The Old Reader stał się dla wielu osób zamiennikiem Google Readera, ale teraz zostanie częściowo zamknięty. Twórcy The Old Readera nie chcą popularności, którą przyniosło im zamknięcie czytnika Google.
Wraz z początkiem lipca z sieci zniknął Google Reader - webowy czytnik RSS od Google. Firma Google nie dała się przekonać, że produkt jest potrzebny wielu ludziom. Zaczęło się szukanie zamienników, a jednym z nich był The Old Reader. Bardzo przypomina on Czytnik Google, posiada wyszukiwarkę i umożliwia łatwe zaimportowanie swoich kanałów.
Mogło się wydawać, że twórców The Old Readera bardzo cieszy nagły napływ użytkowników. W rzeczywistości było inaczej. Czytnik miał ostatnio bardzo poważną awarię, a wczoraj jego twórcy ogłosili, że zamienią go w prywatną stronę dla wybranych osób.
Rejestracja nowych użytkowników The Old Readera już teraz jest niemożliwa. Czytnik stanie się projektem "prywatnym" z dostępem dla wybranych osób. Część istniejących kont zostanie zamknięta. Chodzi zwłaszcza o konta tych osób, które wybrały The Old Readera tylko z powodu zamknięcia Google Readera. Najczęściej są to osoby, które rejestrowały się po 13 marca, kiedy to Google ogłosiła zamiar zamknięcia swojego Czytnika.
W ciągu dwóch tygodni użytkownicy The Old Readera dowiedzą się, czy ich konto będzie dostępne na stronie "prywatnej". Użytkownicy będą mieli czas na wyeksportowanie swoich kanałów i przeniesienie ich gdzie indziej.
Twórcy The Old Readera we wpisie na blogu projektu dali do zrozumienia, że chcą stworzyć dobry czytnik RSS, ale nie będą się temu poświęcać bezgranicznie.
- Tych wszystkich, którzy zaczną zwyczajowe mantry "VC, finansowanie, mentor" albo "bierzcie opłaty za tę diabelną rzecz" - prosimy, przestańcie. Nie jesteśmy w Dolinie, gdzie może to być super-proste i poza tym nie każdy chce być przedsiębiorcą. My po prostu kochamy robienie dobrego czytnika RSS. Naprawdę chcemy, żeby The Old Reader był dużym, udanym projektem, z użytecznymi darmowymi kontami. Ale tego nie da się osiągnąć z tym, co mamy, więc zanim ktoś bardziej zasobny nie przejmie projektu i nie przeniesie go na nowy poziom, to się nie stanie. Mieliśmy 2 000 nowych rejestracji po awarii w ubiegłym tygodniu. To zadziwiające i smutne zarazem - czytamy na blogu The Old Readera.
Jest coś smutnego w tym, że potrzeba stworzenia webowego czytnika RSS właśnie wyeliminowała z rynku jeden z takich produktów, przynajmniej na jakiś czas. Można się obawiać, że o takie czytniki będzie coraz trudniej. Wszyscy rozumieją, że są one ważne i potrzebne, ale nikt nie chce w coś takiego inwestować.
Oczywiście samo stworzenie czytnika nie jest problemem. Problemem jest utrzymywanie infrastruktury serwerowej, która będzie w stanie obsłużyć wiele osób. Jeśli przedsięwzięcie ma być rentowne, trzeba eksperymentować z metodami monetyzacji. Firma Google nie miała na to ochoty, a mniejszym deweloperom trudno temu podołać.
Część osób powie, że czytniki RSS to stary model konsumpcji treści, który musi umrzeć. Z drugiej strony historie Google Readera i The Old Readera wydają się potwierdzać, że tkwi w nich jakaś niewykorzystana szansa.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Studenci zmienili kurs jachtu, oszukując GPS. Ataki nawigacyjne są możliwe
|
|
|
|
|
|