System monitoringu rozwijany przez amerykańskie służby wywiadowcze trudno uznać za narzędzie do wyłapywania terrorystów. Z jednego oczywistego powodu...
NSA zapewniało, że system PRISM został stworzony, by skutecznie zapobiegać atakom terrorystycznym. Choć jest to na pozór dobra wymówka, nie trzeba specjalnie zagłębiać się w temat, by zauważyć, że nie ma ona wiele wspólnego z rzeczywistością.
Fałszywy profil PRISM na Twitterze
Łatwo wyobrazić sobie, że dzień terrorysty nie rozpoczyna się od przejrzenia Facebooka i wysłania kilku e-maili ze szczegółami na temat planowanych zamachów Gmailem. Trudno również przypuszczać, by groźni przestępny porozumiewali się za pomocą Skype'a oraz synchronizowali swoje wiadomości i zdjęcia w iCloud.
To jednak właśnie wspomniane najpopularniejsze amerykańskie usługi znajdowały się przede wszystkim pod okiem agencji NSA. Infrastruktura PRISM mogłaby się sprawdzić wyłącznie do zbierania informacji na temat najgłupszych terrorystów najniższej ligi - zauważa w swoim raporcie Bloomberg.
Najgroźniejsi terroryści nie wykorzystują najpopularniejszych usług, szczególnie do wymieniania się tajnymi informacjami. Jeszcze na długo przed ujawnieniem systemu PRISM można było z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że rząd USA rozwija tego typu technologię - trudno nie zgodzić się więc ze stwierdzeniem, że tylko najgłupsi mogli wpaść w ten sposób.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|