Ojej! Ojej! Polskie napisy!

Drobnego, ale istotnego odkrycia dokonała Kaja Szafrańska prowadząca na YouTube kanał serialowy Jakbyniepaczeć. Otóż zauważyła ona w serwisie Netflix polskie napisy. Serwis Serialowa.pl ustalił, że z polskimi napisami rzeczywiście da się obejrzeć serial "Grace and Frankie", choć dla innych popularnych seriali napisy są niedostępne. 

Wiadomość o polskich napisach jest interpretowana jako zapowiedź wejścia Netfliksa do Polski. Obecnie serwis jest niedostępny wyłącznie z powodu blokad geograficznych. Polacy czekają na ich zniesienie i to nie od dziś. W serwisach internetowych znajdziemy wiele starszych newsów o tym, jak to Netflix się do nas zbliża. Te wszystkie teksty pokazują, że Polacy naprawdę oczekują dobrej usługi VoD, która będzie dawała im dostęp do szerokiego katalogu treści za rozsądną cenę. 

"Piractwo VPN"

Należałoby dodać, że niektórzy Polacy już teraz używają Netfliksa, omijając blokady geograficzne za pomocą usług VPN. Podobne rzeczy robią internauci w innych krajach, do których Netflix jeszcze nie wszedł. Tu należy zadać proste pytanie - jak nazwać człowieka, który omija blokadę geograficzną, by zakupić treści w ramach legalnie działającej usługi? Wielu z nas nazwałoby takiego człowieka "upartym klientem", ale przemysł rozrywkowy nazwie go "piratem". Trudno w to uwierzyć, ale dla twórców filmów i seriali piratem jest ktoś, kto śmie oglądać treści z niewłaściwego miejsca. 

Problem tak rozumianego piractwa (zwanego "piractwem VPN") można rozwiązać na dwa sposoby. Netflix mógłby po prostu wejść do krajów, gdzie go jeszcze nie ma. Przedstawiciele serwisu przyznają, że bardzo się o to starają, ale oczywiście zależy to od przemysłu rozrywkowego, który z jakiegoś powodu wierzy w sens ograniczeń geograficznych.

Można też stosować środki techniczne w celu blokowania "piratów VPN", utrudniając tym samym dostęp do płatnej usługi. Na początku tego roku pojawiły się informacje, że Netflix próbuje blokować "piratów" VPN. Ponadto z firmy Sony wyciekły dokumenty, które potwierdziły, iż studia filmowe naciskają na Netfliksa w sprawie blokowania takich upartych klientów. W ten sposób studia filmowe osiągają dwa cele - utrudniają wprowadzenie cenionej usługi na niektóre rynki i przy okazji sprawiają, że płacący klienci są klasyfikowani jako piraci. 

Netflix vs BitTorrent

Uważa się też, że Netflix może wpływać na zmniejszenie poziomu "tradycyjnego" piractwa, takiego jak choćby wymienianie się filmami w sieci BitTorrent. Pod koniec maja firma Sandvine opublikowała raport mówiący, że w USA obserwuje się umocnienie pozycji Netfliksa, który odpowiada za 36,5% ruchu w godzinach wieczornych. Z kolei popularność BitTorrenta konsekwentnie spada i stanowi już tylko 6,3% ruchu  w Ameryce Północnej. Oczywiście nie możemy automatycznie zakładać związku między Netfliksem a BitTorrentem, ale z drugiej strony jakoś trudno uwierzyć, by taki związek nie istniał. Jeśli już ludzie korzystają z Netfliksa, to zwyczajnie nie będzie im się chciało pobierać filmów z sieci. 

W Polsce miesiącami odgrzewano raport firmy PwC, który mówi o kosztach piractwa wynoszących 700 mln zł rocznie. Ostatnio Policja odniosła pewne sukcesy w likwidowaniu serwisów oferujących filmy nielegalnie. Rzecz w tym, że nawet najlepsze działania policji nie zapewnią przemysłowi rozrywkowemu przychodów. Nowe przychody można uzyskać tylko poprzez rozwijanie usług. Atmosfera, jaka robi się wokół Netfliksa, pokazuje, że w Polsce naprawdę jest zapotrzebowanie na dobre usługi wideo.