Wiele osób oburzyła propozycja ustawy, która wprowadzi stałą cenę na nowe książki we wszystkich księgarniach. Pomysł kojarzy się ze zmową cenową, ale Włodzimierz Albin z Polskiej Izby Książki przekonuje, że ustawa może "zracjonalizować ceny", a więc także obniżyć je. Czy naprawdę?
reklama
Tydzień temu Dziennik Internautów informował, że minister kultury Bogdan Zdrojewski popiera pomysł Ustawy o książce, która ma wprowadzić stałą cenę na nowości wydawnicze. Pomysł ustawy wyszedł od Polskiej Izby Książki. Doniesienia medialne na jej temat były nieco nieprecyzyjne. Dziennik Internautów ustalił, że ministerstwo uważa ten projekt za "społeczny" i oficjalnie nie angażuje się w niego, ale przekazało nam kopię projektu ustawy.
Nie da się ukryć, że Dziennik Internautów pisał o projekcie krytycznie. Proponowane rozwiązanie kojarzą się ze zmową cenową i nie można wykluczyć, że mogłyby służyć do zawyżania cen książek. Poza tym nawet Polska Izba Książki stwierdziła, że "ustawa pozwala wydawcy stworzyć mechanizmy wewnętrznych dotacji, dzięki którym będzie on mógł finansować tytuły niekomercyjne zyskami osiągniętymi ze sprzedaży bestsellerów". Trudno odczytać to inaczej niż zapowiedź zawyżania cen określonych tytułów.
Polska Izba Książki nie zgadza się z taką oceną ustawy. Jej zdaniem stała cena nowości wydawniczych mogłaby doprowadzić nawet do spadku cen poprzez ich "zracjonalizowanie". Czy przekonuje Was taka argumentacja?
Trudno dyskutować z tezami PIK, nie oddając Izbie głosu. Dlatego postanowiliśmy przeprowadzić wywiad z Włodzimierzem Albinem, prezesem Polskiej Izby Książki.
Na wstępie wywiadu Włodzimierz Albin zaznaczył, że docelowo PIK chce osiągnąć trzy efekty dzięki Ustawie o książce - spowodować wzrost czytelnictwa, uporządkować rynek książki i uratować indywidualne księgarstwo, które Izba uważa za niezbędny składnik normalnej dystrybucji książek.
- Polska jest w miejscu, w którym Francja była w czasach sprzed działania ustawy w tym kraju – mamy do czynienia z niskim poziomem czytelnictwa, lekkim chaosem na rynku, dyktatem wielkich sieci i marketów. Jednocześnie ceny książek rosną, czego przyczyną są głównie trwające od dłuższego czasu wojny rabatowe. Ustawa o książce jest niewystarczającym, ale koniecznym warunkiem ucywilizowania rynku i zwiększenia poziomu czytelnictwa - mówił Włodzimierz Albin.
Poniżej reszta wywiadu.
DI: Jak według PIK ustawa może wpłynąć na ceny książek?
WA: W krajach, w których wprowadzono tego typu ustawę, ceny książek nie zmieniły się, a nawet nieznacznie spadły. Ustawa w mniejszym stopniu wpłynie na ceny literatury fachowej, naukowej i akademickiej, natomiast w przypadku beletrystyki można spodziewać się spadku cen. Obecnie na rynku wydawniczym jest presja do stosowania rabatów na nowości, w związku z czym cena wyjściowo jest od razu wysoka, bo wydawca musi w jakiś sposób zrekompensować rabaty. Bez takiej presji wydawca może zracjonalizować cenę. Obniżkę ceny umożliwi także taka sama cena obowiązująca w księgarni i np. markecie – małe księgarnie nie będą bały się zamawiać książek i nie będą oskarżane o zawyżanie cen. Dla wydawcy oznacza to większą liczbę zamówień, a to z kolei umożliwia zaplanowanie większego nakładu książki i obniżenie kosztów jednostkowych. A wydawcy konkurują między sobą i działają sensownie – wprowadzą więc racjonalną cenę.
