Właściciel otwartej sieci Wi-Fi nie może być uznanym za winnego naruszenia praw autorskich, jeśli nie ma dowodu, że to on dokonał naruszenia - tak uznał sąd w Finlandii. Fiński sąd uwzględnił implementację prawa unijnego w tym zakresie, dlatego ta sprawa może mieć z czasem szersze znaczenie.
reklama
W wielu krajach UE oraz w USA uznaje się, że za naruszenia dokonane przy pomocy niezabezpieczonej sieci Wi-Fi powinien odpowiedzieć właściciel łącza. Można jednak zadać dobre pytanie: "a niby dlaczego tak ma być?".
Politycy z Finlandii proponowali już kiedyś zmianę tego stanu rzeczy, a 14 maja br. fiński sąd okręgowy wydał przełomowy wyrok w takiej sprawie. Można o nim poczytać na blogu prawników, którzy bronili kobiety oskarżonej o naruszenia z użyciem jej sieci Wi-Fi (zob. Turre.com, Finnish Court: Open WiFi Owner Not Liable for File-Sharing Copyright Infringement).
Sprawa miał swój początek w 2010 roku, kiedy to fińska organizacja antypiracka zarzuciła pewnej kobiecie naruszenie praw autorskich. Organizacja domagała się 6 tys. euro odszkodowania, ale nie potrafiła udowodnić, że kobieta rzeczywiście dokonała naruszenia. Sąd skupił się więc na rozważeniu, czy osoba pozostawiająca sieć Wi-Fi bez zabezpieczeń może odpowiedzieć za naruszenia dokonane z użyciem tej sieci.
Sąd w ramach sprawy pochylił się nad fińskim prawem implementującym unijne dyrektywy, m.in. dyrektywę 2000/31/WE (tzw. dyrektywa o handlu elektronicznym) oraz dyrektywę 2001/29/WE (w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym).
Ostatecznie sąd uznał, że nie można winić właściciela otwartej sieci Wi-Fi za przestępstwa dokonane z użyciem tej sieci. Powodowie mogą jeszcze złożyć apelację, zatem niewykluczone, że sprawa trafi do sądu wyższej instancji, może nawet do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Wyrok jest rozsądny z jednego powodu. Właściciel sieci może nie być świadomy, że ktoś dokonuje naruszeń z użyciem tej sieci. Z tego właśnie powodu telekomy w UE oraz w USA nie odpowiadają za naruszenia dokonane w ich sieciach. Skoro wielki telekom unika odpowiedzialności za piractwo w jego sieci, to dlaczego przeciętny Smith czy Kowalski mają odpowiadać za naruszenia dokonane z użyciem jego malutkiej sieci Wi-Fi?
W przeszłości organizacja Electronic Frontier Foundation zwracała uwagę na to, że prawo amerykańskie gwarantuje właścicielom sieci pewne wyłączenia odpowiedzialności, zatem karanie za niezabezpieczone Wi-Fi jest niesłuszne.
Każdy powie, że sieć trzeba zabezpieczać, ale przecież mogę pozostawić ją niezabezpieczoną z czystego altruizmu, bo taki mam kaprys. To nie jest przestępstwo. Poza tym co powinny zrobić kawiarnie udostępniające Wi-Fi? Czy też powinny odpowiadać za naruszenia z użyciem ich sieci? Rozsądniejsze będzie wyłączenie odpowiedzialności. Właściciele dróg też nie odpowiadają za przestępstwa dokonane za ich pomocą, prawda?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|