Nietypowa oferta pracy wymaga też nietypowego podejścia ze strony kandydata. Zasada, którą trzeba tu zastosować, jest prosta: złam wszystkie zasady!
Na łamach ogólnopolskiego dziennika można od niedawna znaleźć niecodzienne ogłoszenie pod hasłem „Daj się zepsuć". Jest to zaproszenie do konkursu, który ma wyłonić kandydata do bardzo nietypowej pracy. Do obowiązków pracownika należeć będzie m.in.: dobrze się bawić, bywać na koncertach, imprezach, w klubach, odkrywać puls aglomeracji śląskiej i codziennie opisywać swoje wrażenia i obserwacje na blogu. W zamian pracownik otrzymuje siedmiomiesięczną umowę o pracę, służbowe mieszkanie i samochód oraz wynagrodzenie - 4 tysiące złotych miesięcznie brutto. Akcja ma na celu pokazanie oblicza Śląska widzianego oczami osoby, która nigdy wcześniej tu nie mieszkała. Gazeta czeka na CV, list motywacyjny i dwuminutowy film od kandydatów, którzy chcą „dać się zepsuć".
Na rynku pojawia się coraz więcej tego typu ogłoszeń, które wymagają od kandydatów zupełnie innego podejścia i przygotowania się do rozmowy kwalifikacyjnej. W ogłoszeniu Tourism Queensland (lokalne Ministerstwo Turystyki w Australii) poszukującego zarządcy wysp w archipelagu wchodzącym w skład Wielkiej Rafy Koralowej nie było wcale niezwykłych wymagań wobec kandydata, jednak o zwycięzcy zdecydował sposób, w jaki zaprezentował się i wyróżnił spośród 36 tysięcy innych on sam, a wcześniej jego aplikacja.
Kolejne przykłady z Polski: jedna z firm telekomunikacyjnych poszukująca kandydatów do pracy w sprzedaży ogłosiła, że szuka „młodych wilków", czy też producent alkoholu, który poszukiwał osób na stanowisko testera wódki i „Młodszego Farciarza" (chodziło o organizowanie i obsługę imprez promocyjnych). Takie ogłoszenia sugerują, że chodzi o nietypową rekrutację i nietypowego kandydata, który będzie umiał wyjść poza standardowe myślenie o swojej pracy.
Postanowiliśmy dowiedzieć się, jak podejmować takie nietypowe wyzwania zawodowe.
Ben Southall, który zwyciężył w zorganizowanej przez Tourism Queensland na zasadach konkursu rekrutacji do „Najlepszej pracy świata" zarabia dziś 25 tys. dolarów australijskich miesięcznie, a jego aplikacja była najbardziej przekonująca spośród 34,684 video-CV* nadesłanych z 200 krajów świata.
Aleksandra Wierbiłowicz-Bielecka, specjalista ds. personalnych Work Express, agencji pracy tymczasowej w Polsce, przekonuje, że dewiza, którą powinniśmy się kierować w takiej sytuacji brzmi: należy odrzucić wszystkie zasady.
CV w formie krótkiego filmu? Dlaczego nie! Dołączone do aplikacji szalone zdjęcie z wakacji? Jak najbardziej! Oczywiście pod warunkiem, że będzie ono atutem i ciekawie zaprezentuje naszą osobowość.
- W tego typu aplikacjach liczy się inwencja. Także z tego powodu kandydat powinien koncentrować się nie tyle na samym CV, co raczej nastawić się na niestandardowy, ciekawy, zaskakujący, może nawet trochę wariacki list motywacyjny. Nietypowy zarówno w formie (np. jako prezentacja power point albo film), jak i w treści, który jednak jednocześnie będzie dawał pracodawcy informację o nas: dlaczego jesteśmy właściwą osobą na to właśnie stanowisko? – mówi Aleksandra Wierbiłowicz-Bielecka.
Kandydat do nietypowej pracy powinien więc uruchomić swoją kreatywność, a w dokumentach aplikacyjnych nie koncentrować się na swoim doświadczeniu zawodowym i przebiegu dotychczasowej kariery, ale na predyspozycjach. W przypadku ogłoszenia „Daj się zepsuć" trzeba wszak udowodnić, że potrafimy się dobrze bawić.
- Absolutnie dyskwalifikujące będzie tu skorzystanie z utartej formułki typu: „znalazłem Państwa ogłoszenie zamieszczone w dniu..." List musi być niezwykły pod względem literackim, tryskać energią i pomysłami, otwartością i entuzjazmem – mówi ekspertka Work Express.
„Odważni żyją wiecznie, ostrożni nie żyją w ogóle" ta dewiza sprawdza się także w przypadku ubiegania się o pracę. Szczególnie o pracę nietypową. To, czego tak naprawę poszukują pracodawcy, niezależnie od rodzaju oferty i stanowiska, to zaangażowanie i motywacja pracownika. To absolutnie kluczowe aspekty, które decydują o przyjęciu danej osoby do pracy. Przeważą nawet jeśli kandydat będzie miał niedostatki w wykształceniu czy doświadczeniu – mówi Aleksandra Wierbiłowicz-Bielecka.
Czy warto zatem np. rezygnować ze stałej pracy albo przeprowadzać się do innego miasta, czy też podjąć wyzwanie, nawet jeśli czujemy, że jest ono dla nas bardzo trudne?
– Z pewnością tak, jeśli praca jest warta ryzyka. W przypadku wspomnianego ogłoszenia prasowego czy też zarządcy tropikalnych wysp mówimy o zdobyciu nie tylko dobrego wynagrodzenia, ale też doświadczenia i rozgłosu. Te dwie ostatnie rzeczy mogą okazać się kluczem do rozwoju naszej dalszej kariery zawodowej. To szansa dla osób, które chcą się wybić – mówi Wierbiłowicz-Bielecka.
Ben Southall, który pracuje już jako zarządca wysp z pewnością nie żałuje tego, że na dwuminutowym video-CV, które można obejrzeć w internecie, dał z siebie wszystko, a całą prezentację zakończył pewnym siebie stwierdzeniem: „Im your man!" – jestem tym, kogo szukacie!
Porada przygotowana przez firmę Work Express, agencję doradztwa personalnego i pracy tymczasowej.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*