to mają być 2 lata, a nie tylko rok? Rzecznik Generalny ETS tego nie wie. Twierdzi, że nie znalazł żadnego uzasadnienia wystarczającego do tego, aby okres przechowywania danych miał nie pozostawać w granicach jednego roku.
Powyższa opinia Rzecznika została przedłożona w ramach dwóch postępowań wszczętych na wniosek sądów High Court of Ireland (Irlandia) oraz Verfassungsgerichtshof (trybunału konstytucyjnego w Austrii).
High Court rozstrzyga spór pomiędzy Digital Rights Ireland Ltd, spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, której przedmiotem działalności jest promowanie i ochrona praw obywatelskich i praw człowieka. Tymczasem Verfassungsgerichtshof rozpoznaje trzy skargi dotyczące zgodności austriackiej ustawy o telekomunikacji z austriacką konstytucją.
Opinia Rzecznika Generalnego nie wiąże Trybunału Sprawiedliwości, ale bardzo często wydany wyrok pokrywa się z nią.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|