Znany twórca zabawnych filmików - SA Wardęga - został skazany za "nieobyczajny wybryk". Nie zgadza się z wyrokiem, bo twierdzi, że nie był rozebrany. Pytanie tylko, czy trzeba się rozebrać, by dokonać "nieobyczajnego wybryku"?
reklama
Sylwester Wardęga to postać, której przedstawiać nie trzeba. Kilkanaście godzin temu ten twórca poinformował na Facebooku, że dostał wyrok skazujący go na miesiąc pozbawienia wolności za czyny, jakich dopuścił się przy kręceniu filmu "Grandpa Prank".
Na tym filmie widzimy kogoś przebranego za starszego mężczyznę, kto w miejscach publicznych robi nietypowe rzeczy. Najlepiej sami zobaczcie.
Wardęga twierdzi, że został skazany na miesiąc pozbawienia wolności za "nieobyczajny wybryk", ale niesłusznie.
- Ok, rozumiem, nie wolno biegać bez majtek w miejscu publicznym... ale, przecież miałem na sobie spodenki. Mój kolega w postprodukcji zablurował moje okolice bikini Emotikon grin...i chyba dobrze mu to wyszło bo sąd dał się nabrać i bez dowodów skazał mnie za bieganie bez majtek - pisze Wardęga.
Wardęga przedstawia dowód w postaci zdjęcia, na którym widać go "w spodenkach".
SA Wardęga twierdzi też, że nie ma dowodów na jego udział w kręceniu wskazanego filmu.
- Skąd pewność, że Dziadek był mną? Czy w tym kraju bez dowodów można kogoś skazać? Ależ owszem... czemu nie? - pyta retorycznie SA Wardęga na Facebooku.
Generalnie można odnieść wrażenie, że znany "youtuber i prankster" został skazany za nic. Sąd nie miał żadnych dowodów i uwierzył, że SA Wardęga był obnażony, choć nie był. W taki sposób przedstawia tę sprawę sam Wardęga, ale nie mamy pewności, czy jest to z jego strony absolutnie rzetelna relacja.
Aby właściwie ocenić pracę sądu, musielibyśmy zapoznać się z wyrokiem i przedstawionymi dowodami. Trzeba też zaznaczyć, że termin "nieobyczajny wybryk" wcale nie musi oznaczać obnażania się w miejscu publicznym.
Załatwianie potrzeby fizjologicznej w miejscu publicznym jest tylko najbardziej klasycznym przykładem wybryku nieobyczajnego. Takim wybrykiem może być także wszczynanie awantur w miejscu publicznym, spanie po pijanemu w miejscu publicznym i wiele innych czynów, do których nie trzeba się rozbierać. Generalnie wybryk nieobyczajny jest "naruszeniem ogólnie przyjętych dobrych zasad czy obyczajów".
Gazeta.pl dowiedziała się od rzecznika warszawskiego sądu, że sąd miał zastrzeżenia do zakłócania porządku, zdejmowania spodni (co niewątpliwie miało miejsce) i pozorowania czynności fizjologicznych. Musicie przyznać, że takie zachowanie jest naruszeniem ogólnie przyjętych dobrych zasad. Spodenki Wardęgi nie stanowią tarczy przed odpowiedzialnością prawną. Zachowanie osoby na filmie było naruszeniem dobrych obyczajów. Jeśli wszystkie osoby postronne przedstawione na filmie nie są statystami czy aktorami, to widać, że zachowanie "dziadka" musiało być dla nich irytujące.
W tym miejscu dochodzimy do trudnego zagadnienia odpowiedzialności po stronie artysty. Możemy powiedzieć, że przecież SA Wardęga tworzył swoją sztukę i to go usprawiedliwia. No dobrze, ale dziś każdy z nas może robić podobne rzeczy. Urządzenia zdolne do nagrywania filmu często mamy przy sobie. Czy to znaczy, że należy rozluźnić normy społeczne wobec osób, które chcą coś nagrać i wrzucić na YouTube? Nie wiem, czy odpowiedź na to pytanie powinna brzmieć "tak", czy "nie", ale przyznacie, że to ciekawy problem.
Podobny problem był związany z pająkiem Wardęgi. Niby to tylko żart, ale czy każdy, kto chce coś nagrywać, powinien mieć prawo straszenia ludzi. To jest całkiem dobre pytanie.
Na chwilę obecną główną konsekwencją wyroku sądu będzie większy szum wokół Sylwestra Wardęgi. Wydaje się, że youtuber świetnie o tym wie. Artysta ma zamiar odwołać się od wyroku i zobaczymy, co z tego będzie.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|