Sprzedaż online biletów lotniczych nie zawsze uczciwa
Ukryte opłaty, brak jasnej informacji o cenie usługi i źle przetłumaczone informacje - takie nieuczciwe praktyki są stosowane przez połowę stron internetowych sprzedających bilety lotnicze. Komisarz ds. ochrony konsumentów UE Meglena Kunewa grozi firmom zdecydowanymi sankcjami.
Badania stron internetowych sprzedających bilety lotnicze pod kątem zgodności z prawem konsumenckim były przeprowadzone w tygodniu od 24 do 28 września. Zastosowano metodę przefiltrowania tzn. ustalono wspólne znaczenie pewnych terminów (np. "tani lot", "last minute") i w oparciu o to sprawdzono 400 stron należących do dużych linii lotniczych, tanich linii lotniczych i innych firm sprzedających bilety.
Wyniki badań pokazują, że około 50% stron internetowych wykazuje nieprawidłowości, w szczególności w kwestii podania ceny, warunków umowy oraz przejrzystości proponowanych warunków.
Przejrzyste oznaczenie ceny to takie, które powinno zostać podane w głównym polu pierwszej oferowanej ceny pojawiającej się na stronie internetowej. Dodatkowe opłaty, takie jak podatki, opłaty za rezerwację albo za zapłatę kartą kredytową powinny być jasno określone od samego początku, a nie dodawane na późniejszym etapie rezerwacji.
Ponadto wszelkie warunki oferty powinny być jasno określone. Ceny i oferty specjalne często służą zwabieniu konsumenta i skłonieniu go do rezerwacji lotu, podczas gdy w rzeczywistości na warunkach reklamowanej oferty dostępna jest jedynie ograniczona liczba miejsc.
Do nieuczciwych praktyk zalicza się obowiązkowe ubezpieczenie będące elementem oferty albo sytuacje, w których konsument zmuszony jest do wyraźnego wycofania się z klauzuli dotyczącej ubezpieczenia, zamiast możliwości jej wyboru. Postanowienia umowne oraz warunki muszą być dostępne w języku konsumenta.
Po przeprowadzonej kontroli stron internetowych europejscy urzędnicy skontaktują się z firmami, wzywając je do usunięcia nieprawidłowości lub przedstawienia swojego stanowiska.
Komisarz Kunewa zaznaczyła, że termin dla firm na udzielenie odpowiedzi będzie wynosił cztery miesiące. Potem niezwłocznie sprawy mogą zostać skierowane na drogę sądową. Komisarz zagroziła również podaniem do wiadomości publicznej nazw firm, które nie poprawiły swoich witryn.