Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Sąd nakazuje zwrot zdjęć księżnej Kate i co? Już nikt ich nie zobaczy?

20-09-2012, 15:33

Francuski sąd podjął decyzję o zabezpieczeniu zdjęć Kate Middleton topless i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jeden element rzeczywistości - internet. Dzięki cyfrowym mediom decyzja sądu nabiera charakteru radosnego absurdu.

robot sprzątający

reklama


Przedwczoraj odnotowaliśmy, że zdjęcia Kate Middleton bez stanika nie wywołały takiego rozgłosu, jak zapowiedź złożenia pozwu przez rodzinę królewską. Zwróciliśmy w ten sposób uwagę na ciekawe internetowe zjawisko efektu Streisand i przy okazji przeprowadziliśmy sondę wśród czytelników. Potwierdziła ona, że naszych Czytelników bardziej interesują drony niż nagie zdjęcia księżnej Kate. Trudno się dziwić.

15% respondentów (do chwili pisania tego tekstu) stwierdziło, że najbardziej kręcą ich zagadnienia prawne związane ze sprawą. Specjalnie dla nich donosimy, że francuski sąd już uporał się z wydaniem istotnych decyzji. Sędzia Jean-Michel Hayat nakazał magazynowi Closer zwrot oryginalnych zdjęć i zagroził karą 10 tys. euro za każdą następną ich publikacje. Donosi o tym m.in. Bloomberg (zob. U.K. Royal Family Wins French Ruling on Kate Photos).

Czytaj: Kate Middleton topless - pozew rodziny królewskiej napędza temat

Decyzja sądu nie wydaje się jakoś szczególnie kontrowersyjna, ale powtórzmy to - sędzia zażądał zwrotu zdjęć. Większość mediów potraktowała tę decyzję bardzo poważnie, ale komentatorzy bardziej "technologiczni" zaczynają zadawać głupie pytania, np. jak zwrócić cyfrowe zdjęcia i jaki sens ma takie zabezpieczenie sądowe?

Sądy i cyfrowa rzeczywistość

To pytanie nie jest całkiem głupie, jeśli zdamy sobie sprawę, że dotyczy ono decyzji sądu. Ta decyzja powinna przystawać do rzeczywistości, powinna czemuś służyć, powinna być racjonalna. Tymczasem mamy decyzję symboliczno-anachroniczną.

Francuski magazyn Closer może przekazać rodzinie królewskiej wszystkie cyfrowe kopie zdjęć, jakie posiada. Oczywiście nikt nie będzie mógł określić, czy rzeczywiście są to wszystkie kopie. Gdyby ta sprawa miała miejsce kilkanaście lat temu, sąd mógłby zażądać zawrotu negatywu fotograficznego i to miałoby jakiś sens, ale w dzisiejszej rzeczywistości nakaz jest po prostu bezsensowny.

Kolejna rzecz to zakaz dalszych publikacji. Sędzia Jean-Michel Hayat najwyraźniej nie wziął pod uwagę, że zdjęcia księżnej Kate topless krążą po sieci. Wiele serwisów plotkarskich na całym świecie publikuje te zdjęcia, wyświetlając obok reklamy i zarabiając na tym. Sąd nie może już zabezpieczyć prywatności książęcej pary. Co najwyżej może zakazać magazynowi Closer robienia czegoś, co zrobią wszyscy inni.

Cytowani przez Bloomberga eksperci sugerują, że problemem jest brak gigantycznych kar za tego typu naruszenia prywatności. Kary powinny odstraszać, ale... czy naprawdę wierzycie, że to coś by dało?

Sąd wydał decyzję całkowicie nieprzystającą do naszych czasów, która praktycznie nie ma większego znaczenia. Obrazuje to głębszy problem. Czasami trudno oprzeć się wrażeniu, że rozwój technologii zatrzymał się dla sędziów kilkanaście lat temu...

...choć trzeba przyznać, że sędziowie w USA jakby zaczynali rozumieć, o co chodzi z tym całym Wi-Fi.

Czytaj: Sąd: Nie ma obowiązku zabezpieczania Wi-Fi. Antypiraci mają ciężej


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *