Pomagając SMS-em wspierasz... fiskusa
Coraz częściej organizacje charytatywne dokonują zbiórki pieniędzy za pomocą usługi Premium SMS. Często w takich sytuacjach operatorzy komórkowi potrafią zrzec się zysków, ale jak dotąd nie zrobił tego skarb państwa, który pobiera od każdego SMS-a 22 proc. VAT. Jeśli chcesz, aby Twoje pieniądze trafiły tylko do poszkodowanych, nie korzystaj z SMS-ów - radzi Trybuna.
Trybuna podaje przykłady większych akcji charytatywnych opartych o Premium SMS, w których skarb państwa nie wykazał żadnej litości, a politycy nie wykazali się wystarczającym taktem aby ogłosić, że ten rodzaj wsparcia będzie zwolniony z podatku.
Przykładowo Fundacja Polsat przekazała na działalność Akademickiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu 2 mln zł zebrane w akcji SMS-owej. Do skarbu państwa trzeba było odprowadzić podatek w wysokości 0,5 mln zł.
Nie jest to jedyny taki przypadek. Już dwa lata temu, gdy trwała zbiórka pieniędzy na ofiary tsunami urzędnicy uznali, że mając na uwadze prawo unijne są zmuszeni do pobierania podatku. Również przy okazji zbiórek pieniędzy na pomoc ofiarom katowickiej katastrofy budowlanej oraz na pomoc dla ofiar kopalni Halemba, skarb państwa nie odpuścił sobie podatku VAT.
Pobierane przez fiskus kwoty nie są małe, bo wynoszą przecież 22% (czyli prawie piątą część) sumy, jaką darczyńca ofiarowuje za pomocą SMS-a na konto fundacji. W dodatku - jak zwraca uwagę Trybuna - im bardziej poruszeni są obywatele i im częściej SMS-ują, tym więcej państwo na tym zarabia. Trudno nie zgodzić się również z tym, że w przypadku zbiórki pieniędzy dla niedofinansowanych szpitali, państwo zarabia na własnej nieudolności.
Sprawa jest dość istotna w kontekście ostatniej zbiórki pieniędzy na pomoc Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej. Osoby, które chciałyby dokonać wpłaty dla szpitala (a także pomagać innym w przyszłości) powinny zapoznać się z artykułem w trybunie pt: Pazerna Gilowska.
Warto przypomnieć też sytuację sprzed dwóch lat, kiedy to cały świat zbierał pieniądze na pomoc ofiarom tsunami w Azji. Wtedy to właśnie - po licznych głosach, że pobierając podatek od tego typu datków rząd zarabia na nieszczęściu innych - Zyta Gilowska zaproponowała, aby operatorzy sieci komórkowych dostarczyli resortowi finansów wykaz charytatywnych SMS-ów, które wysłali Polacy. Potem rząd miał przekazać na pomoc Azjatom równowartość kwoty podatku VAT z rezerwy budżetowej.
Co ciekawe, ministerstwo finansów także twierdziło wtedy, że nie ma takiej możliwości. Dopiero po naciskach społeczeństwa i szumie medialnym wokół tej sprawy przygotowano specjalny dokument, który miał umożliwić oddanie podatku poszkodowanym. Najwyraźniej dokument ten miał tylko jednorazowe zastosowanie, tak, jakby przygotowano go wyłącznie "pod publikę".