Rihanna jako pierwsza artystka przekroczyła 100 mln sprzedanych cyfrowo singli. Jak to możliwe, skoro jej muzyka była w przeszłości wyjątkowo chętnie pobierana przez piratów?
reklama
Organizacja RIAA reprezentująca amerykański przemysł muzyczny poinformowała, że barbadoska piosenkarka Rihanna jako pierwsza przekroczyła liczbę 100 mln sprzedanych cyfrowo singli klasyfikowanych jak Złote lub Platynowe.
Należy tu wyjaśnić, że "Złote" single to w klasyfikacji RIAA takie, które sprzedano w 500 tys. sztuk, natomiast "Platynowe" sprzedawano w ilości miliona sztuk. Do tej sprzedaży wliczany jest streaming w taki sposób, że 100 streamów liczy się za 1 sprzedaną sztukę.
landmarkmedia / Shutterstock.com
Rihanna ma już za sobą kawał udanej kariery. Sprzedała wiele albumów, ale najciekawsze jest chyba to, że występowała w rankingach artystów najczęściej wybieranych przez piratów.
W roku 2013 magazyn Roling Stone pisał o niej jako o jednym z dwóch najczęściej "piraconych" artystów. Wówczas drugim lubianym przez piratów artystą był Bruno Mars zajmujący obecnie 11. miejsce na liście artystów sprzedających najwięcej singli cyfrowo. Magazyn Rolling Stone, pisząc o tej pirackiej popularności, bazował na danych firmy Musicmetric.
Dziennik Internautów również w 2012 roku pisał o badaniach tej firmy. Wówczas Rihanna była artystką najczęściej wybieraną przez piratów, a na kolejnych miejscach znajdowali się Adele, Gotye i Drake. Ci artyści również znajdują się na liście tych, którzy sprzedają najwięcej singli cyfrowo. Z tego powodu w roku 2012 pisaliśmy o paradoksie Rihanny i Hołdysa. Chodziło o to, że Zbigniew Hołdys czuje się bardzo okradany przez piratów, ale ludzie wcale nie pobierają jego muzyki tak często jak muzykę Rihanny. Nie wiemy, jakie są poglądy Rihanny na temat piractwa, ale najwyraźniej popularność wśród piratów nie przeszkodziła jej w sprzedawaniu muzyki, także cyfrowo. To samo można powiedzieć o wielu innych czołowych artystach.
Podamy teraz jedną ciekawostkę. Pierwszy Francuz ukarany dzięki drakońskiemu antypirackiemu prawu (Hadopi) również odpowiedział za pobieranie piosenki Rihanny. Ten Francuz nie pobrał piosenki osobiście i właściwie stał się ofiarą chorego systemu. Teraz dodatkowo możemy powiedzieć, że jego czyn nie przeszkodził karierze barbadoskiej piosenkarki.
Przykład Rihanny to kolejny dowód na to, że nie istnieje prosty związek pomiędzy piractwem a sprzedażą. Gdyby wysoki poziom piractwa szkodził sprzedaży, akurat Rihanna nie mogłaby nigdy osiągnąć swojego najnowszego sukcesu. Po prostu popularność na rynku współwystępuje z popularnością wśród piratów. Jeśli spojrzymy na to od tej strony, to zrozumiemy, że artystów powinno martwić nie tyle piractwo, ile brak popularności wśród piratów.
Niezależni badacze zwracali już uwagę na to, że "piraci" kupują nawet 30% więcej muzyki niż nie-piraci, a poza tym piractwo może być pomocne w utrzymaniu popularności artysty. Ustalenia z badań nieraz potwierdzono w praktyce, np. zespół Radiohead osiągnął świetną sprzedaż płyty pomimo wcześniejszego udostępnienia jej w sieci.
Warto jeszcze zauważyć, że poza piractwem istnieje szerzej rozumiany "nieformalny obieg kultury". Może on obejmować legalne kopiowanie dzieł na użytek prywatny. Obecnie ZAiKS oraz inne instytucje domagają się nowych opłat reprograficznych (m.in. za smartfony i tablety), uzasadniając to tym, że artyści tracą, gdy ludzie dzielą się ich dziełami. Czy naprawdę tracą? Nie wiem. Moim zdaniem dla artysty większym problemem jest sytuacja, gdy ludzie przestają słuchać jego muzyki, niż gdy słuchają jej "nieformalnie". Więcej na ten temat w tekście pt. Kościkiewicz chce moich pieniędzy, ale ja nie słucham jego muzyki - znów o opłacie reprograficznej.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|