DI: Jak dokładnie ma działać mechanizm, który sprawi, że stała cena poszerzy ofertę w księgarniach?
WA: Zlikwidowanie rywalizacji cenowej na poziomie detalistów sprawi, że mniejsze księgarnie będą miały stabilniejszy biznes i będą w stanie zamawiać więcej tytułów. Ponadto jednym z podstawowych założeń ustawy jest to, że księgarz na życzenie czytelnika będzie miał obowiązek sprowadzić daną książkę do swojej placówki niezależnie od tego, jak trudno będzie ona dostępna (takie rozwiązanie funkcjonuje np. we Francji). Wreszcie weźmy pod uwagę, że istnieje bardzo duża liczba tytułów, które są na styku opłacalności – w większości przypadków wydawcy nie podejmują ryzyka inwestowania w takie tytuły. Jeśli dzięki ustawie będzie sprzedawać się więcej książek, wydawcy częściej będą skłonni ponieść takie ryzyko.
DI: Jakie inne problemy wydawców i księgarzy ma - według PIK - usunąć ta ustawa?
WA: Mamy nadzieję, że dzięki ustawie książki będą dostępne w większej liczbie miejsc i będzie się ich więcej sprzedawać, co pokazują badania francuskie. Księgarzowi ustawa ma umożliwić konkurencję z sieciami księgarskimi i hipermarketami (obecnie księgarze niejednokrotnie mogą taniej kupić książki w hipermarketach niż w hurtowniach). Dla wydawców ustawa oznacza stabilizację w planowaniu nakładów i większą przewidywalność dochodów.
DI: Ustalanie stałej ceny kojarzy się zmową cenową.
WA: Zmowa cenowa jest wtedy, gdy grupa pośredników umawia się co do ceny danego towaru. Ustawa o książce nie jest ani zmową cenową, ani powrotem do (jak niektórzy twierdzą) tzw. komuny. Ustawa sprawia, że cena książki ustalana jest w innym miejscu – nie przez detalistów, tylko przez konkurujących między sobą wydawców. Nikt zmową cenową nie określa sytuacji, w której np. Gazetę Wyborczą w całej Polsce można kupić za 2,50 zł. Ustawa nie umniejsza konkurencyjności – wydawcy będą konkurować cenowo i jakościowo między sobą; będą uwzględniać parametr cenowy, bo od tego zależy, czy przetrwają na rynku.
DI: Jeśli stałe ceny będą zawyżane - teoretycznie taka możliwość musi istnieć - czy PIK nie obawia się negatywnego wpływu ustawy na najważniejszą dla wydawców grupę, czyli ludzi kupujących książki?
Wydawcy działają racjonalnie i muszą dostosowywać ceny do rynku, który tworzą ludzie kupujący książki.
DI: Czy PIK analizowała wpływ ustawy na rynek e-booków?
E-booki nie podlegają zapisom ustawy, są traktowane jako sprzedaż usługi. Polska Izba Książki od dłuższego czasu postuluje zrównanie stawki VAT na e-booki z VAT-em na książki papierowe, popiera w tym Francję i Luksemburg. We Francji e-booki podlegają zapisom odrębnej ustawy o cenach.
DI: PIK wskazywała, że stałe ceny na książki funkcjonują w innych państwach, w niektórych od wielu lat. Czy są mocne dowody na to, że te regulacje faktycznie spowodowały poprawę sytuacji na rynku książki?
Są kraje, w których funkcjonują inne mechanizmy wspierania branży, np. w krajach skandynawskich biblioteki kupują 70% nakładów – ale to są kraje z mniejszą liczbą ludności. Wydaje się, że w krajach o większej populacji (przykłady z Francji czy z Niemiec, gdzie porozumienie branżowe zostało zastąpione ustawą w 2002 roku) ustawa jest najwłaściwszą formą regulacji.
Czytaj także: Apple zawyżał ceny e-booków - uznał sąd. Rewolucja Jobsa nie wypaliła
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Haracz za czyste nośniki będzie wzmocniony przez Parlament Europejski? Jest projekt rezolucji
|
|
|
|
|
|