Zadbaj o prywatność na smartfonie. Pomoże Ci 5 praktycznych wskazówek.
Materiał powstał we współpracy z organizatorem konferencji Mobile Trends 2019.
Pewną anonimowość w internecie daje nam nie tylko wykorzystanie sieci VPN, ale także praca w trybie incognito przeglądarki. W chwili obecnej dostępny jest on również na smartfonach i tabletach, w mobilnej wersji Chrome czy Safari.
Tryb prywatny sprawia, że przeglądarka nie zbiera żadnych danych z aktualnej sesji – historii przeglądania, pamięci podręcznej, plików cookies. Należy pamiętać jednak, że dane te nie zapiszą się co prawda na Twoim urządzeniu, ale nie czyni to połączenia z internetem bezpieczniejszym (pozwolą na to rozwiązania VPN, które pod postacią aplikacji dostępne są zarówno na Androidzie jak i iOS).
Niemniej jednak, jeśli logujesz się na smartfonie do bankowości mobilnej, wykonujesz przelew kartą, rejestrujesz do usługi wrażliwej na potencjalne ataki, warto skorzystać z trybu incognito. Dzięki niemu twoje kroki w przeglądarce zostaną uprywatnione i nie będą mogły być odtworzone na urządzeniu, z którego korzystasz.
Zmiana komunikatorów mobilnych na “bezpieczniejsze” może wydawać się krokiem na wyrost. Czy rzeczywiście nasze rozmowy w Messengerze są gorzej zabezpieczone niż np. te prowadzone w aplikacjach Signal i Telegram? Tak.
Również ze względu na to, że Facebook (i należące do niego Messenger i WhatsApp), jako wielka korporacja, wydaje się narażony na ataki hakerskie, a także… naciski ze strony służb państwowych. Czy należy jednak się tym przejmować? To zależy.
Zarówno Signal, jak i Telegram oferują użytkownikowi prawdziwe szyfrowanie end-to-end. Dostępne są zarówno na urządzeniach mobilnych jak i komputerach. Problemem może okazać się jednak popularność tych aplikacji w Polsce.
Alternatywą może okazać się np. rodzimy komunikator usecrypt Messenger, który dopiero rozwija skrzydła, ale wydaje się kompleksowo podchodzić do bezpieczeństwa, zarówno wysyłanych przez niego wiadomości tekstowych jak i nawiązywanych rozmów głosowych.
Być może warto na przykład pozbyć się nie tyle facebookowego konta, co na przykład aplikacji serwisu Zuckerberga z telefonu. Dzięki temu spędzimy w niej mniej czasu, a przez to zostawimy na Facebooku mniej danych.
Aplikacje na iOS oraz Androidzie proszą zwykle o zgody na wykorzystanie funkcjonalności urządzenia. Czasami owych “zgód” pojawia się więcej niż można by oczekiwać. W ich udzielaniu, ponownie, chodzi o zachowanie pełnej świadomości na temat tego, na co właściwie się zgadzamy. Czy aplikacja newsowa potrzebuje stałego dostępu do naszego mikrofonu? Chyba nie, prawda?
A czasem zdarza się, że przyznajemy tego typu zgody bezwiednie, z braku cierpliwości. Kiedy indziej, dostęp do lokalizacji okaże się jednak kluczowy, np. dla aplikacji sportowych. Wtedy warto przemyśleć swoją decyzję (jeśli wydanie zgody jest zasadne, ale nie kluczowe dla operacyjności aplikacji).
Ostatnio temat geolokalizacji odbił się w internecie szczególnym echem, w kontekście usług Google. Smartfonizacja sprawiła, że są one w stanie śledzić i zapisywać historię lokalizacji użytkownika z dużą dokładnością. Śledztwo Associated Press wykazało, że Google stosuje takie śledzenie nawet jeśli wyłączyliśmy je w ustawienia aktywności konta. I o ile fajnie jest zobaczyć na mapie, gdzie było się tego samego dnia miesiąca, ale rok wcześniej, o tyle tak szczegółowa informacja może budzić spore obawy, szczególnie w rękach korporacji.
Dlatego też, jeśli wcześniej nie przywiązywałeś/aś wagi do zgód, jakie przyznajesz aplikacjom i usługom, warto to nadrobić. Na iOS odpowiednie opcja znajduje się w zakładce prywatność (w ustawieniach). Na Androidzie identyczna funkcja trafiła do zakładki Aplikacje lub Menedżer Aplikacji.
Stare smartfony trafiają zwykle do szuflady wraz z upływem umowy o abonament. Jeśli jednak wciąż korzystasz ze wiekowego urządzenia, którego “data ważności” dawno już przeminęła, być może to najwyższy czas na zmianę. Nie chodzi tu o jego wyniki sprzętowe i możliwości, ale naturalnie – bezpieczeństwo. Podobnie jak w przypadku PCtów, smartfony również otrzymują co jakiś czas aktualizacje zabezpieczeń. Te naprawdę stare urządzenia przestają cieszyć się jednak takim wsparciem swoich producentów w tym zakresie.
Korzystanie z publicznego Wi-Fi wywołuje w nas pewną naturalną obawę. Co innego jeśli znamy jego pochodzenie i jest nim np. urząd miasta, czy miejscowa kawiarnia. W przypadku, gdy źródło sygnału nie jest do końca pewne, lepiej jest unikać takich połączeń (czasami osoba z niecnymi intencjami może podszywać się pod zaufaną markę). O nazwę sieci Wi-Fi można jednak po prostu zapytać, np. pracownika lokalu.
Stosowanie się do powyższych rad to plan minimum jeśli chodzi o ochronę prywatności naszych danych z urządzeń mobilnych. Oczywiście należy podchodzić do nich w sposób rozsądny, świadomy i… możliwy do pogodzenia z codziennym życiem.
Autor: Jakub Mirek, Mobile Trends
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*