Gry w chmurze - to termin, który na razie przeciętnemu użytkownikowi mówi niewiele, jednak być może już za kilka lat nikt nie będzie sobie wyobrażał świata bez tego typu technologii. Czemu jest ona tak ważna i co się zmieni?
reklama
W informacji prasowej koncern Sony poinformował o przejęciu firmy Gaikai za 380 milionów dolarów. Akwizycja ma pomóc japońskiemu gigantowi w rozwoju na rynku gier, który wkrótce może czekać prawdziwa rewolucja. Właściwie już teraz odbywa się ona na naszych oczach.
Obecnie Gaikai dostarcza technologię, która umożliwia streamowanie gier do różnego rodzaju urządzeń (również przenośnych) posiadających dostęp do internetu. W praktyce oznacza to, że wszelkie obliczenia związane z rozgrywką wykonywane są na zdalnych serwerach, natomiast do samego sprzętu trafia gotowy obraz.
- Łącząc zasoby Gaikai, w tym technologiczną siłę oraz utalentowanych inżynierów, z możliwościami Sony Computer Entertainment, jak rozległa platforma gier, wiedza i doświadczenie, dostarczymy użytkownikom nieporównywalne doznania związane z rozrywką w chmurze - mówi Andrew House, pełniący rolę dyrektora generalnego Sony Computer Entertainment.
Wykonywanie obliczeń na zdalnych serwerach ma wiele następstw. Jednym z najważniejszych jest fakt, że nie muszą być one dłużej przetwarzane na lokalnym sprzęcie. Oznacza to, że nie będziemy potrzebowali 4-rdzeniowego procesora na smartfonie, by uruchomić grę, podobnie jak teraz nie trzeba lepszego telewizora, aby wyświetlić film w zwiększą ilością efektów specjalnych.
Gry w chmurze to zatem oszczędność na sprzęcie, który w przyszłości może być znacznie tańszy. Już teraz produkcja urządzeń elektronicznych przynosi zyski tylko największym koncernom, natomiast nikt nie ma wątpliwości, co jest znacznie bardziej lukratywne: oprogramowanie.
Sprzedaż czytników Kindle "po kosztach" czy niedawne udostępnienie tabletu Nexus 7, który również ma trafiać do klientów niemal po cenie produkcji, to nie bezmyślna żądza opanowania rynku przez technologicznych liderów. Amazon czy Google nie chcą zarabiać na sprzęcie. Co innego jednak, jeśli chodzi o oprogramowanie.
Gry w chmurze nie kupimy "na raz". Jeśli będziemy zainteresowani danym tytułem, najprawdopodobniej zmuszeni zostaniemy do uiszczania ciągłych opłat np. za każdy miesiąc używania gry. Klient, który płaci co miesiąc, jest o wiele lepszy, niż płacący tylko od święta - Sony z pewnością to dostrzega.
Nie każdy wie, że nowy Xbox 720 oprócz wielordzeniowych procesorów niezbędnych do uruchamiania gier, wyposażony zostanie również w trzy układy PPC 3,2 GHz - tylko po to, by obsługiwały starsze gry, czyli umożliwiały zachowanie kompatybilności wstecznej.
Rozwiązania tego typu nie należą do najbardziej ekonomicznych, a zatem już od dawna próbowano je na różne sposoby obejść. Okazuje się jednak, że na prawdziwe skalowanie wydajności i uruchamianie różnego rodzaju gier pozwolić mogą dopiero rozwiązania chmurowe. Sprawdzając nowe e-maile w Gmailu nie wiemy, czy wykorzystywanych jest do tego 10 serwerów czy 1000 - tak samo będzie z grami.
Poza prawdopodobną koniecznością płacenia przez cały okres używania danej gry, rozwiązania chmurowe napotykają również wiele barier technologicznych. Jedną z najważniejszych jest... konieczność posiadania dostępu do internetu. Ten, jak wiemy, szczególnie na urządzeniach przenośnych czasem nie jest zbyt szybki, bywa też całkowicie niedostępny.
Przesyłanie dużych ilości informacji przez sieć wiąże się również z opóźnieniami, które są prawdziwą zmorą graczy. Na wiele tego typu problemów najlepszym lekarstwem jest jednak czas - nikt nie chce już pamiętać, że zaledwie pięć lat temu nawet nie marzono o smartfonach z dotykowymi ekranami.
Czytaj także: Gry tylko z sieci? Nowa konsola Sony taka nie będzie
Partner serwisu o Cloud Computing - "Firma w Chmurze" oferuje:
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Android 4.1 sprawdza, czy żyjesz. Smartfony posuwają się za daleko? (wideo)
|
|
|
|
|
|