Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Kościkiewicz chce moich pieniędzy, ale ja nie słucham jego muzyki - znów o opłacie reprograficznej

03-03-2015, 16:04

Marek Kościkiewicz to artysta ostro broniący ZAiKS-u oraz idei opłaty reprograficznej od smartfonów i tabletów. Jemu chyba naprawdę się wydaje, że ludzie słuchają jego muzyki i on na tym traci. Ja natomiast postawię ryzykowną tezę, że większość posiadaczy smartfonów nie ma zamiaru słuchać jego muzyki i to jest dla Kościkiewicza prawdziwy problem.

robot sprzątający

reklama


Uwaga! Subietywny felieton pisany od czapki!
* * *

Ostatnio znowu rozgorzała dyskusja o opłacie reprograficznej od smartfonów i tabletów. Po części jest to zasługa akcji Nie płacę za pałace, a po części ZAiKS-u, który organizuje konferencje na ten opłaty reprograficznej i jej przeciwników. 

Pisałem już w Dzienniku Internautów o konferencji ZAiKS-u, na której ujawniono coś, co wszyscy wiedzą. Pisałem o konferencji jeszcze przed konferencją, a potem chciałem się powstrzymać od pisania. Założyłem po prostu, że ZAiKS nie ujawni niczego nowego, że będzie powtarzał swoje narzekania, roszczenia itd. Miałem rację, ale jednak w materiałach wydanych po konferencji znalazłem coś, co warte jest skomentowania. 

Dzisiejsza kultura to elektronika

ZAIKS po konferencji opublikował na swojej stronie artykuł pt. Zyski producentów oznaczają straty twórców. W tym artykule są dwie ciekawe rzeczy. 

Po pierwsze zaczynam rozumieć, dlaczego ZAiKS jest tak trudnym partnerem w rozmowach na temat opłaty reprograficznej. Ta organizacja wydaje się nie dostrzegać, że rynek rozrywkowy i "twórczy" oraz kultura są w dużej mierze zależne od producentów elektroniki. ZAiKS przedstawia taką oto ciekawą tezę:

Zyski producentów oznaczają straty twórców

Czy ZAiKS zastanowił się nad tym zdaniem? W dzisiejszym świecie słuchanie muzyki odbywa się dzięki urządzeniom elektronicznym. Rynek nagrań, który dla twórców ma niemałe znaczenie, jest zależny od producentów sprzętu. ZAiKS wydaje się w ogóle nie dostrzegać tej zależności. 

Oczywiście artyści mogliby istnieć bez producentów sprzętu. Wystarczy występować wyłącznie na żywo (bez nagłośnienia!) i niczego nie nagrywać. Wówczas nie ma mowy o tym, aby artysta ponosił straty z tytułu dozwolonego użytku czy nawet piractwa. Dlatego ja zawsze będę powtarzał artystom tę samą radę. Tracisz na nagraniach? Przestań nagrywać i nie będziesz się przejmował takimi rzeczami, jak dozwolony użytek albo opłata reprograficzna. 

Powyższy akapit nie jest ironią. Naprawdę uważam, że artyści czujący się wiecznie pokrzywdzonymi powinni zaprzestać nagrywania. Jeśli natomiast chcą oni uczestniczyć we współczesnej kulturze, powinni się liczyć z realiami tej kultury. Ta kultura jest w dużej mierze zależna od producentów sprzętu, a kopiowanie jest jej normalnym elementem. W tej kulturze działania producentów sprzętu przekładają się na funkcjonowanie usług umożliwiających twórcom zarabianie. Nie jest zatem prawdą, że zysk producenta to strata twórcy. Zysk producenta to jedno, zysk twórcy to drugie. 

