Europosłanka Julia Reda zaproponowała kierunek unijnej reformy praw autorskich, który zbiera teraz bardzo różne oceny. Jedni mówią, że to nie zmieni szczególnie praw autorskich. Inni mówią o liberalizacji praw autorskich albo nawet o zagrożeniach dla artystów! A może to jest kompromis, który z zasady nie może wszystkich zadowolić?
reklama
Tydzień temu Dziennik Internautów informował o postępach w unijnej reformie prawa autorskiego. Europosłanka z Partii Piratów Julia Reda zaprezentowała projekt sprawozdania, który może być początkiem reform. Ten projekt, który krócej można określać jako raport Redy, proponuje m.in. skrócenie okresu ochrony dzieł prawami autorskimi, ujednolicenie zasad dotyczących wyjątków w prawie autorskim, wzmocnienie pozycji autorów w odniesieniu do pośredników i wiele wiele innych. Szczegóły znajdziecie w tekście pt. Szansa na złagodzenie prawa autorskiego? Piracka europosłanka robi pierwszy krok.
Od czasu zaprezentowania raportu w internecie pojawiło się wiele opinii na jego temat i są to opinie bardzo zróżnicowane. Przykładowo Amelia Andersdotter, piracka eurposłanka w poprzedniej kadencji PE, uważa raport Redy za dokument niespełniający oczekiwań związanych z reformą. Amelia Andersdotter uważa, że raport Redy przyczyni się do utrzymania obecnego stanu rzeczy i najwyżej ujednolicenia przepisów w UE. To - zdaniem Andersdotter - może utrudnić ludziom wpływanie na przepisy w ich krajach, a więc nie musi być niczym dobrym z "pirackiego" punktu widzenia.
Amelia Andersdotter uważa też, że Julia Reda jest nawet bardziej konserwatywna od Komisji Europejskiej. Dlaczego? Komisja Europejska potrafiła przyznać, że problem z prawami autorskimi osadzony jest u podstaw tych praw. Komisja Europejska zauważała też, że zarówno obywatele, jak i autorzy czują się pokrzywdzeni przez prawa autorskie. Tymczasem Julia Reda zdaje się wierzyć w możliwość zrównoważenia praw tych różnych podmiotów. Więcej o poglądach Amelii Andersdotter możecie przeczytać w felietonie opublikowanym przez TorrentFreak.
Wśród krytyków raportu Redy są i tacy, którzy uważają ten projekt za zbyt "piracki". Takiego zdania jest organizacja The Society of Audiovisual Authors (SAA), która wbrew swojej nazwie nie zrzesza autorów, tylko organizacje zbiorowego zarządzania.
Na blogu organizacji czytamy, że raport Redy to "esktremalne propozycje", które reprezentują program Partii Piratów. Zdaniem SAA raport Redy musi być tylko wyjściem do negocjacji, bo przecież pirat w Parlamencie nie może definiować linii myślenia tej instytucji. Wydaje się, że SAA jest szczególnie zaniepokojona skróceniem okresu ochrony dla dzieł. Z punktu widzenia organizacji zbiorowego zarządzania jest to zrozumiałe.
Inną niepochlebną opinię wyraziła Isabelle Szczepanski na łamach Electron Libre. Stwierdziła ona, że raport Redy w redukowaniu praw autorów posuwa się dalej, niż sądzili najbardziej pesymistyczni przedstawiciele twórców!
Oprócz opinii skrajnych (tych pirackich i antypirackich) mamy opinie umiarkowane. Przykładowo grupa obywatelska La Quadrature du Net wyraża niezadowolenie z faktu, że w raporcie Redy pominięto kwestię zalegalizowania niekomercyjnego wymieniania się treściami między osobami indywidualnymi. Niemniej LQDN jest zdania, że propozycja Julii Redy jest bardzo obiecująca.
Co o tym wszystkim sądzić? Niepochlebne opinie z dwóch przeciwnych stron sugerują, że w istocie Julia Reda mogła znaleźć dobry kompromis. Taki kompromis z reguły nie zadowoli żadnej strony. To również kolejne potwierdzenie, że prawa autorskie są w centrum poważnego społecznego konfliktu.
Sami możecie wyrobić sobie opinię na temat raportu Redy. Jeśli chcecie poznać więcej różnych opinii, zajrzyjcie na bloga eurodeputowanej. Ona sama zebrała zarówno te pochlebne, jak i niepochlebne opinie.
Co ja o tym sądzę? Tak całkiem osobiście uważam, że raport Julii Redy nie jest wielką rewolucją w sensie ścisłym. Celem tego raportu nie jest zniszczenie systemu praw autorskich. Nie jest to próba rekonstrukcji tego systemu, ale i tak może być to początek bardzo ważnej reformy. Dlaczego?
Z moich obserwacji wynika, że dotąd system praw autorskich był "betonowany". Przez wiele lat wzmacniano prawa "podmiotów uprawnionych" i na ich życzenie tworzono różne prawne potworki, takie jak choćby opłata reprograficzna. Do tego stopnia oswoiliśmy się z tymi potworkami, że nawet nie dostrzegamy, jakie są absurdalne.
Moim zdaniem raport Redy nie proponuje rewolucji w prawach autorskich, ale jednak proponuję istotną zmianę w podejściu polityków do praw autorskich. Julia Reda chce wstrzymać "betonowanie" systemu praw autorskich. Jej propozycja dotyczy tego, by przestać myśleć o prawie autorskim jak o narzędziu dla "podmiotów uprawnionych", które to narzędzie daje możliwość kontrolowania przepływu informacji w społeczeństwie. Prawo autorskie w nowoczesnym ujęciu ma służyć twórcom, ale też odbiorcom i szeroko pojętej kultury. Ma być sprawiedliwe. Julia Reda chce, aby Parlament Europejski oficjalnie wsparł ten nowy sposób myślenia o prawie autorskim.
Czy dałoby się osiągnąć coś więcej niż zmianę sposobu myślenia? Nie wiem. Być może Julia Reda celuje w jakieś osiągalne minimum? A może dokonanie tej zmiany w myśleniu i tak będzie ogromnym przełomem? Dopiero przed nami są dyskusje, które pokażą, z jakimi problemami może się wiązać ta próba reformy prawa autorskiego.
--
PS. Pewien Czytelnik prosił mnie, żebym dorzucił do tekstu na ten temat link do petycji. Dotyczy ona zmian w prawie autorskim. Dorzuciłem link w ramach wdzięczności za podrzucanie mi różnych ciekawostek :-)
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|