Drony do ochrony granic? Brzmi to bardzo nowocześnie, ale koszty obsługi dronów mogą być wyższe niż przewidziano. Amerykanie już to wiedzą. Polska, która kupuje drony, powinna się uczyć krytycznej oceny technologii.
Władze lubią inwestować w nowoczesne technologie nadzoru, bo wydają się one skuteczniejsze, tańsze i... no... bardziej nowoczesne. W praktyce nierzadko okazuje się, że dwie pierwsze zalety (małe koszty i skuteczność) mogą być po prostu złudzeniem. Co gorsza, władze nie zawsze chcą sprawdzać, jak jest naprawdę.
Dlatego chcemy zwrócić Waszą uwagę na raport i oświadczenie Biura Inspektora Generalnego amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS). Ten raport dotyczy dronów stosowanych do chronienia granic. Jest to dokument amerykański, ale z pewnych względów powinien być interesujący także dla Polaków.
Amerykańscy urzędnicy wypowiedzieli się o dronach bardzo krytycznie, wątpiąc w ich osiągnięcia i w sens dalszego pompowania pieniędzy podatników w bezzałogowe statki latające. Zdaniem DHS nie ma dowodów na to, że drony faktycznie wzmacniają ochronę granic.
Oto co dokładnie nie spodobało się amerykańskim urzędnikom:
Dlaczego to powinno być dla nas ciekawe? W grudniu tego roku polskie MSW pochwaliło się zakupem dronów dla polskiej Straży Granicznej. Przewidziano zakup dwóch dużych bezzałogowych samolotów Stemme ES-15 oraz czterech zestawów dronów z kategorii "mini". To niewątpliwie bardzo nowoczesny i efektowny sprzęt, ale czy był to słuszny wydatek? Tego właściwie nie wiemy. Spytałem o to MSW i czekam na odpowiedź.
Oczywiście są różnice między dronami stosowanymi w Polsce i w USA. Amerykanie stosują ciężkie i nienowe drony Predator B. Polska Straż Graniczna dostanie nowszy sprzęt o mniej bojowym charakterze, którego utrzymanie będzie zapewne tańsze. Nadal jednak można stawiać pytania o to, czy drony stosowane w Polsce będą tak tanie i efektywne, jak utrzymuje producent w broszurze informacyjnej. Czy ktoś w ogóle będzie sprawdzał faktyczne koszty ich używania i rzekomą skuteczność?
Amerykanie (co by o nich nie mówić) krytycznie ocenili skuteczność dronów. Zastanawiają się teraz nad tym, czy zastąpienie bezzałogowych samolotów innymi rozwiązaniami nie będzie tańsze. Brane są pod uwagę rozwiązania naziemne, a także... zwykłe samoloty załogowe.
Każda nowa technologia nadzoru powinna być krytycznie oceniana. Przykładowo monitoring wizyjny wciąż jest przedstawiany jako tani i skuteczny, ale kontrola NIK wykazała, że z tą skutecznością różnie bywa. Koszty też są niemałe. W Warszawie samo utworzenie zintegrowanego systemu monitoringu pochłonęło 59 mln złotych, a jego utrzymanie w latach 2003–2012 wyniosło 104 mln złotych. Nie każdy Polak wie, że koszt utrzymania jednej kamery może pochłaniać 3 tys. złotych miesięcznie (takie dane podaje przewodnik Fundacji Panoptykon),
Należy pamiętać, że technologie nadzoru tworzą pewien rynek (tzw. przemysł inwigilacji). Władze są na tym rynku nabywcą i powinny pamiętać, że korzyści obiecywane przez producentów urządzeń do nadzoru są tylko elementem reklamy produktu.
Poniżej kopia raportu DHS na temat dronów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Klienci zaskoczeni limitami transakcji zbliżeniowych w Alior Banku (sprawy Czytelników)
|
|
|
|
|
|