Kościkiewcz straszy gigabajtami

Drugą ciekawostką w artykule ZAiKS-u jest wzmianka o wystąpieniu Marka Kościkiewicza. Zacytuję tutaj fragment artykułu ZAiKS-u:

Brak właściwie sformułowanych przepisów odbija się na twórcach – Marek Kościkiewicz nie miał co do tego wątpliwości. „Opłatę od nowych czystych nośników wymusza rozwój technologii. Smartfony dysponują pamięcią sięgającą 128 GB i bogatym zestawem możliwości pobierania, kopiowania i rozsyłania utworów, czego nie sposób monitorować. Dlatego rekompensata dla twórców jest niezbędna”.

Piękna wypowiedź. Szczególnie spodobała mi się próba przestraszenia słuchaczy pamięcią sięgającą 128 GB :-)

No dobrze. Czy wiesz drogi czytelniku, kim jest Marek Kościkiewicz? Masz prawo nie wiedzieć. Kościkiewicz to gitarzysta, kompozytor i producent znany głównie jako współzałożyciel zespołu De Mono. Jest to muzyk w Polsce dość znany, ale zdecydowanie nie jest to wielka gwiazda czy wybitna muzyczna osobowość. Po prostu muzyk, którego niektórzy ludzie znają i niektórzy pewnie kupują jego płyty, ale ja nie wiem kto. 

Marek Kościkiewicz już kilka razy występował w obronie ZAiKS-u i opłaty reprograficznej. Rozumiem oczywiście, dlaczego Kościkiewicz broni tych opłat, ale mam do niego jedno pytanie. Panie Marku! Dlaczego Pan zakłada, że ludzie słuchają ze smartfonów akurat Pana muzyki? Może użytkownicy smartfonów wcale nie przysparzają Panu strat i co wtedy?

Nie słucham Kościkiewicza

Deklaruję publicznie, że NIE słucham muzyki Kościkiewicza i nie mam zamiaru słuchać. Nie znam też nikogo, kto by słuchał. Czy Wy słuchacie? Nie wiem, ale wiele osób pewnie nie słucha. 

Marek Kościkiewicz czuje się pokrzywdzony przez smartfony, ale wielu ludzi naprawdę nie słucha jego muzyki. W istocie jest to dla Kościkiewicza większy problem, niż gdyby ludzie jego muzyki słuchali. Tu dochodzimy do sedna sprawy. Jeśli Marek Kościkiewicz czuje się zbyt biednym artystą, nie wynika to z nadmiernego eksploatowania jego muzyki na smartfonach. Kościkiewicz może mieć problem raczej z tym, że ludzie nie chcą słuchać jego muzyki. 

Kłamstwo u podstaw opłaty reprograficznej

Najciekawsze jest to, że pieniądze z opłaty reprograficznej wcale nie muszą trafiać do twórców, których dzieła są konsumowane na tabletach, smartfonach czy innych urządzeniach. Tutaj dochodzimy do głównego problemu, wielokrotnie podnoszonego nie tylko przez Dziennik Internautów. Na świecie są miliony twórców i większość z tych twórców nie dostaje żadnych pieniędzy z opłaty reprograficznej

Sonda
Słuchasz muzyki Kościkiewicza ze smartfona?
  • tak
  • nie
  • a kto to jest Kościkiewicz?
wyniki  komentarze

Moim zdaniem główną wadą opłaty reprograficznej jest wielkie kłamstwo leżące u podstaw tej opłaty. Mówi się, że pieniądze z opłat reprograficznych to rekompensata dla twórców. To kłamstwo, bo w rzeczywistości jest to parapodatek, z którego korzyści czerpią "podmioty uprawnione", niekoniecznie będące twórcami, z których dzieł korzystam.

Podam prosty przykład. Bardzo lubię czytać serwis Vagla.pl, ale jego twórca nie dostaje ani grosza z opłat reprograficznych. Kościkiewicz najwyraźniej dostaje pieniądze, ale ja go nie słucham (a do opłat CL się dokładam). Nie chcę płacić na Kościkiewicza, a opłata reprograficzna mnie do tego zmusza. To nie jest w porządku i nie tylko ja będę takiego zdania.  


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:







fot. Freepik



fot. Freepik



fot. Freepik