Ludzie na termin "prawa autorskie" reagują niechęcią i negatywnie odnoszą się do stojącej za nimi rzeczywistości - to stwierdzenie pochodzi z rezolucji Parlamentu Europejskiego, która otwiera drogę do wielkiego przełomu - położenia kresu europejskiej hipokryzji odnośnie praw człowieka w internecie.
reklama
Powiedzmy sobie szczerze, że Unia Europejska prezentuje hipokryzję, jeśli chodzi o prawa internautów. Przykładowo, UE może ganić inne państwa za cenzurowanie sieci, ale jednocześnie europejskie firmy mogą sprzedawać państwom autorytarnym technologię do cenzurowania. W ten sposób UE robi biznes na łamaniu praw człowieka.
Hipokryzja UE wychodzi też na wierzch, gdy kwestia ochrony praw człowieka zderza się z prawem autorskim. Już nie raz widzieliśmy, że politycy z UE są w stanie myśleć nad cenzurą internetu tylko dlatego, że przemysł rozrywkowy ich o to poprosił.
Ważny krok na drodze do zmiany tego stanu rzeczy wykonał Parlament Europejski, przyjmując we wtorek Rezolucję w sprawie strategii wolności cyfrowej w polityce zagranicznej UE. Taka rezolucja nie stanowi jeszcze prawa, ale może wpłynąć na prawo unijne w przyszłości.
W rezolucji, której pełny tekst jest dostępny na stronie Parlamentu, znajdziemy kilka ciekawych rzeczy.
W powyższych punktach wymieniono tylko część bardzo zdecydowanych deklaracji, które znajdują się w rezolucji. Można odnieść wrażenie, że jeszcze nigdy Parlament Europejski nie opowiedział się tak mocno za swobodą obywateli w środowisku cyfrowym. Osobiście jednak uważam, że najciekawszym punktem rezolucji są zapisy dotyczące praw autorskich. Dlaczego?
@European Parliament / Pietro Naj-Oleari
Choć Europa nie całkiem radzi sobie z szanowaniem praw człowieka, żaden polityk nie odważy się podważać sensu ochrony praw człowieka. Prawa człowieka to standard i kropka.
Prawa autorskie w pewnym sensie były traktowane podobnie jak prawa człowieka (sic!). Politycy raczej nie podważali sensu ich istnienia. Zmiany w prawie autorskim przez lata utożsamiano jedynie z zaostrzaniem tych praw. Ochrona własności intelektualnej stała się tak ważna, że rozważano nawet naruszanie prywatności i wolności słowa, aby jej chronić. To się zaczyna zmieniać.
Po burzy wokół ACTA na scenie politycznej na dobre pojawiła się koncepcja poluźnienia praw autorskich w imię praw człowieka, dostępu do kultury i po prostu zdrowego rozsądku. Przyznajmy bowiem, że nie jest rozsądne żądanie pieniędzy za czytanie książek dzieciom albo śpiewanie Happy Birthday to You, a przecież posiadacze praw autorskich tego się domagają!
Teraz Parlament Europejski oficjalnie stwierdza, że ludzie mają dość praw autorskich. To bardzo ważny przełom w obliczu planowanej przez Komisję Europejską reformy tych praw.
Dostrzeżenie problemów praw autorskich przez polityków zawdzięczamy temu, że te dwie niekwestionowane niegdyś koncepcje - prawa człowieka i prawa autorskie - po prostu się ze sobą zderzyły. Warto jednak pamiętać, że jeszcze w roku 2011 politycy z UE sugerowali, że własność intelektualna jest równie ważna jak prawa człowieka. To było patologiczne. Prawa człowieka zawsze powinny mieć wartość nadrzędną.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|