Nowego filmu nie kupisz ani nie wypożyczysz w wersji cyfrowej, co zdaniem wielu osób napędza piractwo. Organizacje przemysłu filmowego, takie jak MPAA, twierdzą mimo wszystko, że problem nie istnieje.
W czasie dyskusji o spadających przychodach przemysłu rozrywkowego co jakiś czas wytykane są błędy samego przemysłu. Przykładowo stosowanie technologii DRM uderza w legalnych nabywców, nie robiąc krzywdy piratom. Dużo czasu upłynęło, zanim wytwórnie muzyczne to zrozumiały.
Jednym z częściej wytykanych błędów jest okienko (ang. window), czyli odstęp czasowy pomiędzy różnymi premierami danego filmu. Nowy film najpierw wchodzi do kin, po kilku tygodniach lub miesiącach pojawia się wersja DVD, a trzeba jeszcze czekać na wejście filmu do wypożyczalni lub usług VoD. W telewizji film może pojawić się jeszcze później. W efekcie każdy tytuł ma kilka premier rozciągniętych w czasie.
Trudno w to uwierzyć, ale wytwórnie zakładają, że okienko zwiększy sprzedaż. Zgodnie z ich założeniami widzowie powinni najpierw pójść do kina, potem kupić wersję DVD, ale tylko po to, aby jeszcze później wypożyczyć ją fizycznie lub cyfrowo. Brzmi to absurdalnie, ale taka jest "logika" wielkich wytwórni.
Prawda jest taka, że różni ludzie mają ulubione metody konsumpcji filmów. Jedni chodzą do kina, inni lubią DVD, jeszcze inni obejrzą coś tylko na ekranie komputera. Dlatego okienko frustruje odbiorców. Osoby preferujące DVD denerwują się tym, że klienci kin i piraci widzieli film wcześniej, podczas gdy oni muszą czekać. Ci, którzy lubią oglądać filmy na komputerze, mają wybór: pobrać natychmiast z P2P albo czekać miesiącami po to, by dodatkowo zapłacić. Co wybiorą?
O problemie okienka pisał ostatnio Scientific American i publikacja ta została o dziwo dostrzeżona przez MPAA. Organizacja przemysłu filmowego dość szybko odpowiedziała na swoim blogu, nie dotykając jednak istoty problemu.
Howard Gantman z MPAA napisał, że przecież nigdy jeszcze nie było tak wielu ofert oglądania filmów i programów telewizyjnych online. Jest to prawda, ale przecież nie tylko o to chodzi. Pomimo istnienia ofert online nie można każdego filmu obejrzeć na komputerze zaraz po premierze (przynajmniej nie "legalnie").
Przedstawiciel MPAA odrzucił też przedstawiony w Scientific American argument, że filmy najczęściej pobierane w sieci BitTorrent są niedostępne legalnie online. Przykładowo film Szybcy i Wściekli 5 (Fast Five) jest dostępny w usłudze HBO GO... ale nie we wszystkich krajach.
Ograniczenia regionalne to kolejny problem, który przemysł rozrywkowy sam sobie stworzył. Rozumiemy, że wynika to z różnych rozwiązań licencyjnych, umów z dystrybutorami itd. Nie można jednak twierdzić, że problem nie istnieje. Jeśli oferta wypożyczenia lub kupna danego filmu jest w danym kraju ograniczana, automatycznie staje się to zachętą do piractwa, które takich granic nie zna.
Oczywiście niedostępność oferty nie jest usprawiedliwieniem piractwa. Nie jest również tak, że niedostępność ofert jest wyłączną przyczyną piractwa.
Rzecz w tym, aby przemysł filmowy sam przed sobą przyznał się do pewnych błędów. Pozwoliłoby to na realną walkę z problemem, a nie na walkę pozorną, która polega na lobbowaniu za rozwiązaniami pro-cenzorskimi, takimi jak ACTA czy SOPA, albo na pozywaniu setek ludzi na podstawie marnych dowodów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|